Wróg u bram! Atakują nas od tyłu!

Wróg u bram! Tak właśnie europejscy producenci samochodów określić mogą to, co dzieje się ostatnio w Rosji.

article cover
AFP

Tym razem nie chodzi jednak wcale o jej mocarstwowe zapędy ale o fakt, że na tamtejszym rynku coraz śmielej poczynają sobie Chińczycy. Kontynentalna wojna znów nabiera więc rozpędu...

Pierwszą poważną próbą wejścia na europejski rynek producenta z Chin było stworzenie marki Brilliance. Przy opracowywaniu pojazdów pomagali inżynierowie z BMW, teoretycznie więc wszystko powinno być w porządku. Auta konkurować miały głównie ceną, ale każdy kto miał okazję zobaczyć je na żywo musi przyznać, że jakość wykonania nie odbiegała wcale od standardów przyjętych w Europie dla tzw. "lowcostów".

Niemcy wytoczyli jednak najcięższe działa i postanowili rzucić konkurencją o ścianę. Dosłownie. Przeprowadzony przez ADAC test zderzeniowy rodzinnego sedana brilliance BS6 okazał się miażdżący nie tylko dla auta, ale i dla producenta. Wprawdzie Chińczycy bardzo szybko wprowadzili do konstrukcji wiele zmian, które zaowocowały diametralną poprawą bezpieczeństwa, jednak wizerunek marki legł w gruzach.

AFP

Po kilku trudnych latach i wielu zabiegach marketingowych mających zachęcić przeciętnego Europejczyka do kupna brillianca, firma HSO Motors Europe - przedstawiciel marki w Europie - złożyła w końcu ubiegłego roku wniosek o upadłość.

Wydawało się, że niebezpieczeństwo zalania europejskiego rynku przez auta z Chin zostało zażegnane. Okazuje się jednak, że Chińczycy nie zamierzają się poddawać. Wprawdzie przegrali bitwę, ale szala zwycięstwa w wojnie powoli przechyla się na ich stronę. Skoro nie udało się wejść na rynek od frontu, dlaczego nie spróbować zrobić tego samego tylnymi drzwiami? Atakując tam, gdzie nie przykłada się tak dużej wagi do kwestii bezpieczeństwa.

W taki właśnie sposób postanowiła dostać się na Stary Kontynent firma Geely Automobile. Wybór padł na Rosję, gdzie w stosunku do przestarzałych modeli łady, chińskie auta traktowane mogą być jako powiew świeżości.

Chińczycy wykazali się jednak niezwykłą intuicją. By zjednać sobie przychylność władz uruchomili w Rosji fabrykę. W tym celu powołano do życia lokalną firmę Derways, która sprawuje pieczę nad całym przedsięwzięciem. Dla Geely Automobile rozwiązanie takie może okazać się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Firma planuje budować w Rosji 12000 pojazdów rocznie. Pierwsza seria trafi do moskiewskich salonów jeszcze w tym tygodniu.

Uruchomienie fabryki na terenie Rosji przynosi wymierne korzyści każdej ze stron. Rosjanie zdobyli nowe miejsca pracy, a chińskie samochody "rosyjski" rodowód. Ten ostatnio okazać się może niezwykle ważny zwłaszcza teraz, gdy władze tego kraju rozważają wprowadzenie dopłat do nowych samochodów. Kreml chce przeznaczyć na ten cel aż 340 mln dolarów. 200 tysięcy Rosjan będzie mogło liczyć na premię w wysokości 1700 dolarów, jeśli odda na złom swój stary (minimum 10-letni) samochód i zdecyduje się na pojazd rosyjskiej marki lub... produkowany na terenie kraju.

INTERIA.PL

Co ważne, Geely Automotive to nie jedyny chiński producent, który z powodzeniem sprzedaje swoje auta w Rosji. Na tamtejszym rynku bez problemu kupimy również pojazdy takich marek, jak: Cherry, Lifan, Great Whall, czy BYD Auto. Pierwszy z nich sprzedał w ubiegłym roku w Rosji niemal pięć tysięcy samochodów, pozostali po grubo ponad dwa tysiące (poza BYD Auto, który sprzedał około tysiąca sztuk).

Wygląda więc na to, że Chińczycy zdobyli już pewny przyczółek i szykują się do kolejnych inwazji. To dobrze, bo napływ tanich pojazdów nie pozostanie bez wpływu na oferty cenowe bardziej renomowanych producentów.

Jako konsumenci, z konkurencji możemy się jedynie cieszyć. Co więcej, jest niemal pewne, że w niedalekiej przyszłości poziom bezpieczeństwa chińskich samochodów znacznie się poprawi. Koncern Geely został bowiem nowym właścicielem Volvo. Prace związane z transferem technologii zapewne nie potrwają długo...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas