Kierowca "tira", czyli zombie na drodze? Pracował 23 h na dobę!

Wśród kierowców ciężarówek często usłyszeć można o mrożących krew w żyłach wyczynach - większość z nich dotyczy jazdy bez - wymaganej przepisami - "pauzy".

Wydawać by się mogło, że od czasu, gdy za kontrolę ciężarówek i autobusów wzięła się na poważnie Inspekcja Transportu Drogowego, tego typu zachowania raz na zawsze odeszły do lamusa. Niestety, nic bardziej mylnego. Przewoźnicy w dalszym ciągu starają się eksploatować pracowników do granic możliwości.

28 października na drodze krajowej nr 46, w miejscowości Blachownia nieopodal Częstochowy, inspektorzy ITD zatrzymali do kontroli zestaw drogowy, którym przewoźnik wykonywał transport krajowy. Analiza pobranych do kontroli danych z cyfrowego tachografu wykazała liczne przypadki jazdy pojazdem bez karty kierowcy.

Reklama

Kierowca został w tej sprawie przesłuchany i przyznał, że to on prowadził pojazd bez rejestracji swoich danych na karcie kierowcy. Był tak zmęczony, że nie próbował nawet ukryć tego faktu. Zeznał, że jego działanie wynikało z faktu obarczenia go zbyt dużą ilością obowiązków i złą organizacją jego pracy przez przełożonych.

Gdy inspektorzy połączyli w całość dane z karty kierowcy z tymi, których na niej nie rejestrował, lecz zapisane zostały w pamięci tachografu, obraz był porażający - kierowca w okresie 4 objętych kontrolą tygodni jeździł niemal bez odpoczynku, czasami robił sobie jedynie kilkugodzinne przerwy w pracy!

Inspektorzy stwierdzili w sumie prawie 40 naruszeń przepisów o czasie jazdy, obowiązkowych przerwach i odpoczynku kierowcy. Do najpoważniejszych należało skrócenie odpoczynku o ponad 8 godzin, co spowodowane było prowadzeniem pojazdu i pracą, trwającymi 23 godziny w ciągu doby! Przerażający był też fakt, że po tym okresie kierowca odbył zaledwie czterogodzinną przerwę, po czym prowadził pojazd niemal przez kolejną dobę!

Oprócz tego przypadku stwierdzono też liczne przekroczenia dziennego okresu prowadzenia, np. o 12,5 godziny, co stanowi ponad dwukrotne przekroczenie dopuszczalnej normy!

Gdyby nie ustawowe ograniczenie wysokości kary do 10 tysięcy złotych, przewoźnikowi groziłaby kara wysokości 37,5 tys. złotych! Inspektorzy wszczęli w tej sprawie postępowanie administracyjne.

Postępowanie zostanie też wszczęte wobec zarządzającego transportem. Dotyczyć będzie wykroczeń polegających na dopuszczeniu do popełnienia przez kierowcę tylu naruszeń. Grozi mu łączna kara wys. 4 tys. złotych.

Suma mandatów karnych na samego kierowcę wyniosła.... niemal 30 tysięcy złotych! Z uwagi na postawienie mu aż 40 zarzutów inspektorzy nie zdecydowali się jednak na ukaranie go mandatami i sprawę przekazali do sądu. Nakazali mu również odbycie odpoczynku dziennego przed ruszeniem w dalsza drogę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ITD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy