Awantura w sprawie manewru wyprzedzania. Kto ma rację?

Jakiś czas temu temu opublikowaliśmy list naszej stałej czytelniczki, pani Marioli z Suwałk, która weszła w ostry spór ze swoim mężem na temat sposobu kończenia manewru wyprzedzania.

article cover
INTERIA.PL

Przypominamy tę sytuację na powyższej grafice, odzwierciedlającej sens pytania czytelniczki.

Pani Mariola zakończyła wyprzedzanie w tym miejscu, które widzimy na zdjęciu i uważa, że było to postępowanie zupełnie prawidłowe. Oto, co napisała:

"Kochani, pokłóciłam się ostatnio z mężem. On twierdzi, że jak wykonam manewr wyprzedzania za późno i na prawy wracam w miejscu widocznym na zdjęciu, to należy mi się mandat, a ja uważam, że absolutnie nie, bo tam jest linia przerywana. Proszę, napiszcie kto ma rację, bo już od 3 dni nie rozmawiamy ze sobą".

Opublikowaliśmy ten list i wówczas okazało się, że nie tylko pani Mariola i jej mąż mają zupełnie odmienne zdanie. Tak kwestia podzieliła wielu czytelników, wywołując prawdziwą burzę. W przeprowadzonej na naszych łamach ankiecie 42% respondentów przyznało rację pani Marioli, a 58% jej mężowi.

INTERIA.PL

A przecież nie jest to sprawa błaha, bo dotyczy trudnego i niebezpiecznego manewru wyprzedzania. Tutaj błąd może skutkować wypadkiem z bardzo poważnymi konsekwencjami.

Pragnę jeszcze na wstępie nadmienić, zanim przejdę do wyjaśniania całej sytuacji, że materiał ten powstał na podstawie nie moich domysłów, ale konkretnych przepisów. Aby zaś nie było wątpliwości co do właściwej interpretacji tych przepisów, tekst swój konsultowałem z wieloletnim ekspertem i autorem podręczników dla kierowców, Zbigniewem Drexlerem oraz (również wieloletnim) ekspertem Komendy Stołecznej i Komendy Głównej Policji mł. insp. Markiem Niemirką. To tak na wypadek, gdyby 42 % czytelników miało zamiar napisać w komentarzach, że wypisuję brednie.

Prawdopodobnie było tak...

Pani Mariola przedstawiła tę sytuację tak, jak widzimy to na poniższym rysunku:

INTERIA.PL

Przypuszczam jednak, że rysunek ten nie oddaje rzeczywistej sytuacji. W praktyce linia jednostronnie przekraczalna P-3 (z linią przerywaną po prawej stronie) bardzo rzadko przechodzi od razu, bezpośrednio, w "odwróconą" linię jednostronnie przekraczalną (z linią przerywaną po lewej stronie). Te odcinki linii jednostronnie przekraczalnej powinny być oddzielone albo linią podwójną ciągłą P-4:

INTERIA.PL

albo linią ostrzegawczą P-6:

INTERIA.PL

A tak przy okazji, czy wiecie, co to jest linia ostrzegawcza? Znowu zapytałem o to kilkunastu znajomych kierowców i każdy wytrzeszczał oczy ze zdziwienia albo opowiadał jakieś bajki.

Popatrzcie na rysunek:

INTERIA.PL

Zwróćcie uwagę, że linia przerywana wyznaczająca oś jezdni albo pasy ruchu ma zazwyczaj kreski, które są krótsze od przerw pomiędzy nimi. Na pewnych odcinkach dróg można jednak spotkać linię przerywaną, w której kreski są dłuższe od przerw i to właśnie jest linia ostrzegawcza. Uprzedza ona kierującego, że zbliża się do linii ciągłej lub jednostronnie przekraczalnej. Oczywiście wskazuje również, że należy powrócić niezwłocznie na prawą połowę jezdni (jeśli ta linia wyznacza jej oś). Przykre jest to, że większość kierowców w ogóle nie wie o istnieniu takiej linii.

Wracając do tematu, można przypuszczać, że pani Mariola postąpiła podobnie jak kierowca tego samochodu widocznego na filmie:

Niestety, akurat jest to kierowca policyjnego radiowozu, ale nie zmienia to faktu, że popełnił on wykroczenie. A wspominam o tej linii ostrzegawczej dlatego, że powinna ona skłonić kierującego pojazdem wyprzedzającym do jak najszybszego powrotu na prawą połowę jezdni.

To nie jest linia przerywana dla Marioli

Przypomnijmy przepis dotyczący linii jednostronnie przekraczalnej P-3 (§ 86 ust. 4 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych):

"Znak P-3 "linia jednostronnie przekraczalna" oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię od strony linii ciągłej i najeżdżania na nią, z wyjątkiem powrotu po wyprzedzaniu na położony przy linii przerywanej pas ruchu zajmowany przed wyprzedzaniem."

Część naszych czytelników cytowała nawet ten przepis w komentarzach, ale niestety mylnie go interpretując. Linia jednostronnie przekraczalna P-3, jeżeli jej część złożona z linii przerywanej znajduje się po prawej stronie, zezwala nam na przekroczenie osi jezdni w celu wyprzedzenia innego pojazdu. Jednocześnie linia taka pozwala nam na powrót na prawą część jezdni i to przez odcinek linii ciągłej. Jest to notabene jedyny przypadek, kiedy to przepisy zezwalają na przejechanie linii ciągłej.

Oznacza to, że jeśli podejmujemy wyprzedzanie na odcinku jezdni, której oś wyznacza linia jednostronnie przekraczalna (przekraczalna dla nas), to musimy to wyprzedzanie zakończyć na odcinku tej linii, chyba że linia jednostronna przekraczalna przechodzi w linię przerywaną. W żadnym razie nie wolno natomiast przyjmować, że odwrócona linia jednostronnie przekraczalna (z linią przerywana po lewej stronie) pozwala nam kontynuować wyprzedzanie i przejeżdżać przez nią po zakończeniu tego manewru. Interpretacja pani Marioli jest zatem błędna.

Popatrzcie na rysunek:

INTERIA.PL

Kreski i strzałki czerwone wskazują niedozwolony sposób wyprzedzania, natomiast zielone prawidłowy. Warto też przypomnieć podstawowe wymogi dotyczące wyprzedzania (Art. 24. ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym):

"Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy (...) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu."

Chodzi tu nie tylko o dostateczne miejsce do wyprzedzania w sensie długości odcinka drogi, ale także o to, czy znaki drogowe pionowe i poziome zezwalają na wyprzedzanie na tymże odcinku. Kierujący, przed rozpoczęciem wyprzedzania, powinien więc upewnić się, czy linia jednostronnie przekraczalna jest na tyle długa, że zdąży wykonać na niej wyprzedzanie. Jeśli widać, że linia ta za chwilę skończy się, to wyprzedzania podejmować nie wolno (chyba że za linią jednostronnie przekraczalną biegnie dalej zwykła linia przerywana (nie ostrzegawcza).

Rzecz ma się analogicznie jak w przypadku zbliżania się do linii podwójnej ciągłej. Kierowca widząc, że linia przerywana (ostrzegawcza) wkrótce przechodzi w linię podwójna ciągłą, nie ma prawa wykonywać wyprzedzania, jeżeli musiałby je kończyć, przecinając tę linię.

Jeżeli już jednak rozpoczęliśmy wyprzedzanie i widzimy, że nie zdołamy go ukończyć w obrębie linii jednostronnie przekraczalnej (linia przerywana z prawej strony), albo najpóźniej w obrębie linii ostrzegawczej, to manewr powinniśmy przerwać. No, chyba że na naszym tylnym zderzaku siedzi jakiś innym pojazd, którego nierozsądny kierowca wyprzedza tuż za nami. Wtedy istotnie lepiej nie hamować, bo mamy duże szanse, że ktoś taki wjedzie nam w bagażnik.

Nie może być jednak tak, że kierowca rozpoczyna wyprzedzanie w miejscu, gdzie linia jednostronnie przekraczalna, upoważniająca go do przekroczenia osi jezdni już kończy się, a on dalej wyprzedza w obrębie linii jednostronnie przekraczalnej, ale odwróconej (z kreskami po lewej stronie, albo linii podwójnej ciągłej. Z wyprzedzaniem jest tak, jak z wieloma innymi sprawami w życiu: nie jest najważniejsze jak zaczynamy, ale jak kończymy. Rozpoczynając wyprzedzanie kierujący musi więc oszacować, czy na danym odcinku zdąży wyprzedzić. Jeśli ma wątpliwości, wyprzedzania nie powinien rozpoczynać.

Mówiąc najprościej, pani Mariolu, w miejscu w którym powracała pani po wyprzedzeniu innego pojazdu na prawą połowę jezdni, istotnie znajdowała się linia jednostronnie przekraczalna z kreskami po lewej stronie, ale te kreski nie były przeznaczone dla pani! Były przeznaczone natomiast dla pojazdów podążających w kierunku przeciwnym. A zatem, na tym odcinku jezdni nie powinna pani znajdować się na jej lewej połowie. Proszę popatrzeć na rysunek:

INTERIA.PL

Kontynuowanie wyprzedzania aż do miejsca, w którym pani Mariola rozpoczęła powrót na prawą połowę jezdni, w zasadzie nie różni się niczym od wyprzedzania na odcinku, gdzie oś jezdni wyznacza linia podwójna ciągła. W tym przypadku auto pani Marioli zbliża się do wierzchołka wzniesienia i w każdej chwili można się spodziewać ujrzenia pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka:

INTERIA.PL

Takie wyprzedzanie może skończyć się wypadkiem

To co zrobiła pani Mariola, nie zawsze jest tylko wykroczeniem formalnym. W pewnych przypadkach może spowodować bardzo niebezpieczną sytuację. Ilustruje to kolejny rysunek:

INTERIA.PL

Wyobraźcie sobie, że w czasie kiedy pani Mariola wyprzedza (żółtym samochodem), z przeciwka nadjeżdża ciężarówka, a za nią biały samochód. Kierowca tego samochodu nie widzi auta pani Marioli, które jedzie w tym czasie lewą połową jezdni. Uznaje, że zdąży wyprzedzić ciężarówkę przed granatowym samochodem jadącym w przeciwnym kierunku i rozpoczyna realizację tego manewru. Może to uczynić, gdyż linia jednostronnie przekraczalna zezwala mu na przekroczenie osi jezdni. Kiedy zrównuje się z ciężarówką, dostrzega nagle auto pani Marioli powracające właśnie na swoją prawą połowę jezdni. A pani Mariola zauważa nieoczekiwanie taką oto sytuację:

INTERIA.PL

Powstaje bardzo poważne niebezpieczeństwo. Pani Mariola ma do wyboru: zderzyć się czołowo z ciężarówką, z białym samochodem osobowym albo uciekać do rowu. Trzeba też zauważyć, że pojazdy bardzo szybką zbliżają się do siebie. Jeżeli białe auto jedzie z prędkością 90 km/h i z taką samą pani Mariola, to względna prędkość zbliżania się tych pojazdów wynosi 180 km/h. Oznacza to, że jeśli pojazdy dzieli odległość 100 metrów, to po dwóch sekundach dojdzie do zderzenia.

Przy okazji chcę wam pokazać jeszcze jedną bardzo pożyteczną linię, która w Polsce występuje stosunkowo rzadko, ale w krajach zachodnich istnieje na wielu drogach od dziesięcioleci:

INTERIA.PL

Jest to tzw. linia naprowadzająca. Przypomina ona linię ostrzegawczą, ale w niej co trzecia kreska ma postać strzałki skierowanej ukośnie w prawo. Ufam, że domyślacie się, co to oznacza. Jak najszybciej wracaj na prawą połowę jezdni! Uważam, że takie oznakowanie powinno być jak najczęściej stosowane w naszym kraju, a ponieważ sporo jeździ w Polsce "oszołomów", może warto też wprowadzić napis na lewej połowie jezdni: zjeżdżaj natychmiast na prawo! Przypuszczam, że zmniejszyłoby to liczbę tragicznych wypadków.

Pani Mariolu, proszę przeprosić męża

Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia przekonały nie tylko panią Mariolę, ale także te 42% czytelników, którzy przyznawali jej rację w naszej ankiecie. Nie lekceważcie nigdy oznakowania poziomego, bo jest ono bardzo ważne i pomocne w bezpiecznym wykonywaniu manewru wyprzedzania. Jednocześnie nasuwa się smutne pytanie: jaki jest poziom wyszkolenia polskich kierowców, skoro tak duża część z nich nie wie, w jakich miejscach wolno przekraczać oś jezdni i co oznacza przerywana linia ostrzegawcza.

A teraz, pani Mariolu, proszę ładnie przeprosić męża, dać mu buzi i pogratulować wiedzy o przepisach ruchu drogowego.

Polski kierowca

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas