Auto kręciło piruety na autostradzie A1. Zadecydował banalny błąd
O tym jak groźne potrafi być martwe pole, przekonali się niedawno dwaj kierowcy - jeden jadący tirem, a drugi osobówką. Przez jeden prosty błąd doszło do naprawdę groźnego zdarzenia.
Kierowca tira uderzył w osobówkę na sąsiednim pasie
Zdarzenie miało miejsce na autostradzie A1. Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy, jak kilka pojazdów wjeżdża na drogę szybkiego ruchu, korzystając z pasa rozbiegowego. Najwyraźniej kierowca tira zauważył to i zjechał na środkowy pas, aby ułatwić kierowcom dołączenie do ruchu na autostradzie.
Niestety wygląda na to, że obserwował nieuważnie. Wpuścił przed siebie innego tira, ale nie zwrócił uwagi, że tuż za tym tirem jedzie jeszcze Renault Megane. Kierowca ciągnika siodłowego wrócił na prawy pas i uderzył we francuskie kombi. W efekcie samochód wykręcił piruet i uderzył w bariery energochłonne. Na szczęście nie uderzył w nie mocno, zaś kierowca auta z kamerą zdołał ominąć Renault, unikając groźnego zderzenia.
Wszystkiemu winne jest martwe pole?
Z analizy nagrania wynika, że główną przyczyną tego zdarzenia, mogło być martwe pole, które w przypadku pojazdów ciężarowych jest naprawdę duże. Kierowca tira mógł zwyczajnie nie widzieć Renault i dlatego zmienił pas.
Zakładając jednak, że zjechał z pasa prawego na środkowy, aby ułatwić wjazd na autostradę pojazdom z pasa rozbiegowego, to wykazał się sporą nieuwagą. Renault nie pojawiło się znikąd i musiał zauważyć je wcześniej. Skoro nagle zniknęło mu z pola widzenia, to dla zawodowego kierowcy powinien być to jasny sygnał, że jest gdzieś w martwym polu.
Zastanawia też zachowanie kierowcy Renault. Widział on, że kierujący tirem chyba nie wie o jego obecności na drodze, ponieważ na widok zjeżdżającego w jego stronę ciągnika siodłowego, odbił na pobocze. Po kilku sekundach wrócił jednak na prawy pas, tuż przed tira, którego kierowca nadal go nie widział. I dopiero wtedy doszło do kontaktu.
***