Powiew mocy
Obok silnika z dwiema turbosprężarkami nikt nie przejdzie obojętnie. Biturbo zawsze wzbudza silne emocje, a jego wersja V8 powoduje już lekkie drżenie kolan.
Taki właśnie silnik ma pod maską maserati shamal, wyprodukowany zaledwie w 369 egzemplarzach samochód kolekcjonerski - uznawany za klasyka, lecz jeszcze nie zabytkowy.
Pierwszym maserati z podwójnym doładowaniem był model biturbo z 1982 roku. Jego dwulitrowy silnik V6 miał dwie dziewięciozaworowe głowice (po 3 zawory na cylinder). Zasilany przez gaźniki rozwijał 180 KM. Może ta wartość nie brzmi imponująco, ale należy wyjaśnić, iż zamysłem inżynierów nie była tutaj akurat moc maksymalna. Małe turbiny zapewniały doładowanie na poziomie 0,5 bar, poprawiając przede wszystkim elastyczność silnika w zakresie niskich i średnich obrotów. Według dzisiejszych standardów, było to "soft biturbo". Silnik 2-litrowy montowano głównie na rynek włoski, zaś na eksport trafiały 200-konne wersje 2,5-litrowe; gaźniki szybko zastąpiono elektronicznym wtryskiem paliwa.
Więcej luksusu
Po kilku latach stosowania silników V6 biturbo, nadszedł czas na zaproponowanie klientom coupé z wyższej półki. Nowe auto miało być dwa razy droższe od biturbo, postanowiono więc zaopatrzyć je w nowy, stosowny do ceny silnik. Na bazie dotychczasowego V6 zbudowano więc jednostkę V8 DOHC z 4 zaworami na cylinder (3217 cc). Trafiła oba do nowego nadwozia projektu Marcello Gandiniego, osadzonego na wysublimowanym, aktywnym i regulowanym zawieszeniu, wykorzystującym z przodu kolumny McPherson a z tyłu skomplikowany układ wielowahaczowy. W środku najlepsza skóra i zamsz oraz automatyczna klimatyzacja. Nowe maserati otrzymało nazwę gorącego pustynnego wiatru. Tak w 1989 roku powstał shamal.
Emocje i kontrowersje wzbudzało i dziś może wzbudzać nadwozie shamala. Twórca jego stylistyki, Marcello Gandini, w latach 1965-1980 roku pracował dla biura stylistycznego Bertone. Spod jego ręki wyszły takie auta, jak lamborghini miura, countach, lancia stratos czy fiat X1/9. W późniejszych latach, jako wolny strzelec, zaprojektował m.in. citroena BX i bugatti EB 110.
Siła shamala
Stylizacja Gandiniego może się podobać lub nie, ale jedno nie ulega wątpliwości: nikt koło tego auta nie przejdzie obojętnie. Klinowaty kształt nadwozia, mocno poszerzone błotniki z tylnymi nadkolami, ściętymi w stylu countacha i mocno zaakcentowany pałąk przeciwkapotażowy, to charakterystyczne cechy shamala.
Wnętrze to z jednej strony oryginalne i wygodne fotele oraz wysokiej jakości materiały, a z drugiej - nieprzystające do klasy samochodu detale, jak tanie plastikowe przyciski na konsoli środkowej oraz panel sterowania klimatyzacją, niczym z aparatu USG. Obrazu dopełnia umieszczony po środku deski rozdzielczej klasyczny zegarek Maserati (złoty!), który wygląda, jakby właściciel własnoręcznie umocował go tam dla żartu.
Jednak to nie we wnętrzu tkwią podstawowe atuty shamala: rozwiązania techniczne i potężny ładunek egzotyki sprawiają, że można mu wiele wybaczyć. Natomiast to, co się dzieje po odpaleniu 3,2-litrowego silnika, nie pozwala już na żadne dąsy, to przyjemność w czystej postaci.
Oddech shamala
Dopieszczony w każdym calu egzemplarz shamala, którym mieliśmy okazję jeździć, to jeden z 369 wyprodukowanych i niemal na pewno jedyny w Polsce. Jazdę rozpoczęliśmy na najtwardszych nastawach zawieszenia. Zmienia się je przyciskami na panelu umieszczonym obok dźwigni zmiany biegów (widocznym na zdjęciu). Do dyspozycji mamy 4 pozycje, od miękkiej (1) po wspomnianą niemal torową (4). Szybko okazało się, że pozycja "4" na polską dziurawą "wylotówkę" zupełnie się nie nadaje. Silnik "ciągnie" konkretnie i równo już od najniższych obrotów, moment załączania turbosprężarek jest praktycznie niewyczuwalny. Maksymalny moment obrotowy (432 Nm) osiągany jest już przy niespełna 3 tys. obrotów, co czyni wyprzedzanie dziecinnie łatwym.
Ogólnie shamal nie jest brutalem, w prowadzeniu jest łatwy i przyjemny, a przestawiwszy zawieszenie na "1" (komfort), przestają nawet przeszkadzać koleiny, mimo tylnych opon o rozmiarze 245/45ZR16. Kręta, leśna droga z równym asfaltem, prowadząca przez liczne pagórki, to zdecydowanie żywioł shamala. Dały tu znać o sobie potężne hamulce i "inteligentny" mechanizm różnicowy płynnie rozdzielający moment obrotowy między tylne koła.
325-konny silnik shamala współpracuje z doskonale zestopniowaną 6-biegowa, ręczną skrzynią biegów Getrag. Auto o masie własnej 1417 kg przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,3 sekundy i osiąga prędkość maksymalną około 270 km/h.
Wartość shamala
Produkowane w latach 1989-96 maserati shamal, jak na swoją rzadkość, status auta kolekcjonerskiego z wyższej półki i zaawansowane rozwiązania techniczne, nie jest drogie. Nie ma bowiem dobrej opinii jeśli chodzi o niezawodność (elektronika, instalacja elektryczna), bardzo drogie są też części zamienne i wreszcie mało komu shamal naprawdę podoba się wizualnie. Ceny shamala kształtują się na poziomie 30-35 tys. euro. Bezcenne są za to zaciekawione spojrzenia przechodniów, na których shamal robi ogromne wrażenie. Oryginalność ma swoją cenę. Samochód na zdjęciach pochodzi z firmy Ficenes Collection Ltd., www.ficenescars.co.uk
Więcej o maserati shamal oraz m.in. o alfie romeo GTV, porsche 356 i wspaniale zachowanej karetce pogotowia na bazie FSO 1500, przeczytacie w najnowszym numerze "Classicauto", magazynu prawdziwych samochodów. W sprzedaży od 31 października. Info: www.classicauto.pl