Co zrobić w razie stłuczki? Tylko tak obronisz się przed naciągaczami
W nasilonym ruchu kolizje pojazdów zdarzają się niestety codziennie. Wystarczy, że ktoś zagapi się na chwilę, ktoś inny gwałtownie zahamuje albo nieostrożnie zmieni pas ruchu. Każda stłuczka jest oczywiście dla kierowcy dużym stresem i wiąże się nie tylko z uszkodzeniem jego pojazdu, ale także z większymi lub mniejszymi kłopotami. Bardzo ważne jest, by w zdenerwowaniu nie popełnić błędów, które mogą spowodować dla nas bardzo negatywne skutki.
Zasadniczą kwestią, którą należy rozstrzygnąć natychmiast po zaistnieniu zdarzenia jest ustalenie, czy zaistniał wypadek, czy tylko kolizja.
- Wypadek - to zdarzenie drogowe, w którym jest choćby jedna osoba ranna.
- Kolizja - to zdarzenie drogowe, w którym nikt nie odniósł obrażeń.
W razie wypadku jego uczestnicy mają obowiązek wezwać policję i pogotowie ratunkowe, a także nie wolno im przemieszczać pojazdów.
W razie kolizji uczestnicy tego zdarzenia nie mają obowiązku wzywania policji, natomiast powinni niezwłocznie usunąć pojazdy, jeśli stwarzają one zagrożenie lub utrudnienie ruchu.
Zazwyczaj pierwszym odruchem kierowcy jest wyjście z pojazdu, aby zobaczyć co się stało i jak bardzo został uszkodzony jego samochód. To błąd. Były już przypadki, kiedy to kierowca wybiegał gwałtownie z samochodu i dostawał się pod koła innego poruszającego się ze znaczną prędkością pojazdu.
Jak więc zachować się po zderzeniu z innym pojazdem?
- Włącz światła awaryjne
- Daj sobie chwilę na uspokojenie się, weź dwa głębokie wdechy, przypomnij sobie podstawowe zasady postępowania w takiej sytuacji (czyli to o czym ja piszę)
- Jeśli masz w samochodzie kamerkę, postaraj się zabezpieczyć nagranie dokumentujące zdarzenie
- Gdyby okazało się, że uczestnik kolizji ucieka, postaraj się jak najszybciej zrobić zdjęcie, na którym będą widoczne numery rejestracyjne jego pojazdu. Odradzam stanowczo podejmowania pościgu za uciekającym, bo sprawa nie jest tego warta. Jesteś zdenerwowany, możesz spowodować następną kolizję i przysporzyć sobie jeszcze większych kłopotów
- Upewnij się, czy żaden z twoich pasażerów nie odniósł obrażeń. Jeżeli ktoś ma rozciętą wargę, boli go szyja albo ma potężnego guza na głowie, to jest już to wypadek. W takiej sytuacji natychmiast zadzwoń pod numer ratunkowy 112 i zgłoś to zdarzenie, zaczynając od podania jego miejsca
- Jeżeli masz w zasięgu ręki telefon, weź go ze sobą przed wyjściem z samochodu.
- Upewnij się, czy możesz bezpiecznie wysiąść z samochodu, spojrzyj w lusterko przed otwarciem drzwi
- Po wyjściu z auta najpierw wykonaj telefonem kilka fotografii z różnych ujęć, rejestrując położenie pojazdów. Być może po wyjściu z samochodu od razu podejdzie do ciebie drugi kierowca. W takim przypadku powiedz spokojnie: zaraz porozmawiamy, zrobię tylko kilka zdjęć. Te zdjęcia są być bardzo ważne i być może umożliwią policji dokładniejsze ustalenie okoliczności stłuczki, a także okażą się przydatne dla firmy ubezpieczeniowej
- Jeżeli drugi uczestnik kolizji zachowuje się agresywnie albo niegrzecznie, nie wdawaj się w dyskusję, nie daj się sprowokować do awantury. W takich sytuacjach bardzo często ujawnia się prawdziwe oblicze człowieka. Oświadcz krótko: "jeśli nie możemy się porozumieć, wzywam policję" i nie podejmuj dalszej dyskusji. Jeśli uważasz, że tamten kierowca zawinił kolizję, daruj sobie krzyki, pretensje, a tym bardziej wyzwiska. To niczego już nie zmieni, a wystawisz sobie jak najgorsze świadectwo
- Zapytaj drugiego kierowcę, czy on lub ktoś z jego pasażerów nie odniósł obrażeń
- Jeżeli nie ma osób rannych, masz obowiązek jak najszybciej usunąć pojazd w takie miejsce, gdzie nie będzie on stwarzał zagrożenia ani utrudnienia ruchu. Za nieusunięcie pojazdu z jezdni po kolizji grozi mandat w wysokości 150 zł. Oczywiście, jeśli uszkodzenia pojazdu są tak znaczne, że nie można go usunąć, to wówczas jesteś zwolniony z tego obowiązku, ale należy odpowiednio oznakować miejsce zdarzenia. Jeżeli kolizja nastąpiła na obszarze zabudowanym, ale na ruchliwej arterii o podwyższonej prędkości, to radzę wystawić trójkąt ostrzegawczy co najmniej 50 metrów za pojazdem, a nie tuż za nim. Dzięki temu unikniesz najechania na twój samochód.
Bardzo często kierowcy po drobnej nawet stłuczce stoją nawet na lewym pasie ruchu i czekają na przybycie policji. Policyjne załogi obsługują codziennie wiele takich zdarzeń i dlatego w dużym mieście czas oczekiwania może wynieść nawet parę godzin.
Nietrudno wyobrazić sobie, co wówczas dzieje się na takiej drodze. Co najmniej jeden pas ruchu jest wyłączony, a w dodatku przejeżdżający obok miejsca zdarzenia kierowcy zwalniają, bo oczywiście muszą sobie popatrzeć co się stało. Bywa i tak, że dochodzi do kolejnych stłuczek, bo ktoś przyhamował, a inny akurat gapił się na uszkodzone pojazdy. Tworzy się wielokilometrowy korek
Tak jak w tej sytuacji. Po co te auta stoją na środku skrzyżowania? Wystarczyło zrobić parę zdjęć i odjechać, przestawić pojazdy w bardziej bezpieczne miejsce.
Zdarza się, chociaż niezbyt często, że sprawca kolizji przyznaje się do winy, nie robi żadnych problemów i potwierdza: przepraszam, zagapiłem się moja wina. W takiej sytuacji istnieje możliwość napisania przez sprawcę oświadczenia bez wzywania policji. Jeżeli ty spowodowałeś kolizję, to również nie szukaj żadnych wykrętów i uczciwie przyznaj, że to twoja wina. Tak postępuje człowiek z charakterem, który ma odwagę cywilną i nie chce stwarzać nikomu dodatkowych kłopotów.
Często jednak kierowcy starają się obciążyć winą albo chociaż współwiną drugiego uczestnika zdarzenia: "Po co pan tak gwałtownie hamował?", "Widział pan, że jadę szybko to mógł pan poczekać", "To ja miałem pierwszeństwo, a nie pan". W takiej sytuacji nie ma sensu kogoś przekonywać, po prostu wzywaj policję. Niejednokrotnie błędna ocena zdarzenia wynika nie tylko ze złej woli sprawcy kolizji, ale także z nieznajomości przepisów ruchu drogowego. To w Polsce niestety zjawisko bardzo częste.
Kiedy nie przyjmować oświadczenia od sprawcy kolizji:
- Jeżeli kierowca nie chce okazać albo nie ma przy sobie prawa jazdy i polisy OC. Przepisy zniosły obowiązek wożenia przy sobie wożenia obu tych dokumentów i jest to z pewnością wygodne dla kierowców, zwłaszcza tych zapominalskich. Ma też jednak swoje wady, bo ty nie jesteś policjantem i nie możesz ustalić w systemie informatycznym czy uczestnik kolizji podaje ci prawdziwe dane i czy ma polisę OC. Nie radzę tu wierzyć na słowo.
- Jeżeli masz wrażenie, że uczestnik kolizji jest w stanie po użyciu alkoholu albo narkotyków.
- Jeżeli kierowca jest cudzoziemcem
- Jeżeli w kolizji uczestniczyło kilka pojazdów
- Jeżeli kierowca zarzuca ci częściową winę za kolizję
- Jeżeli kierowca zachowuje się niegrzecznie albo agresywnie. Można zakładać, że ktoś taki nawet jeżeli podpisze oświadczenie, będzie potem kombinował i starał się od tego wykręcić, oświadczając, że był np. zdenerwowany i nie wiedział co robi. Niestety w naszym kraju znane są takie przypadki
- Jeżeli sprawcą kolizji jest rowerzysta - przeważnie nie ma on polisy OC, a jego pojazd nie ma numerów rejestracyjnych
- Jeżeli kierowałeś samochodem wypożyczonym, nabytym w leasingu lub służbowym - wiele firm stawia warunek, że w przypadku kolizji zawsze powinieneś wezwać policję
Odradzam też stanowczo podpisywanie lub przyjmowanie oświadczenia, w którym wina za kolizję byłaby podzielona pomiędzy dwóch jej uczestników. Taki dokument z punktu widzenia prawnego jest praktycznie nic niewart. Nie podpisuj oświadczenia jako sprawca kolizji, jeśli nie jesteś przekonany, że jest to wyłącznie twoja wina. Nie ulegaj wówczas presji drugiego uczestnika, nie daj się zakrzyczeć, dwa razy pomyśl zanim coś podpiszesz.
Trzeba mieć świadomość, że jeśli policja przyjedzie na miejsce kolizji i funkcjonariuszom uda się jednoznacznie ustalić jej sprawcę, to zostanie on ukarany mandatem w wysokości co najmniej 1000 zł, a na konto takiego kierowcy wpisanych zostanie 6 punktów karnych.
Oświadczenie sprawcy kolizji musi zawierać:
- Dane sprawcy kolizji tzn. jego imię i nazwisko, pesel, adres zamieszkania, numer polisy OC i nazwę towarzystwa które ubezpieczenie zostało zawarte, a także kategorię i numer prawa jazdy
- Twoje dane takie same jak powyżej (z wyjątkiem polisy OC). Uwaga! Niezależnie od tego, czy jesteś sprawcą kolizji czy poszkodowanym, w myśl prawa masz obowiązek udostępnić swoje dane drugiemu uczestnikowi zdarzenia, w tym nie tylko kierowcy tamtego pojazdu, ale na żądanie również jego pasażerom.
- Datę, czas i miejsce kolizji, np. "Warszawa, ul. Puławska na skrzyżowaniu z ulicą Belgijską" albo "Kraków, ul. Kotlarska na wysokości posesji nr 17" albo "autostrada A4 w okolicach węzła Stryków w pobliżu słupka kilometrowego nr 352/2"
- Markę i numer rejestracyjny pojazdu sprawcy kolizji oraz drugiego pojazdu
- Opis zdarzenia np. "Podczas hamowania jadącego przede mną samochodu numer rejestracyjny WX 1234 uderzyłem w tył tego pojazdu swoim samochodem na skutek niezachowania ostrożności"
- W miarę dokładny opis uszkodzeń w twoim samochodzie np. pęknięty i zerwany tylny zderzak, rozbite obie lampy tylne, wgięcie pasa tylnego wraz z podłogą bagażnika, wgięcie pokrywy bagażnika
- W miarę dokładny opis uszkodzeń pojazdu sprawcy
- Potwierdzenie zawarte w zdaniu: "Oświadczam, że kolizja nastąpiła z mojej wyłącznie winy"
- Dane ewentualnych świadków kolizji
- Czytelny podpis sprawcy i poszkodowanego
Warto pobrać sobie formularz oświadczenia (znajdziecie go TUTAJ), wydrukować go i na wszelki wypadek wozić przy sobie.
Bardzo często wkrótce po kolizji na miejscu pojawia się laweta pomocy drogowej. Nie będę wnikał w szczegóły i analizował, skąd laweciarze mają informacje o kolizjach. Poniekąd rozumiem tych ludzi, jest to ich praca, a konkurencja nie śpi. Warto jednak nie korzystać pochopnie z takich usług. Dlaczego?
Opowiem krótką relację. Pani Mariola K, jedna z naszych czytelniczek, była uczestniczką niegroźnej kolizji, ale uszkodzenia auta okazały się dość poważne. Wkrótce po zdarzeniu na miejscu pojawił się sympatyczny pan Mirek, kierowca pomocy drogowej, który nie tylko zadeklarował, że chętnie odholuje rozbite auto ale także poinformował, iż zna świetny warsztat. Tam naprawią samochód tak profesjonalnie, że nawet nie będzie śladu po kolizji. Zdenerwowana kobieta wyraziła na to zgodę. Po paru dniach okazało się, że warsztat bez uzgodnienia z nią już rozpoczął naprawianie pojazdu, a kiedy przyszło do uregulowania rachunku okazało się, ze wycena napraw dwukrotnie przewyższa kwotę, jaką wypłaciła pani Marioli firma ubezpieczeniowa.
Nie twierdzę, że tak postępują wszyscy laweciarze, ale część z nich ma układy z warsztatami i pełni zarazem funkcję naganiaczy naiwnych klientów. Ponadto w niektórych ubezpieczeniach istnieje pakiet assistance, który gwarantuje skorzystanie z pomocy drogowej w ramach ubezpieczenia pojazdu. Warto to sprawdzić wcześniej.
Zdarza się, że sprawca kolizji proponuje załatwienie sprawy od ręki, bez żadnych formalności, czyli po prostu zapłacenie od razu poszkodowanemu pewnej kwoty. "Dam panu 500 zł. i zakończmy sprawę, przecież tu się prawie nic nie stało, ma pan tylko pęknięty zderzak". Odradzam pójście na takie rozwiązanie. W nowoczesnych samochodach nie jest tak, że można coś wyklepać albo skleić. Zazwyczaj uszkodzone elementy powinny być wymienione na nowe. Może więc okazać się, że koszty naprawy samochodu będą znacznie wyższe niż oferowana przez sprawcę kwota.
Ponadto, jeśli jesteś zdenerwowany, a w dodatku nie znasz się na naprawie samochodów, możesz nie zauważyć pewnych poważnych uszkodzeń. Dopiero później okaże się, że nie tylko zderzak jest pęknięty, ale zdeformowana jest także podłoga bagażnika. Wtedy nic już nie będziesz mógł zrobić.
Jeżeli mamy oświadczenie sprawcy kolizji, pozostają nam do wyboru dwie drogi. Możemy zwrócić się telefonicznie albo poprzez internet do firmy ubezpieczeniowej sprawcy kolizji, informując o zdarzeniu i przesyłając dokumentację dotyczącą kolizji. Najlepiej zrobić to przez internet za pomocą odpowiedniego formularza, do którego będzie można dołączyć skan oświadczenia sprawcy, wykonane przez nas fotografie oraz ewentualnie informacje, czy na miejscu zdarzenia była policja. Odradzam wysyłanie dokumentów pocztą, gdyż różnie bywa i jeśli przesyłka zaginie, zostaniemy pozbawieni oświadczenia sprawcy.
Istnieją firmy ubezpieczeniowe, które oferują nam tzw. bezpośrednią likwidację szkody. Oznacza to, że po kolizji zwracamy się do swojej firmy ubezpieczeniowej i to ona już występuje w naszym imieniu do ubezpieczyciela sprawcy. Naprawa pojazdu może odbyć się w formie gotówkowej lub bezgotówkowej.
Pierwsza z nich polega na wypłaceniu nam przez firmę ubezpieczeniową odszkodowania, które zostaje ustalone na podstawie oględzin pojazdu dokonanych przez rzeczoznawcę ubezpieczyciela. Za tę kwotę teoretycznie powinniśmy dokonać naprawy auta. W praktyce często okazuje się, że ta kwota jest zaniżona. Dlatego radzę przed rozpoczęciem naprawy pojazdu zażądać od warsztatu dokładnej wyceny. Jest to bardzo ważne!
Nigdy nie zgadzaj się na tzw. wyceny orientacyjne, bo warsztat powie ci, że naprawa będzie kosztowała was 4500 zł., a gdy przyjdziesz odebrać auto zażądają od ciebie 6500 zł. "No bo jeszcze wymieniliśmy to i tamto, a potem okazało się, że trzeba było to jeszcze polakierować". Niektórzy mechanicy niestety doskonale wyczuwają naiwnego klienta, który nie zna się na naprawach samochodów i wówczas wciskają mu totalny kit, chcąc jak najwięcej na nim zarobić. Warsztat powinien przed dokonaniem naprawy wykonać szczegółowej wyceny, a jeśli nie chce lub nie potrafi tego zrobić, to należy zrezygnować z jego usług.
Jeżeli uważasz, że firma ubezpieczeniowa zaoferowała ci odszkodowanie ewidentnie zaniżone, to radzę skorzystać z pomocy niezależnego uprawnionego rzeczoznawcy. Takie usługi nie są drogie, a niezależna wycena przyda ci się w ewentualnym sporze z firmą ubezpieczeniową. Muszę jednak dodać, że w zasadzie jedyną możliwą formą dochodzenia swoich należności jest droga sądowa. Są to jednak czynności zazwyczaj bardzo długotrwałe, bo na samo wyznaczenie terminu rozprawy można czekać nawet kilka miesięcy, a rezultat i tak pozostanie zagadką.
Firmy ubezpieczeniowe zazwyczaj tak redagują tzw. OWU (Ogólne Warunki Ubezpieczenia), aby pozostawić sobie jak najwięcej furtek i haczyków. Poszkodowany kierowca ma oczywiście prawo domagać się, aby jego pojazd został przywrócony do takiego stanu, w jakim znajdował się przed kolizją i aby do naprawy użyto oryginalnych części, a nie jakichś zamienników. Tyle tylko, że w Polsce prawo a realia to często zupełnie coś innego. Istnieją firmy, które za określoną prowizję oferują ci dopłatę do zaniżonego odszkodowania i potem już one dochodzą się z firmą ubezpieczeniową sprawcy. Jest to ciekawe rozwiązanie i chyba o wiele lepsze, niż spory na drodze sądowej.
W przypadku naprawy bezgotówkowej pojazdu to firma ubezpieczeniowa zleca wybranemu przez siebie serwisowi dokonanie naprawy pojazdu i sama się z nim rozlicza. Wówczas ty nie otrzymujesz żadnego odszkodowania, powinieneś natomiast otrzymać naprawiony samochód.
Oczywiście, jeśli to ty byłeś sprawcą kolizji, a nie masz wykupionego pakietu Auto Casco, żadne odszkodowanie ci nie przysługuje i koszty napraw swojego auta będziesz musiał pokryć z własnej kieszeni. Pamiętajcie, że w razie stłuczki pośpiech i nerwy są zawsze złym doradcą. Dlatego nie podejmujcie nigdy żadnych pochopnych kroków. Można tego potem gorzko żałować.
I jeszcze jedno: nie zawsze od razu po kolizji można określić, czy nikt nie odniósł na pewno żadnych obrażeń. Dotyczy to zwłaszcza najechanie na tył pojazdu. Zdarza się, że dopiero po kilku godzinach albo nawet po kilku dniach poszkodowany zaczyna odczuwać bóle w odcinku szyjnym kręgosłupa. Dlatego, jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości, jeżeli odczuwasz ból karku lub szyi, kręci ci się w głowie albo występują inne nietypowe objawy, lepiej wezwać we własnym interesie pogotowie i policję, informując ich o tym.
Masz prawo do ochrony własnych interesów, a zwłaszcza swojego życia i zdrowia, dlatego nie ulegaj pośpiechowi, spokojnie zastanów się, jak powinieneś postąpić.