Czy rowerzysta ma zawsze pierwszeństwo na przejeździe dla rowerów?
Przepisy ruchu drogowego dotyczące rowerzystów są niestety słabo znane wśród najbardziej zainteresowanych czyli cyklistów. Trudno się temu w ogóle dziwić, bo w naszym kraju osoba, która ukończyła 18 lat, nie musi mieć nawet karty rowerowej. Ustawodawca widocznie uważał, że wiedzę o prawie drogowym nabywa się samoistnie wraz z wiekiem. A przecież rowerzyści jeżdżą również po jezdniach, uczestniczą w ruchu.
Niestety rowerzyści są ofiarami, a zarazem sprawcami znacznej części wypadków drogowych. W 2023 roku wydarzyło się 3596 wypadków z udziałem rowerzystów, w których zginęły 154 osoby, a ranne zostały 3264 osoby. Rowerzyści zajmują drugie miejsce wśród sprawców ciężkich wypadków, a najczęstszą ich przyczyną jest nieustąpienia pierwszeństwa. Wyprzedzają motocyklistów, kierowców ciężarówek i autobusów.
Negatywny wpływ na bezpieczeństwo rowerzystów ma nie tylko kompletny brak elementarnej edukacji, ale także publikacje medialne, z których można wywnioskować, że rowerzysta jest uprzywilejowany na drodze. Przyjęło się określenie, że rowerzysta jest "niechronionym" uczestnikiem ruchu. To poniekąd prawda, bo w razie zderzenia z samochodem narażony jest bezpośrednio na doznanie groźnych obrażeń ciała. Ale przecież tak samo "niechroniony" jest motocyklista. Na szczęście są i tacy rowerzyści, którzy starają się pogłębić swoją wiedzę, a czasem proszą nas o pomoc w wyjaśnieniu przepisów.
Czy w tej sytuacji mam pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów?
Pan Michał, nasz czytelnik zadał następujące pytanie:
Wszyscy w artykułach opisują, że kierowca skręcający powinien ustąpić pierwszeństwa rowerzyście przejeżdżającemu przez przejazd dla rowerów oraz, że rowerzysta ma pierwszeństwo jak jest na przejeździe dla rowerów a nie jak wjeżdża na niego. Natomiast ja mam problem: jadąc drogą dla rowerów ulicą Puławską w Warszawie w kierunku Piaseczna co chwilę napotykam poprzeczne wloty prowadzące na biegnącą równolegle jezdnię ulicy Puławskiej. Czasami skrzyżowania są podporządkowane, ale czasami też wyjazdy z drogi wewnętrznej, czasami zwykłe skrzyżowanie ze znakiem "ustąp pierwszeństwa". I w takiej sytuacji nie wiem kto ma pierwszeństwo, kierowca, czy rowerzysta. Na szczęście z zachowaniem zasady ograniczonego zaufania udało mi się nie mieć w takim miejscu wypadku. W załączeniu zdjęcia. Trójkątne znaki na jezdni są dopiero przed jezdnią, a nie przed przejazdem rowerowym i przejściem dla pieszych, czyli chyba jednak rower nie ma w takim miejscu pierwszeństwa? Ale pewny nie jestem. Policjant, z którym rozmawiałem, też nie był pewien co mi odpowiedzieć. Byłbym wdzięczny za pochylenie się nad tematem i opisaniem też takich sytuacji.
Nasz czytelnik przesłał dwa zdjęcia prezentujące opisane przez niego sytuacje.
Należy od razu wyjaśnić, że linia warunkowego zatrzymania złożona z trójkątów jest umieszczana przed jezdnią drogi z pierwszeństwem, a nie przed przejściem dla pieszych lub przejazdem dla rowerzystów. Linia ta jest ściśle związana ze znakiem ostrzegawczym A-7 "ustąp pierwszeństwa". Dodam też, że znak "ustąp pierwszeństwa" nie odnosi się w żadnym razie do przejścia dla pieszych lub przejazdu dla rowerzystów, albowiem zasady pierwszeństwa na tych przejściach i przejazdach regulują odrębne przepisy.
Na fotografii zaznaczyłem, gdzie znajduje się "linia warunkowego zatrzymania złożona z trójkątów oraz "linia warunkowego zatrzymania złożona z prostokątów". Tylko ta druga odnosi się do przejazdów dla rowerzystów. A zatem umieszczenie trójkątów, o których wspomina nasz czytelnik, czyli linii warunkowego zatrzymania złożonej z trójkątów za przejazdem dla rowerzystów nie ma tu żadnego znaczenia.
Nie ma znaczenia również i to, że droga podporządkowana dochodząca do drogi z pierwszeństwem stanowi zarazem wylot drogi wewnętrznej.
Ta droga wewnętrzna kończy się w pewnej odległości przed przejazdem dla rowerzystów, a za znakiem jest już to droga publiczna. W żadnym razie nie można więc przyjmować, że pojazd wyjeżdżający z drogi wewnętrznej i kontynuujący jazdę drogą publiczną jest włączającym się do ruchu.
Tyle wyjaśnień dla naszego czytelnika, niemniej jednak warto wskazać, że nie zawsze rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe dla rowerów.
Wzajemne relacje rowerzystów i innych pojazdów na przejazdach dla rowerów określa art. 27 ust. 1 i 1a ustawy Prawo o ruchu drogowym. Brzmi on następująco:
1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.
1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla pieszych i rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.
Z kolei §47 ust. 4 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych stanowi:
Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.
Łatwo można zauważyć, że twórcy prawa drogowego nie popisali się tutaj profesjonalizmem. Powstał galimatias, który wprowadza w błąd również rowerzystów. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, komu ze zwykłych uczestników ruchu będzie chciało się zagłębiać w lekturę ustaw i rozporządzeń. Tym bardziej, że brzmią niejasno.
Co z tych przepisów wynika w praktyce? Popatrzcie na te sytuacje:
Autor tego nagrania zatytułował je "Wymuszenie na ścieżce rowerowej". W rzeczywistości nie było tu żadnego wymuszenia, a rzecz działa się nie na ścieżce rowerowej (poprawnie: na drodze dla rowerów), lecz na przejeździe dla rowerzystów. W sytuacji przedstawionej na nagraniu rowerzysta znajdował się ok. 20 metrów od przejazdu dla rowerów w chwili, kiedy bus przejeżdżał przez ten przejazd. Trudno wymagać od kierowcy samochodu, by zatrzymał się przed przejazdem dla rowerzystów i wypatrywał, czy przypadkiem jakiś cyklista nie nadjeżdża z oddali. To byłby absurd!
Rowerzysta w tej sytuacji wcale nie miał pierwszeństwa przed białym busem. Dlaczego?
Przepisy stanowią, że kierujący pojazdem zbliżający się do przejazdu dla rowerzystów ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa rowerzyście, który już znajduje się na przejeździe, a nie dopiero zbliża się do tego przejazdu. W tej sytuacji nie można również uznać, że rowerzysta wjeżdża na przejazd dla rowerów. On dopiero zbliża się do tego przejazdu. Kierujący samochodem nie skręcał w drogę poprzeczną, więc nie miał obowiązku ustępować pierwszeństwa rowerzyście wjeżdżającemu na przejazd.
Zapamiętajcie, szanowni rowerzyści, że przejazd dla rowerów nie oznacza dla was absolutnego pierwszeństwa w każdej sytuacji! Niestety, nie brakuje rowerzystów przekonanych o tym, że "ja wjeżdżam swoim jednośladem na przejazd dla rowerów i wszystkie samochody muszą się bezwzględnie zatrzymać".
Tutaj rowerzysta - autor nagrania również zatytułował swój film " wymuszenie", a przecież ta ocena jest zupełnie błędna. W chwili, kiedy samochód wjeżdżał na przejazd dla rowerzystów, cyklista znajdował się w odległości ok. 12 metrów od tego przejazdu. W żadnym razie nie wolno więc powiedzieć, że był na przejeździe albo wjeżdżał na ten przejazd.
I jeszcze jedna taka sytuacja czyli rzekome wymuszenie:
Najwyraźniej ci rowerzyści nie mają zielonego pojęcia o przepisach ruchu albo interpretują je nieprawidłowo. Kiedy samochód przejeżdża przez przejazd dla rowerów, autor nagrania znajduje się ok. 12 metrów od tego przejazdu. Czego oczekiwał? Że kierowca samochodu zatrzyma się i będzie czekał, aż on dojedzie do przejazdu? Takie błędne pojmowanie przepisów powoduje właśnie zupełnie niepotrzebne konfliktowe sytuacje.
Zwracam natomiast uwagę, że rowerzysta, który ze znaczną prędkością zbliża się drogą dla rowerów do przejazdu rowerowego, sam wykazuje się brakiem ostrożności i wyobraźni. Przecież kierowca w tej sytuacji miał mocno ograniczoną widoczność poprzez stojące przy drodze dla rowerów ogrodzenie. Rower nie jest pojazdem uprzywilejowanym, ale takim samym jak wszystkie inne.
Nic natomiast nie upoważnia rowerzystów do chamskich i chuligańskich zachowań:
Kopanie w samochód jest czynem chuligańskim zagrożonym karą pozbawienia wolności. Przestrzegam też takich krewkich rowerzystów, żeby wzięli pod uwagę, iż nigdy nie wiedzą, kto siedzi za kierownicą samochodu. Jeśli ktoś o równie ostrym temperamencie, może zrobić się naprawdę nieprzyjemnie.
Rowerzysta wjeżdżający na przejazd dla rowerów uzyskuje pierwszeństwo tylko w sytuacji, kiedy inny pojazd skręca w drogę poprzeczną:
W tej sytuacji zakłada się, że kierujący samochodem skręcając w drogę poprzeczną porusza się ze stosunkowo niewielką prędkością, a zatem łatwiej zatrzymać mu samochód i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście. Oczywiście w tej sytuacji kierujący samochodem powinien ustąpić pierwszeństwa nie tylko rowerzyście znajdującemu się na przejeździe, ale także wjeżdżającemu na ten przejazd.
Trzeba jednak pamiętać, że bardzo często kierowca ma ograniczoną widoczność drogi dla rowerów. Bardzo dobrze ilustruje to film przygotowany przez Fundację Na Rowerze:
Jaki stąd wniosek? Zarówno kierowca skręcający na skrzyżowaniu w drogę poprzeczną, jak i rowerzysta powinni kierować się wyobraźnią i umieć przewidywać. Często zdarza się, że kierowca samochodu dopiero w ostatniej chwili jest w stanie dostrzec zbliżającego się do przejazdu rowerzystę. Dlatego właśnie rowerzysta dojeżdżając do takiego przejazdu powinien zmniejszyć prędkość i być przygotowanym w razie potrzeby na zatrzymanie swojego roweru. Przecież każda kolizja z samochodem naraża was na poważne niebezpieczeństwo.
Zwracam też waszą uwagę, że nie zawsze w razie kolizji w takiej sytuacji winę ponosi tylko kierowca samochodu. W jednej z miejscowości miało miejsce takie właśnie zdarzenie. Kierujący rowerem dostrzegł zbliżający się i skręcający w prawo samochód, ale jechał ze znaczną prędkością i w ogóle nie hamował, bo zakładał, że ma pierwszeństwo.
Doszło do uderzenia roweru w bok samochodu.
Sprawa trafiła do sądu, który orzekł (sygn. akt III W 448/17):
Uznał obwinionego (...) za winnego tego, że w dniu 30 sierpnia 2016 r. w P. kierując rowerem marki M. i poruszając się po ulicy (...) po wyznaczonej ścieżce rowerowej, zbliżając się do skrzyżowania z ulicą (...) nie zachował należytej ostrożności jadąc z prędkością nieadekwatną do sytuacji na drodze i nie obserwując jej uważnie, przez co (...) przyczynił się do zaistnienia kolizji z samochodem marki M. o nr rej. (...) kierowanym przez (...) powodując tym samym powstanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, tj. wykroczenia z art. 86 § 1 kw i za to na podstawie przywołanego przepisu wymierzył mu karę 100 zł.
Orzeczenie sądu jest ze wszech miar prawidłowe i zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Nawet jeżeli mamy pierwszeństwo, to wcale nie znaczy, że możemy jechać ze znaczną prędkością i z klapkami na oczach. Obowiązuje przecież zasada ograniczonego zaufania i wszystkim rowerzystom radzę się do nich stosować. We własnym interesie!