W Polsce wygrywają partacze!

Na jednym z ważnych wylotów z Krakowa rozpoczęła się przebudowa ronda, które ma przekształcić się w nowoczesny, trzypoziomowy węzeł komunikacyjny.

Niestety, rozpoczęła się od falstartu - wybudowana pospiesznie asfaltowa droga, która ma przejąć ruch na czas modernizacji wspomnianego skrzyżowania, rozpadła się po trzech godzinach użytkowania. Wydarzenie lokalne, ale jakże znamienne dla większości podobnych inwestycji w Polsce.

Ich wykonawców wyłania się poprzez przetargi. Najważniejszym kryterium wyboru jest oferowana cena. Nikt nie bierze pod uwagę wcześniejszych dokonań zwycięskiej firmy, jej profesjonalizmu, solidności. Jesteś partaczem, nie dotrzymujesz ustalonych terminów, ale zaproponowałeś, że zrobisz robotę najtaniej - wygrywasz.

Reklama

Zleceniodawcy, często są to władze samorządowe, cieszą się, że znaleźli firmę, która zgodziła się podpisać umowę za połowę kwoty, pierwotnie przewidzianej na ten cel. Wiadomo - można pochwalić się gospodarską troską o publiczny pieniądz. Czy rzeczywiście są jednak powody do radości? Przecież taka rozbieżność dowodzi jedynie, że albo ten pierwszy, inwestorski kosztorys był wzięty z sufitu, albo zwycięzca przetargu, chcąc koniecznie złapać zlecenie, świadomie zaniżył oferowaną przez siebie cenę, licząc, iż jakoś to będzie...

Otóż zazwyczaj nie bywa. Generalny wykonawca ma bowiem dwa wyjścia. Może poszukać "jeleni", czyli podwykonawców, którzy zgodzą się pracować za pół darmo lub którym będzie można bezkarnie nie płacić. Ewentualnie może aż do bólu oszczędzać na materiałach, sprzęcie, ludziach. Efektem pierwszego rozwiązania są awantury, przestoje, procesy sądowe, drugiego - opóźnienia w realizacji inwestycji, fatalna jakość i związana z tym konieczność remontowania dopiero co zbudowanych dróg, skrzyżowań, mostów. Jest jeszcze trzeci sposób wydobycia się z kłopotów: wymuszenie na inwestorze podpisania aneksu do umowy, zmieniającego jej warunki finansowe.

Nie chcemy być czarnowidzami, lecz krakowska wpadka modernizującego rondo Ofiar Katynia polsko-indyjskiego (!) konsorcjum źle wróży całemu przedsięwzięciu. Oby nie powtórzyła się historia z innym, przebudowywanym w tym mieście za duże pieniądze układem komunikacyjnym - rondem Mogilskim. W wyniku przetargu wykonanie tamtego zadania powierzono firmie z Turcji, która po miesiącach bezczynności i sporów z władzami Krakowa została w atmosferze skandalu spod Wawelu wyproszona...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy