Słowenia, droga 206. Znasz?
Oto kolejna relacja z samochodowej, wakacyjnej eskapady. Tym razem jej celem były rzadko odwiedzane przez polskich turystów słoweńskie Alpy Julijskie.
Jeżeli pragniemy się tam dostać z Austrii - przez tunel Karawanken (opłata za przejazd - 6,50 euro) lub przejście graniczne Wurzenpass/Podkoren - i ustawimy w samochodowej nawigacji wersję trasy "szybka", GPS skieruje nas objazdem, przez włoskie Tarvisio, choć dużo krótsza i dogodniejsza wydaje się droga nr 206. Na mapie szlak ten, oznaczony kolorem żółtym, wygląda zupełnie niewinnie. Dopiero na miejscu, w terenie, zrozumiemy, dlaczego autorzy AutoMapy dokonali takiego, a nie innego wyboru.
Jedziemy z miejscowości Bovec do znanego kurortu narciarskiego Kranjska Gora. Na początku jest pięknie i całkiem pusto. Po kilkunastu kilometrach trafiamy na pierwszą niebieską tablicę z liczbą 50 i informacją o wysokości nad poziomem morza. Podobnymi tablicami oznakowano pięćdziesiąt najostrzejszych, najbardziej stromych, najtrudniejszych zakrętów na trasie, która w rzeczywistości jest ich jedną, wielką kombinacją. W prawo, w lewo, w prawo, w lewo. Nie ma mowy o chwili dekoncentracji, nie ma miejsca na wyprzedzanie. I tak przez dobrą godzinę.
Najpierw cały czas pod górę, a po dotarciu do przełęczy Vrsnic (1611 m n.p.m.) - ostry zjazd. Na tym drugim odcinku droga jest bardziej zatłoczona, bowiem wielu zmotoryzowanych turystów z Kranjskiej Gory urządza sobie ekscytującą przejażdżkę, której celem jest wspomniana, gwarantująca malownicze widoki, alpejska przełęcz. Spotykamy zresztą nie tylko samochody, ale także wielce utrudzonych wspinaczką... rowerzystów. Trzeba naprawdę uważać.
Słowenia, droga 206. Mnóstwo frajdy z kręcenia kierownicą, trochę adrenaliny, jednak ci, którzy niepewnie czują się za kółkiem, cierpią na chorobę lokomocyjną lub lęk przestrzeni, powinni raczej posłuchać wskazań nawigacji... Chcesz i ty podzielić się własnymi doświadczeniami z wakacyjnych wyjazdów samochodem za granicę? Czekamy na wasze teksty i zdjęcia. Na wspomnienia z minionych lat, ale przede wszystkim na relacje jak najbardziej współczesne. Na uwagi i rady, które mogą przydać się zmotoryzowanym internautom, wybierającym się na urlopy w różne strony świata.
AUTORZY WAKACYJNYCH TEKSTÓW, KTÓRE TRAFIĄ NA ŁAMY SERWISU MOTORYZACJA OTRZYMAJĄ OD NAS UPOMINKI.