Karambol na autostradzie? Po pierwsze uciekać

O potężnym karambolu, który wydarzył się w Czechach kilka dni temu, wiedzą już chyba wszyscy. Nie wiem natomiast, czy wszyscy, a zwłaszcza decydenci będą potrafili wyciągnąć z niego właściwe wnioski.

W listopadzie ubiegłego roku pisałem o tym, jak należy zachować się w razie napotkania na autostradzie lub drodze ekspresowej karambolu. Podkreślałem, że w warunkach ograniczonej widoczności samochód stojący na takiej drodze szybkiego ruchu narażony jest na zmiażdżenie przez nadjeżdżające z tyłu pojazdy.

Wskazywałem też, że w takiej sytuacji należy jak najszybciej opuścić samochód i uciekać poza bariery energochłonne. Nagrania z czeskiego karambolu potwierdzają to w stu procentach.

Kierowca, który nagrał ten filmik, zachował się wzorowo. Reagując na ograniczoną widzialność zmniejszył prędkość do około 50 km/h, następnie widząc karambol zjechał na pobocze i opuścił auto.

Reklama

Wprawdzie jego samochód nie został staranowany przez inne pojazdy, ale była to tylko kwestia przypadku. Stojąca nieco dalej z przodu Skoda Fabia została chwilę po opuszczeniu jej przez kierowcę i pasażerkę staranowana, uderzona w bok przez ciężarówkę.

W Polsce kilka lat temu wydarzył się podobny karambol w okolicach Opola. Niestety, polscy kierowcy nie opuszczali samochodów, wielu z nich odniosło rany właśnie dlatego, że pozostali w autach.

Nietrudno sobie wyobrazić, co oznacza dla osobówki uderzenie przez rozpędzoną ciężarówkę o masie kilkudziesięciu ton. Dlatego proszę, abyście wyciągnęli wnioski z tego czeskiego karambolu. Jeżeli kiedykolwiek napotkacie na autostradzie taką sytuację, nigdy nie czekajcie w samochodzie na uderzenie z tyłu. W miarę możliwości zjedźcie na pobocze i natychmiast uciekajcie za bariery.

Samochód można naprawić albo kupić nowy, znacznie gorzej naprawić zdrowie człowieka, który doznał ciężkich obrażeń.

Czy kierowcy tirów to profesjonaliści?

Chciałbym jednak zwrócić uwagę jeszcze na inną okoliczność karambolu w Czechach. Prawdziwymi sprawcami tego zdarzenia byli niestety kierowcy ciężarówek. To właśnie te tiry wjeżdżały na stojące samochody ze znaczną prędkością, przesuwając inne ciężarówki i przy okazji miażdżąc auta osobowe.

Jeżeli obejrzeliście uważnie nagranie z tego wypadku, to nietrudno wyciągnąć właściwe wnioski.

Autor nagrania dostrzegł stojące na jezdni, blokujące ruch pojazdy z odległości co najmniej 120 m. Miał czas, aby zjechać na pobocze i zatrzymać się w znacznej odległości od tamtych samochodów.

Jeden z kierowców tirów też spokojnie wyhamował, ale niestety jego koledzy wykazali się zupełnym brakiem wyobraźni. Przy prędkości 90 km/h pojazd pokonuje w ciągu 1 sekundy 25 metrów. Oznacza to, że kierowcy tirów mieli co najmniej 5 - 6 sekund na podjęcie odpowiedniego działania. Najwyraźniej ich reakcja była zdecydowanie spóźniona, skoro ze znaczną prędkością wjeżdżali w stojące na autostradzie pojazdy.

Zapewne jechali na tempomatach i nie byli w pełni skoncentrowani. Nie przyszło im też do głowy, że w warunkach ograniczonej widoczności prędkość należy natychmiast zredukować. Niestety, nie świadczy to o ich profesjonalizmie.

Zawsze starałem się bronić kierowców ciężarówek przed różnymi złośliwymi komentarzami, bo sam wiele lat temu jeździłem takim zestawem i wiem co to znaczy.

Niemniej dla takich zachowań, jakie możemy zobaczyć w czeskim karambolu, nie mogę znaleźć żadnego usprawiedliwienia. Jeżeli ktoś wjeżdża wielką ciężarówką ze znaczną prędkością w stojące samochody, które mógł dostrzec z odległości ponad 100 metrów, to niestety nie jest profesjonalistą, lecz dyletantem.

Kiedyś było tak, że za kierownicą tira mógł zasiąść kierowca, który przynajmniej kilka lat przejeździł na tzw. krajówce i to mniejszą ciężarówką. Dopiero gdy nabrał doświadczenia firma transportowa powierzała mu prawdziwego tira.

Obecnie jest zupełnie inaczej: masz prawko C+E to możesz jeździć. Nieważne, czy masz doświadczenie, a może nawet lepiej jak go nie masz. Nie będziesz marudził, więcej wytrzymasz, można będzie bardziej cię wyżyłować. Niektóre firmy wręcz oferują, że zatrudnią kierowcę bez żadnego doświadczenia. Zresztą, gdyby szukali tych bardzo doświadczonych, to zapewne nie miałby kto jeździć...

Uważam, że ci kierowcy tirów, którzy stali się sprawcami takiego karambolu, powinni być nie tylko ukarani mandatami, ale należałoby zatrzymać im prawo jazdy i poddać dokładnym badaniom psychologicznym i psychotechnicznym. Być może ci ludzie nie mają faktycznych kwalifikacji do tego, by w odpowiedzialny sposób kierować tak dużą ciężarówką.

Nie stań się sprawcą karambolu

Nie wiem, jaki był powód zatrzymania pojazdów na czeskiej autostradzie. Często dzieje się tak, że niegroźnie zderzyły się dwa auta, kierowcy zatrzymują pojazdy, oglądają szkody, wzywają policję, czekają. Czasem nawet nie usuwają swoich aut na pobocze. I to właśnie staje się przyczyną karambolu. Nadjeżdża jeden pozbawiony wyobraźni kierowca, wpada na te samochody, za chwilę wali w niego kolejny rozpędzony pojazd.

Jeżeli  stłuczka ma miejsce w warunkach ograniczonej widoczności, to gorąco zachęcam, by nie stać, lecz spróbować dojechać do najbliższej stacji benzynowej albo do MOP-u. Tam będzie można bezpiecznie oczekiwać na przyjazd policji, oceniać szkody itp. Każdy postój na autostradzie, zwłaszcza w warunkach mgły, śnieżycy, ulewnego deszczu jest szalenie niebezpieczny. W ten sposób możemy stać się sprawcami potężnego karambolu.

Wielka szkoda, że takich rzeczy nie uczą na kursach na prawo jazdy. Wielka szkoda, że ministerstwo lub Krajowa Rada BRD nie realizują filmów edukacyjnych na ten temat, które powinny być regularnie emitowane w mediach.

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: karambol | kierowca ciężarówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy