Ten samochód podniesie ciśnienie krwi każdemu miłośnikowi motoryzacji
Jak powinien wyglądać przepis na samochód, który co prawda nie będzie sprzedawać się w milionach egzemplarzy na całym świecie i decydować o wynikach finansowych producenta, ale za to podniesie ciśnienie krwi miłośników motoryzacji i pozwoli zbudować lub utrwalić pożądany wizerunek marki? Na przykład tak...
Nie oglądając się na koszty, sięgnij po wszystko, co najnowocześniejsze i najbardziej technicznie wyrafinowane. Supertechnikę obuduj odpowiednim nadwoziem - futurystycznym lub utrzymanym w stylu retro, lecz zawsze takim, którego nikt nie uzna za nudne. Dodaj szczyptę legendy i odrobinę niczym nieskrępowanej fantazji, na przykład w postaci niezwykłego gadżetu lub nietypowego rozwiązania, zarzuconego w przeszłości jako niepotrzebne lub nieracjonalne. Zgodnie ze znanym powiedzeniem handlowców "klient kupuje towar oczami", ale nie wolno ci oczywiście zapomnieć o silniku - duża pojemność, rasowe brzmienie, imponujące osiągi...
Według tej recepty został skomponowany mercedes SLS AMG. Jak stwierdził Volker Mornhinweg, szef AMG, "fabrycznego" tunera Mercedesa: "najbardziej zaawansowany sportowy supersamochód, jaki obecnie można dostać na rynku". I trudno uznać tę opinię za czcze przechwałki...
Szeroka, nisko osadzona, wyrazista sylwetka coupe z gwiazdą w logo przyciąga wzrok przechodniów. Jednak tym, co sprawia, że otwierają oni szeroko usta ze zdumienia, są otwierające się w górę boczne drzwi, element zaczerpnięty wprost z uznawanego dziś za kultowy modelu mercedesa 300 SL Gullwing z lat 50. Jest to rozwiązanie niezbyt funkcjonalne, ale jakże efektowne. Samochód z uniesionymi w górę "skrzydłami", jakby gotujący się do lotu, prezentuje się po prostu fantastycznie. I świetnie wygląda na zdjęciach.
We wnętrzu kabiny SLS AMG znajdujemy dokładnie to, co spodziewamy się tam znaleźć. Doskonała ergonomia, wysokogatunkowe materiały, idealna czytelność wskaźników... Całość utrzymana przy tym w dobrym, szlachetnym stylu, bez stylizacyjnych udziwnień. Elegancja i bezpretensjonalność.
Pod maską mercedesa SLS AMG kryje się napędzający tylne koła wolnossący, ośmiocylindrowy silnik o pojemności 6208 ccm i mocy 571 KM. Obudzony do życia, reaguje rykiem, który wprawia w drżenie szyby w domach w promieniu kilometra. Prawdziwa bestia, zapewniająca godne szacunku osiągi: przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w ciągu 3,8 sekundy, prędkość maksymalna (ograniczona elektronicznie) 317 km/godz.
Skonstruowany przez AMG i ręcznie składany silnik współpracuje z nowatorską dwusprzęgłową siedmioprzełożeniową skrzynią biegów. Kierowca ma do dyspozycji cztery tryby pracy układu napędowego - od oszczędnego (C) po torowy (S+).
Zdaniem amerykańskich dziennikarzy testujących mercedesa SLS AMG jest to pojazd nadający się do codziennego użytku. Może w USA. Nam trudno jakoś wyobrazić sobie, że właściciel kosztującego milion złotych sportowego bolidu podjeżdża nim na parking przy hipermarkecie i usiłuje zapakować do bagażnika (176 litrów pojemności) torby z ziemniakami, cebulą, proszkami do prania i papierem toaletowym.