Przeleciał autem 82 m i dachował. Zobacz filmy!

W sobotę, we francuskim kurorcie narciarskim Tignes, francuski kierowca rajdowy Guerlain Chicherit zamierzał ustanowić nowy rekord Guinnessa w długości samochodowego skoku.

Francuz chciał poprawić wynik 332 stóp (przeszło 101 metrów), jaki kilka lat temu uzyskał amerykański kierowca Tanner Foust znany m.in. z lokalnej edycji programu Top Gear. Ze względu na warunki atmosferyczne (gęsta mgła) sobotnia próba bicia rekordu musiała zostać przełożona na inny termin. Ostatecznie Guerlain Chicherit zasiadł w końcu za kierownicą specjalnie przystosowanego rajdowego Mini wczoraj.

W myśl pierwotnych obliczeń rozpędzone auto powinno pokonać w powietrzu dystans 360 stów (około 110 metrów). Niestety, próba poprawy rekordu Foust'a zakończyła się spektakularną klapą...

Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu zespołu: "Skacząc na odległość 82 metrów, specjalnie do tego przygotowane Mini rozbiło się podczas lądowania na skutek przechyłu pojazdu poza oczekiwaną trajektorię lotu. Służby ratunkowe pojawiły się na miejscu wypadku natychmiastowo i pomogły w bezpiecznym wyjęciu kierowcy z pojazdu."

Chicherit'em od razu zajęli się medycy. Kierowca, który był przytomny i "normalnie" reagował na bodźce, przetransportowany został do szpitala helikopterem. Z najnowszych informacji wynika, że Francuz, - na szczęście - nie odniósł poważniejszych obrażeń.

Reklama

Koziołkujące przez przód Mini, uchwyciły kamery i aparaty fotograficzne setek gapiów...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy