Zimowy demon prędkości
Dobrze znane powiedzenie mówi, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Sprawdzamy, czy dotyczy to nowego subaru outbacka, będącego połączeniem kombi i SUVa.
Tego typu hybrydy (nie mylić z autami z napędem hybrydowym) nie są niczym nowym. Outback gości na rynku od 1995 roku, a podobne auto mają w ofercie również Volvo i Audi. Przepis na tego typu pojazd jest prosty - bierzemy rodzinne kombi klasy średniej, podwyższamy zawieszenie, dodajemy parę plastikowych osłon oraz napęd 4x4. Pytanie tylko, czy na rynku zalanym przez SUVy jest miejsce na taki samochód?
Outbacka testowaliśmy w czasie ataku zimy, kiedy nawet główne drogi bywały białe, zaś wyjazd z parkingu bez użycia szufli był dla wielu kierowców niemożliwy. Szybko okazało się, że nasze podwyższone kombi czuje się w tym warunkach, jak ryba w wodzie. Duży prześwit (wynoszący 20 cm) pozwalał nam pokonywać zaspy, bez obaw, że stwardniałe bloki śniegu uszkodzą podwozie, a napęd na cztery koła sprawiał, że wyjazdy z zaśnieżonych parkingów nie były dla auta żadną trudnością.
To potrafi wprawdzie większość pseudoterenówek, ale outback ma nad nimi zasadniczą przewagę - stały napęd 4x4. Niemal wszystkie dostępne na rynku SUVy i crossovery mają napędzaną oś przednią, zaś tylna dołączana jest dopiero wtedy, gdy przednie koła stracą przyczepność. Tego typu rozwiązanie jest tanie, proste i - w większości przypadków - przydatne wyłącznie w czasie ruszania na śliskiej nawierzchni. Stały napęd 4x4 znacząco wpływa natomiast na poprawę zachowania się auta w czasie jazdy. Wszystko ma jednak swoją cenę. Konieczność zabudowania pod podłogą mechanizmów układu przeniesienia napędu wpływa na zmniejszenie kubatury wnętrza i przestrzeni bagażowej, a zwiększona masa i większe obciążenie jednostki napędowej bezpośrednio przekładają się na częstotliwość, z jaką odwiedzać musimy stacje benzynowe.
Jest szybo i komfortowo
Nasz outback napędzany był 6-cylindrowym boxerem o pojemności 3,6 l i mocy 260 KM. Spora część tej mocy była niewykorzystana na śliskiej nawierzchni, ale i tak podróżowanie tym wielkim kombi sprawiało mnóstwo radości. Stały napęd na cztery koła pozwalał na szybką i pewną jazdę nawet po ośnieżonej drodze, przy odrobinie wprawy większość zakrętów pokonywać można kontrolowanymi uślizgami. W doświadczonych rękach outback staje się prawdziwym zimowym demonem szybkości.
Wiemy już, że auto zapewnia dużą frajdę z jazdy. Czy jednak równie dobrze sprawdza się w roli rodzinnego kombi, którym codziennie dojeżdżać będziemy do pracy i odwozić dzieci do przedszkola?
W obu rzędach siedzeń znajdziemy sporą ilość miejsca, a bagażnik o pojemności 526 l w zupełności wystarczy na rodzinne wypady. Szybko docenimy również komfortowo zestrojone zawieszenie i gładko pracującą automatyczną skrzynię biegów. Dobrze współgra ona z silnikiem, całkiem szybko reagując na dodanie gazu, czego efektem jest przyjemne wciskanie w fotel przy dźwiękach warczącego na wysokich obrotach silnika. Dodatkowo między fotelami znajdziemy obiecująco wyglądające pokrętło pozwalające wybrać charakterystykę silnika i skrzyni biegów.
Ustawienie pokrętła w pozycji "inteligent" sprawdza się w codziennej, spokojnej jeździe (skrzynia "uczy się" wówczas naszego stylu jazdy), zaś tryb "sport" ma za zadanie poprawiać dynamikę.
Do wyboru jest jeszcze opcja "sport sharp", która powinna wycisnąć z silnika i automatu siódme poty. Można również przestawić skrzynię w tryb manualny, ale wówczas szybko zorientujemy się, że coś tu nie gra. Niestety, inżynierowie Subaru nie odkryli jeszcze skrzyni dwusprzęgłowej, więc po pociągnięciu za łopatkę będziemy musieli chwilę poczekać, zanim skrzynia zorientuje się, że chcemy zmienić bieg. W efekcie przyspieszenie do 100 km/h trwa 7,5 s, co nie jest złym wynikiem, ale przykładowo słabsze o 50 KM audi A4 allroad potrzebuje na to o 0,6 s mniej. Dziwi również ilość przełożeń. Pięć biegów przy coraz większej ekspansji przekładni 7-stopniowych, sprawia, że na tym polu, outback zostaje daleko w tyle za konkurencją.
Ponarzekajmy...
Gdybyśmy mieli jeszcze trochę ponarzekać, to zwrócilibyśmy uwagę na nienajlepszą jakość części materiałów użytych do wykończenia wnętrza (przykładowo fotele pokryto miłą w dotyku skórą, zaś podłokietnik obciągnięto czymś, co wygląda na marnej jakości skaj). Również połączenie plastikowego drewna ze srebrnym plastikiem, który nawet nie stara się udawać aluminium, oraz niekonsekwentna kolorystyka podświetlenia wskaźników i przełączników nie poprawiają wrażeń estetycznych. Szkoda też, że nie zdecydowano się na, znane ze starszych wersji outbacka, pneumatyczne zawieszenie z możliwością regulacji prześwitu. Trudno nam natomiast skrytykować spalanie - 15 l w ruchu miejskim to, jak na taki samochód, wartość akceptowalna.
Jeśli ktoś skrzywił się widząc spalanie, to z pewnością nie spodoba mu się też cena. Cenniki Subaru są w euro, więc to, ile zapłacimy zależy od aktualnego kursu. Za topowego outbacka 3.6 l będzie to nieco ponad 210 tys. zł. Na pocieszenie dodamy, że wyposażenie jest kompletne - skórzana tapicerka, elektrycznie sterowane i podgrzewane przednie fotele, nawigacja z kamerą cofania i odtwarzaczem DVD. Warto również dodać, że zarówno audi A4 allroad, jak i volvo XC70, w porównywalnych wersjach, okazują się zauważalnie droższe.
Michał Domański
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów. Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.