Kolejny wypadek. Czy nad tym miejscem ciąży fatum?!

Odcinek ulicy Nowohuckiej w Krakowie od ronda Dywizjonu 308 do ul. Stelli-Sawickiego nie należy do dróg o szczególnych poziomie trudności. Dwupasmowa ulica biegnie lekkim łukiem w lewo i pod górę, obowiązuje na niej ograniczenie do 70 km/h, m.in z powodu lekkiego podbicia tuż przez zakrętem.

Prawdopodobnie właśnie to podbicie, a także nadmierna prędkość przyczyniły się do groźnego wypadku, do którego doszło we wtorek. Kierujący renault wpadł w poślizg, stracił panowanie nad samochodem, ściął przydrożną latarnię i zatrzymał się na nasypie.

Nadmierna prędkość i jej niedostosowanie do warunków jazdy nie pierwszy raz były przyczyną wypadku w tym miejscu.

We wrześniu 2013 roku jadący z przeciwnego kierunku kierowca dostawczego VW T4 stracił panowanie nad autem, przeleciał przez pas zieleni, po drodze rozbijając trzy samochody jadące w przeciwnym kierunku, i zatrzymał się na chodniku po drugie stronie jezdni.

Reklama

Kolejne wypadki miały bardzo podobny przebieg. W wrześniu 2015 roku kierowca BMW na łuku drogi również wpadł w poślizg, uderzył w jadącego obok Forda Focusa, który zepchnięty został na bariery i uległ kompletnemu zniszczeniu. Z kolei BMW przez pas zieleni przeleciało na jezdnię przeznaczoną do jazdy w kierunku przeciwnym.

Kierowca BMW miał sporo szczęścia, że żadne samochody nie jechały z przeciwnej strony. Tyle szczęścia nie mieli kierowcy biorący udział w wypadku, do którego doszło w tym samym miejscu zaledwie miesiąc później. Wówczas kierujący VW T4 (znów!), podobnie jak kierowca BMW, wpadł w poślizg i przejechał pas zieleni, uderzając w ciężarówkę.

Kierowca tira próbując uniknąć czołowego zderzenia, odbił w bok i zmiażdżył jadący obok samochód osobowy. Jego kierowca poniósł śmierć. To najbardziej tragiczne zdarzenie, do jakiego doszło w tym miejscu.

Na kolejny wypadek trzeba było czekać do stycznia 2016 roku. Wówczas kierowca Alfy Romeo, podobnie jak wcześniej BMW i VW T4 stracił panowanie nad samochodem, przeleciał przez pas zieleni i został uderzony w bok przez jadącego w przeciwną stronę Forda Fiestę.

W wyniku wypadku dwie osoby trafiły do szpitala.

Jako kolizję zakwalifikowano zdarzenie, do którego doszło w lipcu 2016 roku. Wówczas panowanie nad samochodem stracił kierowca Renault Scenic, który ściął latarnię i rozbił auto.

Po wypadkach zarządca drogi wprowadził na pasie zieleni stalowe liny zabezpieczające. Ścięto również nieco garb, który znajdował się na jezdni prowadzącej pod górę. Jak jednak widać to nie on jest powodem wypadków, bowiem panowanie tracą kierowcy jadący pasem wiodącym w przeciwnym kierunku.

Poniżej relacja z akcji usuwania renaulta ze słupa.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy