Volkswageny znokautowały rywali

Volkswagen po raz drugi z kolei i w sumie po raz trzeci (wliczając rok 1980) wygrał legendarny "Dakar".

Na mecie tego najtrudniejszego rajdu świata, zespół Volkswagena świętował spektakularne, potrójne zwycięstwo. Carlos Sainz/Lucas Cruz (E/E) po zaciętej walce na ostatnim odcinku, w klasyfikacji generalnej uzyskali tylko 2 minuty i 12 sekund przewagi nad swoimi kolegami z zespołu Nasserem Al-Attiyah/Timo Gottschalkiem (Q/D). Miejsce trzecie zajęli Mark Miller/Ralph Pitchford (USA/ZA). Zeszłoroczni zwycięzcy Giniel de Villiers/Dirk von Zitzewitz (ZA/D) ukończyli rajd na siódmej pozycji.

Aż do ostatniego metra

Rozstrzygnięcie sportowej rywalizacji trzymało widzów i kibiców w niepewności aż do ostatniego metra. Carlos Sainz/Lucas Cruz, Nasser Al-Attiyah/Timo Gottschalk oraz Mark Miller/Ralph Pitchford prowadzili w klasyfikacji generalnej nieprzerwanie od piątego etapu rajdu w tej właśnie kolejności. Jednak na ostatnich odcinkach Al-Attiyah/Gottschalk odbierali w twardym pojedynku kolejne sekundy swoim kolegom z zespołu Sainzowi/Cruzowi. Katarsko-niemiecki duet zarabiał cenny czas głównie na odcinkach wydmowych, które znów były jednym z zasadniczych elementów "Dakaru", podczas gdy na szybkich i krętych szutrowych fragmentach tempo nadawała para Sainz/Cruz.

Reklama

Walka była bardzo zacięta

Na starcie do ostatniego etapu Al-Attiyah tracił niespełna trzy minuty do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Sainza. Po przejechaniu mniej więcej jednej trzeciej dystansu dzisiejszego odcinka, na 66. kilometrze liderem klasyfikacji etapowej był Nasser Al-Attiyah, niemniej Carlos Sainz pokonał ten fragment trasy w czasie dłuższym o zaledwie 4 sekundy.

Walka całej stawki była bardzo zacięta, nikt nie odpuszczał nawet na moment. Różnica pomiędzy pierwszym a dziesiątym samochodem wynosiła w tym punkcie zaledwie 56 sekund. Drugi pomiar dokonany był na 121. kilometrze. Katarczyk odrobił kolejne 14 sekund do Hiszpana, niemniej w klasyfikacji generalnej tracił do niego wciąż dwie i pół minuty. Załoga Nasser Al-Attiyah/Timo Gottschalk wygrała ostatni etap, jednak nie zdołała odrobić straty do rozważnie jadącego hiszpańskiego duetu. Carlos Sainz/Lucas Cruz dotarli dziś na metę z drugim czasem i zwyciężyli w Rajdzie Dakar 2010.

Była to twarda, ale uczciwa walka

"Jestem niesamowicie dumny z naszych ludzi. To, co kierowcy, piloci i cały zespół dokonywali każdego dnia Rajdu Dakar, jest niezwykłe. Potrójnym zwycięstwem Volkswagen Motorsport przekroczył stawiane przed nim ambitne cele" - powiedział na mecie ostatniego etapu dr Francisco Javier Garcia Sanz, Członek Zarządu Volkswagen AG. Dyrektor Volkswagen Motorsport, Kris Nissen, dodał: "Przed trzema tygodniami wysoko zmotywowany zespół Volkswagena przybył tu z zamiarem obrony zeszłorocznego tytuł zwycięzcy "Dakaru". Zajmując wszystkie miejsca na podium udało się Volkswagenowi dokonać czegoś historycznego. Nie tylko jesteśmy niepokonani w Ameryce Południowej, ale jesteśmy nadal jedynym producentem, który wygrał najtrudniejszy rajd świata samochodem z silnikiem wysokoprężnym. Do samej mety kierowcy Volkswagena rywalizowali między sobą o zwycięstwo w "Dakarze". Była to twarda, ale uczciwa walka. Właśnie takich emocji spodziewamy się po sporcie motorowym. Gratuluję zatem wszystkim duetom Volkswagena, każdy z nich w pełni zasłużył na zwycięstwo."

Marka z Wolfsburga pozostaje jedynym producentem, który dotychczas wygrał w klasyfikacji samochodów Rajdu Dakar autem z napędem wysokoprężnym. Także w 2009 roku technologia TDI nadawała ton w Argentynie i Chile. Kluczem do sukcesu Volkswagena w "Dakarze" 2010 była obok efektywności techniki bezpośredniego wtrysku w silnikach wysokoprężnych, także wytrzymałość Race Touaregów. Przy ekstremalnych obciążeniach samochód o mocy 300 KM okazał się nie tylko najbardziej wytrzymałym, ale także najszybszym. Race Touaregi zapisały na swoim koncie siedem z czternastu zwycięstw etapowych i przez jedenaście dni były na prowadzeniu.

27 z 42 możliwych miejsc w pierwszej trójce

Walka o pierwszą pozycję w klasyfikacji generalnej była trudna - dwa zwycięstwa dnia przypadły załodze Sainz/Cruz, cztery - Al-Attiyah/Gottschalk, jedno - Miller/Pitchford. 32. edycja Rajdu Dakar okazała się zarówno urozmaicona jak i trudna. Obok odcinków specjalnych w miękkim, przypominającym miejscami puder piasku oraz po wysokich wydmach na północy Chile, organizatorzy przygotowali także odcinki szutrowe i fragmenty prowadzące przez ogromne pola kamieni. Tę próbę wytrzymałości ze zmieniającym się wielokrotnie terenem, dwoma przejazdami przez Andy, pokonywaniem najbardziej suchego miejsca świata - pustyni Atacama oraz odcinkami w legendarnej Pampie Volkswageny pokonały wyśmienicie. Zawsze Race Touareg był na jednej z trzech pierwszych pozycji klasyfikacji etapowej. 27 z 42 możliwych miejsc w pierwszej trójce w 14 etapach również zaliczonych zostało na konto samochodów z Wolfsburga.

Sonik był najszybszy

Jadący quadem Rafał Sonik był najszybszy na trasie ostatniego 14. etapu Rajdu Dakar z San Rafael do Buenos Aires, a imprezę zakończył na piątej pozycji w klasyfikacji generalnej.Wśród motocyklistów ósme miejsce na mecie dwutygodniowej rywalizacji zajął Jakub Przygoński.

Sonik po raz drugi wystartował w Rajdzie Dakar, ale przed rokiem wypadł w nim lepiej - był trzeci. Do czwartej lokaty Francuza Christophe'a Declercka zabrakło mu w sobotę 3.28.

W rywalizacji quadów triumfował Argentyńczyk Marcos Patronelli, drugi zawodnik poprzedniej edycji. Wyprzedził brata Alejandro o ponad dwie godziny i 22 minuty. Trzeci był Katalończyk Juan Manuel Gonzalez, zwycięzca rajdu z 2006 roku.

Wśród motocyklistów po raz trzeci, po sukcesach w 2005 i 2007 roku, najlepszy był Francuz Cyril Despres, szósty na ostatnim odcinku specjalnym, który o godzinę i dwie minuty wyprzedził Norwega Pala Andersa Ullevalsetera.

W sobotę 14. był Jakub Przygoński, ale w klasyfikacji generalnej ukończył rajd na ósmym miejscu. Jest to najwyższa lokata polskiego motocyklisty w historii Dakaru (dziewiąty był Marek Dąbrowski w 2003 roku).

Po raz dziesiąty do mety imprezy dotarł Jacek Czachor - 16. miejsce. Na 27. pozycji sklasyfikowany został Krzysztof Jarmuż, a na 33. Marek Dąbrowski.

Poniżej wypowiedzi Polaków

Jakub Przygoński: - Chciałem poprawić dziewiąte miejsce Marka Dąbrowskiego sprzed siedmiu lat. Nie było to łatwe. Przez dwa tygodnie ciężko walczyłem, żeby być na ósmej pozycji. Od trzeciego dnia, kiedy miałem problem z motocyklem i straciłem godzinę, odrabiałem straty. Zaliczyłem kilka ciężkich wywrotek, naprawę motocykla ale wszystko ogarnąłem i wyszedł z tego dobry rezultat. Bardzo się z tego cieszę.

Jacek Czachor: - To mój dziesiąty Dakar i dziesiąty ukończony. Jestem szczęśliwy, że dojechałem do mety. Starałem się na tym rajdzie. Nie popełniłem większych błędów. 16. miejsce to moja pozycja. Myślę, że gdybym trochę bardziej z głową pojechał, to byłbym w okolicach 14. miejsca. Przed startem mówiłem, że jeśli nie będę mieć pretensji do siebie, to wszystko będzie OK. Pretensji nie mam, więc nie jest źle.

Mark Dąbrowski: - Jestem bardzo szczęśliwy. Był to wyjątkowo trudny dla mnie Dakar. Miałem tylko cztery miesiące na przygotowania. W połowie roku miałem dosyć ciężką operację, ale wszystko zdało egzamin zgodnie z hasłem: "testujemy siebie". Przetestowałem i jestem zadowolony. Jeździ mi się coraz lepiej.

Po kilkunastu dniach morderczych zmagań, także zawodnicy polskiego R-SIXTEAM dojechali do mety. Robert Szustkowski i Jarek Kazberuk (Mitsubishi) Dakar zakończyli na 35. miejscu. Ich teamowi koledzy Grzegorz Baran/Rafał Marton/Paweł Zborowski ukończyli rajd na 20. Radość i satysfakcja jest tym większa, że jest to pierwsza ciężarówka, w pełnym polskim składzie, która ukończyła rajd Dakar, w jego 32-letniej historii.

Robert Szustkowski: - Osiągnięcie mety w Dakarze, to niesamowite uczucie, myślę, że dla każdego zawodnika, a dla mnie, jako debiutanta szczególnie. Wiele miesięcy przygotowań, planów, w końcu tygodnie spędzone na walce z sobą, czasem i sprzętem. To ogromna satysfakcja, móc udowodnić sobie, i powiedzieć - dałem radę. Rajd był piekielnie trudny, wystarczy policzyć ile załóg dotrwało do Buenos, dlatego satysfakcja jest tym większa. Myślę, że wynik jak na debiut nie jest zły, wiadomo było, że nie będziemy w stanie walczyć o czołowe lokaty. Celem było osiągnięcie mety, oczywiście w wymiarze sportowym, i myślę że to się udało zrealizować. Nasze auto odbiega technologicznie o jakieś 5 lat od czołówki, mimo, że to bardzo dobre auto, nie jest w stanie dotrzymać kroku czołowym załogom.

Jarek Kazberuk: - Ostatni oes za nami, tego nie zmieni już nic. Jesteśmy na mecie. To niewiarygodne uczucie, nigdzie indziej nie odczuwam tak ogromnej satysfakcji, samorealizacji i spełnienia, jak ta którą daje osiągniecie mety w Dakarze. Ten rajd to jedyny w swoim rodzaju klimat, oprócz rywalizacji sportowej, niesamowita przygoda i obcowanie z naturą. Rajd był potwornie ciężki, niczym nie ustępował temu z Afryki. Piekielne temperatury, które sprawiały, że skala trudności była podwójna. Jestem ogromnie szczęśliwy, meta jest nasza, a teraz wino, dużo argentyńskiego wina... Będzie smakowało jak nigdy.

Grzegorz Baran: - W końcu przyszedł czas na metę, po ostatnich, mało udanych startach, osiągnąłem cel. Byłem już na mecie w Afryce teraz, mogę się cieszyć metą w Argentynie. Nasz wynik może byłby lepszy, gdyby nie pechowa awaria, ale o czołówce na razie i tak nie mamy co marzyć, tam od lat króluje fabryka i nic się nie zmienia. Cieszymy się, że dotrwaliśmy, i to jest najważniejsze.

Rafał Marton: Jesteśmy na mecie, radość ogromna, auto w świetnym stanie, przed nami ponad 300 km dojazdówki, ale już chyba nic wydarzyć się nie może - żartuje pilot R-SIXTEAM. Właśnie jeden z polskich dziennikarzy uświadomił nam, że jesteśmy pierwszą ciężarówką, w pełnym polskim składzie, która ukończyła rajd Dakar w jego ponad 30-letniej historii. Satysfakcja więc ogromna, zawsze to jakiś rekord. Jesteśmy potwornie szczęśliwi, po tylu przygodach, kłopotach ze skrzynią biegów i nerwowych momentach, osiągnęliśmy cel. Gdyby nie przygody na trasie, wynik może, byłby lepszy, ale w tym momencie, nie ma to już chyba takiego znaczenia,

i tak czujemy się jak zwycięzcy.

Paweł Zborowski: Czuję ogromną satysfakcję, że swój pierwszy występ w Dakarze zakończyłem na mecie. Po tysiącach kilometrów, i kilkunastu dniach naprawdę morderczego wysiłku, stojąc na mecie czuje, że i tak wygrałem. Chyba każdy kto ukończył ten rajd, może się tak czuć. Impreza zrobiła na mnie kolosalne wrażenie, tego się nie da opowiedzieć w paru słowach, po prosty trzeba to przeżyć.

W wadze ciężkiej, Władimir Czagin, zwycięzca dziewięciu etapów, ustanowił rekord w historii rajdu Dakar, szósty raz wygrał klasyfikację ciężarówek, wyrównując osiągnięcie Karela Lopraisa. Poprzednio Czagin odnosił sukcesy w latach 2000, 2002, 2003, 2004 i 2006.

Dwa pierwsze stopnie podium zostały zdominowane przez Rosjan, dzięki Czaginowi i Firdausowi Kabirowowi, Kamaz po raz dziewiąty triumfuje w rajdzie. Ekipa Kamaza odniosła też komplet etapowych zwycięstw w tegorocznym maratonie.

Wyniki 14. etapu San Rafael-Buenos Aires 335 km (206 km OS):

   motocykle 
1. Ruben Faria (Portugalia)                   1:26.48
2. Pal Anders Ullevalseter (Norwegia)  strata    3.45
3. Helder Rodrigues (Portugalia)                 3.57
...
14.Jakub Przygoński (Polska)                     7.27
...
19. Jacek Czachor (Polska)                       9.20
21. Marek Dąbrowski (Polska)                    11.02
39. Krzysztof Jarmuż (Polska)                   21.29 
Końcowa klasyfikacja generalna (po 14. etapach) 
 1. Cyril Despres (Francja)                  51:10.37
 2. Pal Anders Ullevalseter (Norwegia) strata 1:02.52
 3. Francisco Lopez (Chile)                   1:09.48
...
 8. Jakub Przygoński (Polska)                 3:15.59
16. Jacek Czachor (Polska)                    6:58.40
27. Krzysztof Jarmuż (Polska)                12:24.12
33. Marek Dąbrowski (Polska)                 13:54.16
   quady 
1. Rafał Sonik (Polska)                       1:45.27  
2. Christophe Declerck (Francja)       strata    4.03
3. Sebastian Halpern (Argentyna)                 7.46
Końcowa klasyfikacja generalna (po 14. etapach) 
1. Marcos Patronelli (Argentyna)             64:17.44 
2. Alejandro Patronelli (Argentyna)    strata 2:22.59
3. Juan Manuel Gonzalez (Hiszpania)           5:07.25
4. Christophe Declerck (Francja)              5.46.56
5. Rafał Sonik (Polska)                       5:50.24
   samochody 
1. Nasser al-Attiyah (Katar)                   1:19.42 
2. Carlos Sainz (Hiszpania)            strata       36
3. Guerlain Chicherit (Francja)                     43
Końcowa klasyfikacja generalna (po 14. etapach) 
1. Carlos Sainz (Hiszpania)                   47:10.00  
2. Nasser Al-Attiyah (Katar)           strata     2.12
3. Mark Miller (USA)                             32.51

Portal INTERIA.PL

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy