Samochody w serialu "Heweliusz". Polonez, BMW i Ikarus
"Heweliusz", czyli polski miniserial oparty na prawdziwym zdarzeniu z 1993 roku został bardzo dobrze przyjęty, zarówno przez krytyków, jak i widzów. Nie bez znaczenia jest tutaj dobre oddanie ducha epoki, w tym pojawienie się samochodów, które faktycznie mogliśmy zobaczyć w tych czasach na polskich drogach. I nie chodzi tylko o auta osobowe.

Spis treści:
- O czym jest serial "Heweliusz"?
- Jakie samochody są w serialu "Heweliusz"?
- Czy "Heweliusz" to realistyczny serial?
O czym jest serial "Heweliusz"?
"Heweliusz" to polska produkcja zainspirowana zatonięciem polskiego promu MF "Jan Heweliusz", do którego doszło w styczniu 1993 roku. Miniserial został dobrze przyjęty przez krytyków, jak i "zwykłych" widzów, stając się najchętniej oglądanym serialem Netflixa w wielu krajach.
Bez wątpienia atutem serialu jest świetne oddanie klimatu pierwszej połowy lat 90. Nie chodzi tylko o scenografię czy stroje, ale także o samochody. Polskie produkcje oparte na zdarzeniach z przeszłości potrafią bardzo dobrze oddać klimat czasów minionych, w tym dzięki samochodom z epoki.
Jakie samochody są w serialu "Heweliusz"?
I tak oglądając miniserial "Heweliusz" na ekranie możemy zobaczyć m.in. samochody pamiętające jeszcze czasy PRL: Fiaty 125p i 126p, Polonezy, Nysy i Żuki. Pojawiają się jednak także auta marek zachodnich. Wszak 1993 r. to czas krótko po upadku socjalizmu i trwającej transformacji ustrojowej, otwarcie na Zachód zaowocowało tym, że łatwiej było o samochody spoza byłej już Żelaznej Kurtyny.
W nagraniach brały udział egzemplarze takich samochodów jak np. Peugeot 205, BMW serii 5 (E28), Audi 100, Ford Sierra czy Volkswagen Passat. Warto zwrócić uwagę, że są to wszystko pojazdy generacji, które wówczas faktycznie mogliśmy spotkać na polskich drogach.
Ale klimatu nadają również samochody "wagi ciężkiej" takie jak autobusy, w krótkiej scenie pojawił się np. Ikarus 280.70E.
Ważnymi "aktorami" na planie Hewelisza były również ciężarówki. Promy kursujące ze Świnoujścia do Ystad to do dziś ważna przeprawa dla ruchu tranzytowego.
Na ekranie można zobaczyć zarówno modele mające już na koncie wiele lat pracy drogach, jak też nowe (patrząc pod kątem czasu akcji) pojazdy. W serialu widzimy ciężarówki Scanii, Volvo, Renault czy czechosłowackiego (a od 1993 r. czeskiego) LIAZ-a, który w tamtym czasie chętnie był wybierany przez dopiero raczkujące prywatne polskie firmy przewozowe.
Spory fragment serialu poświęcono, by pokazać jak ciężarówki wjeżdżają na prom, jak są ustawiane i przypinane do pokładu. Późniejsze zerwanie łańcuchów na skutek przechyłu również przyczyniło się do tragicznego losu Heweliusza.
Czy "Heweliusz" to realistyczny serial?
Zwrócić uwagę należy również na przywiązanie do detali. Akcja toczy się śnieżną zimą, więc samochody są specjalnie przybrudzone śniegiem i błotem, mając w ten sposób realnie oddać ówczesne warunki - śnieżne zimy i kiepskie, brudne drogi.
To jednak nie wszystko. Twórcy filmu nawiązali współpracę ze szwedzką firmą transportową K.E. Palms Akeri AB, w wyniku czego w filmie pojawia się Scania w malowaniu tego przedsiębiorstwa. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że na pokładzie prawdziwego "Jana Heweliusza" również znajdował się pojazd tej firmy.
"Heweliusz" to produkcja opowiadająca o czarnej karcie w historii polskiego transportu morskiego. Zatonięcie promu był najbardziej tragicznym zdarzeniem w powojennej historii polskiej żeglugi, w którym życie straciło, wg oficjalnych danych, 56 osób, w tym 30 pasażerów, głównie kierowców ciężarówek. Uratować zdołało się tylko 9 marynarzy.








