Jechał pod prąd drogą ekspresową. Spowodował groźny wypadek

​Polska od lat pozostaje w niechlubnej czołówce europejskich państw, w których dochodzi do największej liczby wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym.

W wielu przypadkach winę za taki stan rzeczy ponoszą same drogi. Nie można bowiem zapominać, że aż 1/3 ogółu ofiar śmiertelnych stanowią w Polsce piesi. 

Dlatego właśnie tak ważna jest rozbudowa sieci szybkich dróg omijających tereny zabudowane, na których nie ma pieszych i nie dochodzi do przecinania się potoków ruchu (nie ma skrzyżowań). Niestety, pojawienie się nowych autostrad i dróg ekspresowych sprawia problemy kierowcom starej daty, którzy - po prostu - nie potrafią się po nich poruszać. 

Poniżej prezentujemy nagranie wypadku, do jakiego doszło 19 października na drodze S7 w okolicach Pasłęka. Jak informują świadkowie, sprawcą zdarzenia był "starszy pan" - kierowca Forda Escorta - który wjechał na drogę ekspresową pod prąd, a następnie kontynuował jazdę swoim "prawym" pasem, czyli - w rzeczywistości - szybszym, lewym, pod prąd.

Reklama

W wypadku poszkodowane zostało - jadące osobowym Citroenem C5 - starsze małżeństwo. Chcąc uniknąć czołowego zderzenia z Fordem, kierowca Citroena wykonał nagły manewr ominięcia, który skończył się utratą panowania nad samochodem i uderzeniem w barierkę. 

Chociaż policja odebrała kilka zgłoszeń o "starszym panu jadącym pod prąd drogą S7" funkcjonariuszom nie udało się zatrzymać auta. Policjanci ustali jednak, kto jest właścicielem samochodu. Trwa weryfikacja, czy właśnie ta osoba prowadziła leciwego Escorta.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pod prąd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy