Autostrada jeszcze zamknięta, ale latarnie już świecą
Kierowcy nie mogą zrozumieć, dlaczego nieczynny jeszcze odcinek autostrady A4 między Rzeszowem a Dębicą każdej nocy oświetlają rzędy latarni - donosi "Fakt". Drogowcy tłumaczą, że to konieczne testy oświetlenia.
Zdziwienie kierowców budzi sytuacja na mierzącym ponad 30 kilometrów odcinku autostrady A4. Ten fragment trasy ma być oddany dopiero za kilka miesięcy. Droga zaczyna się i kończy w szczerym polu, brakuje wjazdów i zjazdów. Mimo to każdego dnia o zmierzchu włączają się tam latarnie.
"Po kilkadziesiąt słupów w kilku punktach z każdej strony całą noc oświetla przyszłe zjazdy oraz wjazd na parking w miejscu obsługi podróżnych. Jest ich co najmniej 300!" - wylicza "Fakt".
Gazeta szacuje, że oświetlanie drogi, którą jeszcze nikt nie jeździ może kosztować nawet 12 tysięcy złotych miesięcznie. Drogowcy nie widzą w całej sytuacji niczego dziwnego.
"Gotowy odcinek autostrady nie został nam jeszcze przekazany. Nadal odpowiada zań wykonawca. To on przeprowadza niezbędne testy oświetlenia i pokrywa jego koszty w ramach kontraktu, który z nami zawarł" - tłumaczy cytowana przez "Fakt" Joanna Rarus, rzeczniczka rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.