Testujemy używane: Audi 80
Co łączy: Sophie Loren, Piramidy w Egipcie, wieżę Eiffla i... Audi 80? - Nic? - Błąd! - Wszystkie posiadają jedną wspólną cechę - starzeją się znacznie wolniej, niż reszta otaczającego nas świata...
Kto by pomyślał mijając na ulicy kolejną osiemdziesiątkę, że konstrukcja tego auta ma już prawie 20 lat?
A jednak, to prawda. Premiera typoszeregu B3, zwanego potocznie "beczką", miała miejsce w 1986 roku.
Samochód dość szybko zyskał miano "Volkswagena w cenie Mercedesa". Stało się tak za sprawą skromnego, często szczątkowego wręcz wyposażenia i niebotycznej ceny, jakiej firma Audi żądała za swój wyrób. Niestety, ani jedno, ani drugie nie zmieniło się do dziś. Mimo, że poziomem wyposażenia "beczki" odstają od większości swoich rywali (mamy na myśli konstrukcje francuskie czy japońskie), to ceny giełdowe, osiągane przez te samochody, znacznie przewyższają notowania konkurentów. Cóż, więc jest, w tym modelu takiego, że za 15 letni pojazd, nawet dzisiaj, żąda się ok. 10 tys. złotych?
Po pierwsze - nadwozie... Obiektywnie rzecz biorąc, trzeba przyznać, że styliści odpowiedzialni za ten projekt, wykonali kawał dobrej roboty. Rzadko, który samochód, mimo swojego podeszłego wieku, potrafi podobać się tak, jak ten. Klasyczna, trzybryłowa linia, brak stylistycznych ekstrawagancji oraz legendarna już niemiecka solidność i dbałość o detale sprawiają, że sylwetka auta wygląda świeżo. Całkowite ocynkowanie blach nawet dzisiaj budzi respekt i sprawia, że niezależnie od rocznika rdza nie ma tutaj czego szukać. Wewnątrz, rozczarowuje nieco ilość miejsca. Wprawdzie kierowca i pasażer podróżujący na przednim fotelu, nie mają prawa narzekać, ale już osoby przewożone z tyłu, szczególnie w trójkę, będą czuć się jakby wsadzono je tam za karę...
Pamiętajmy więc, że jeśli chcemy jechać wygodnie, to maksymalnie w czteroosobowym składzie. Zresztą, sama konstrukcja tylnej kanapy sugeruje właśnie takie rozwiązanie, bowiem w większości modeli na środku oparcia producent montował wygodny składany podłokietnik
Niestety, w przeważającej liczbie egzemplarzy, prócz szyberdachu, nie ma co liczyć na jakiekolwiek elementy poprawiające komfort. Poskąpiono elektrycznego sterowania szyb i lusterek, a kierowcy z dużą rodziną najbardziej odczują brak centralnego zamka.
Zajęcie wygodnej pozycji za kierownicą nie przysparza żadnych trudności. Fotel posiada pełny zakres ustawień, a oparcie regulowane jest płynnie za pomocą pokrętła. Filozofia praktycznie żadna, ale nawet w dzisiejszych samochodach nie stanowi to niestety reguły.
Denerwuje natomiast, brak regulacji położenia kierownicy, która osobom lubiącym jeździć nisko, może nieco utrudniać obserwację drogi. Na szczęście, widoczność zarówno do przodu, jak i na boki jest bardzo dobra, i tylko cofanie wymaga zdobycia pewnej wprawy. Pocieszającym jest fakt, że oba zewnętrzne lusterka są pełnowymiarowe i znacząco ułatwiają tę czynność. Audi zadbało też o to, aby refleksy świetlne pochodzące z szyb czy lusterek, za bardzo nam nie przeszkadzały, więc elementy te seryjnie były nieco przyciemniane.
Zestaw wskaźników, jak przystało na markę aspirującą do grona elitarnych, jest nadzwyczaj czytelny, a wszystkie kontrolki znajdują się dokładnie tam gdzie być powinny. Przełączniki są dobrze rozplanowane, a cała deska rozdzielcza sprawia wrażenie bardzo solidnej. Tutaj, nawet mimo podeszłego wieku, nic nie ma prawa trzeszczeć czy stukać, w końcu to nie golf...
W tańszych wersjach nie montowano niestety, bardzo przydatnego obrotomierza, co w tej klasie pojazdów, nawet w latach osiemdziesiątych, stanowiło przejaw niewytłumaczalnego skąpstwa.
Ciekawym "patentem" występującym w modelu B3 (w B4 zarzuconym) jest włącznik świateł awaryjnych, mający formę dźwigienki zamontowanej po prawej stronie kolumny kierownicy. Rozwiązanie to często spotykało się z krytyką, chociaż w wielu sytuacjach (gdy np. używamy "awaryjnych" jako formy podziękowania) sprawdza się doskonale.
Nieco chybionym pomysłem jest natomiast, mechanizm ustawiania lusterek zewnętrznych. Sam system dwóch obrotowych krążków, z których każdy służy do ustawiania lustra w innej płaszczyźnie (pion/poziom), jest bardzo oryginalny i wygodny. Sęk w tym, że montując pokrętła na oparciach drzwi, konstruktorzy nie wzięli pod uwagę zainteresowania, jakie owe krążki wzbudzą u każdego pasażera mającego okazję podróżować na przednim fotelu. Przeważnie człowiek najpierw je "ruszy", zanim się zapyta i w efekcie, prawe lusterko kierowca jest zmuszony ustawiać średnio 2 razy tygodniowo.
Na pochwałę zasługuje duża ilość schowków. Do dyspozycji jest, np. głęboka półka pod kierownicą czy kieszonka w konsoli środkowej, idealnie mieszcząca portfel. Zapomniano natomiast, o bardzo przydatnych uchwytach na napoje.
Niestety, dość istotnym mankamentem, jeśli chodzi o model B3, jest bagażnik. Oferuje on wprawdzie wystarczającą ilość miejsca, jednak jest mało praktyczny z uwagi na koło zapasowe ustawione pionowo po lewej stronie przestrzeni bagażowej.
Kolejnym istotnym minusem bagażnika jest brak możliwości składania oparcia tylnej kanapy. Podobnie jak w np. Mercedesach 190, tak i tutaj za oparciem znajduje się zbiornik paliwa.
Źródłem napędu prezentowanego modelu, jest 1,8 litrowy silnik benzynowy o mocy 90 koni mechanicznych. Jednostka ta wydaje się być dobrym kompromisem pomiędzy osiągami, a zużyciem paliwa. Motor pochodzi ze stajni Volkswagena i z niewielkimi modyfikacjami występował także w Passatach czy Golfach. Jego pokrewieństwo z mniej wyrafinowanymi braćmi, jest jednak duża zaletą, szczególnie, jeśli chodzi o ceny i dostępność części zamiennych (których co prawda zbyt wiele potrzebować nie powinniśmy). Osiemdziesiątka napędzana tym silnikiem może pochwalić się sprintem do setki w granicach 13 sekund oraz prędkością maksymalna przekraczająca 190km/h. Zaznaczyć należy, że silnik wykonany w klasycznej technice ośmiozaworowej, odznacza się wysoką kulturą pracy i elastycznością. Zadowala się przy tym, rozsądnymi ilościami paliwa, w mieście pali ok.10 litrów przy normalnej jeździe, a na trasie bez trudu powinniśmy osiągnąć 7l.
Dobrym rozwiązaniem może okazać się montaż instalacji LPG. Auto dobrze znosi traktowanie gazem, paląc przy tym od 9 do 15 litrów w zależności od temperamentu kierowcy. Na przełomie 15 tys. km średnie spalanie przedstawionego samochodu wyniosło ok. 11 litrów LPG na 100km.
Prócz zdecydowanie najbardziej popularnego silnika 1,8 w Audi 80, często spotykane są także benzynowe motory dwulitrowe, przeważnie 115 konne. Sporadycznie można też "trafić" podstawowy (nieco za słaby dla tego samochodu) silnik o pojemności 1,6 litra i mocy 75 koni. Osobiście unikałbym tego ostatniego z dwóch powodów. Pierwszym, jest stosunkowo wysokie spalanie (dorównujące nawet jednostkom dwulitrowym), a drugim - raczej kiepskie osiągi.
Na szczególną uwagę zasługują bardzo trwałe jednostki wysokoprężne. O ile należy się raczej wystrzegać podstawowego o pojemności 1,6 litra, dysponującego zaledwie 54 KM mocy (subiektywnie, zapewnia on autu osiągi porównywalne z wczesnymi modelami Ursusów), o tyle jednostki 1,9 TD (75KM) oraz 1,9 TDI (90KM) swoją niezawodnością i śladowym spalaniem, zyskały sobie wierne grono sympatyków. Jako ciekawostkę można dodać, że silniki napędzające osiemdziesiątki były montowane wzdłuż, a nie jak to się obecnie najczęściej spotyka - w poprzek nadwozia. Rozwiązanie takie ma szereg zalet, do których należą przede wszystkim bardzo dobry dostęp do osprzętu silnika oraz solidna strefa zgniotu.
Jazda tym samochodem bez wątpienia należy do przyjemności. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności, a jego praca jest cicha. Auto świetnie czuje się zarówno na prostej jak i w ciasnych zakrętach. Dzięki korzystnemu rozkładowi mas (na przednia oś przypada ok. 60%), nadsterowność jest tutaj zjawiskiem całkowicie obcym. Lekkie objawy podsterowności są natomiast, proste do opanowania. Bardzo sprawnie działa wydajne wspomaganie kierownicy, dające równocześnie spore wyczucie drogi. Lewarek skrzyni biegów charakteryzuje się krótkimi lekkimi skokami, a przyjemne "kliknięcie" pozwala z łatwością wyczuć moment "zapięcia" biegu. Także układ hamulcowy zasługuje na pochwałę. Auto nie "myszkuje" podczas hamowania, a dystans, jaki potrzebny jest na zatrzymanie samochodu, należy uznać za dobry. Niestety, trudno spotkać w naszym kraju "osiemdziesiątkę" wyposażoną w system ABS, za który firma Audi kazała sobie słono dopłacać.
Ciekawym rozwiązaniem poprawiającym bezpieczeństwo jest natomiast, montowany seryjnie od 1990 roku system "procon-ten". Jego działanie polega na tym, iż w czasie zderzenia czołowego specjalna linka łącząca silnik z kołem kierownicy, odciąga je w stronę deski rozdzielczej. Dzięki temu, głowa kierowcy jest w mniejszym stopniu narażona na poważne obrażenia.
Wyprzedzając uszczypliwe komentarze chcelibyśmy zaznaczyć, że prezentowane Audi przez 8 miesięcy pełniło rolę pojazdu, jakim autor poruszał się na codzień. Musimy jednak dodać, że auto było w znacznie lepszym stanie technicznym niż większość "osiemdziesiątek", z jakimi mieliśmy do czynienia. Na przełomie nieco ponad 20 tys. km, jaki to przebieg udało nam się nakręcić, nie zdarzyła się żadna usterka, która wykluczałaby samochód z jazdy. Najczęściej szwankującym elementem okazał się czujnik temperatury silnika (trzykrotna wymiana). Jego niesprawność objawia się problemami z "paleniem na zimno" (długie kręcenie, strzelanie, kopcenie z rury). Poza tym, zdarzały się także niewielkie problemy ze strony układu chłodzenia (wycieki z chłodnicy, mała nieszczelność nagrzewnicy). Szczegółowy przegląd po 8 miesiącach jazdy na polskich dogach, wykazał także konieczność wymiany gumowych elementów zawieszenia?
Dysponując dziś kwotą 10 tys. złotych można znaleźć sporo godnych uwagi ofert. Kryteria, jakimi kierujemy się przy wyborze danego modelu, bywają różne. Jeżeli jednak rocznik nie jest dla nas najważniejszy, to Audi 80 jest samochodem, obok którego nie powinniśmy przejść obojętnie. Mimo znacznego czasu, jaki upłynął od debiutu "beczki", także i dziś często bywa ona obiektem westchnień. To właśnie te auta, oprócz Mercedesów, BMW i Volkswagenów, kreowały wizerunek niemieckiej solidności (jakże skutecznie niszczony dziś przez samych Niemców...).
Model 80 należy niewątpliwie do najbardziej udanych projektów firmy. Jego cechy to trwałość, niezawodność oraz poczucie prestiżu, jakie zapewnia on swojemu właścicielowi. Dzięki znacznemu, szczególnie w ostatnim czasie, napływowi tych samochodów do Polski, można śmiało przebierać w ofertach. Znalezienie dobrego egzemplarza, który na swej życiowej drodze nie spotkał np. budowlanej FADROMY nie jest wprawdzie łatwe, ale jeśli już nam się to uda, możemy być pewni, że dobrze ulokowaliśmy swoje oszczędności. Paweł Rygas