Ominął sedes, uderzył w drzewo. Zginął. Winnego nie ma
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła śledztwo dotyczące okoliczności wypadku niedaleko Hajnówki (Podlaskie), w którym ponad dwa lata temu zginął prawosławny duchowny.
Prowadząc po zmroku auto, próbował ominąć stojący na drodze sedes. Uderzył w drzewo.
Choć w śledztwie postawiono zarzut jednej osobie, ostatecznie postępowanie umorzono z powodu niewykrycia sprawcy, czyli osoby, która postawiła sedes na drodze. Postanowienie nie jest prawomocne, przysługuje na nie zażalenie - poinformował w piątek rzecznik prokuratury Adam Kozub.
Wypadek wydarzył się wieczorem w maju 2009 roku. Prawosławny duchowny jechał z rodziną, żoną i dziećmi drogą z Bielska Podlaskiego do Hajnówki. Gdy zauważył stojący na środku drogi sedes, próbował gwałtownie go ominąć. Zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Zginął ksiądz, jego żona i dzieci zostały ranne.
Śledztwo prowadzono najpierw w Hajnówce, potem w Białymstoku. Analizowano różne wersje zdarzenia, m.in. przeprowadzono eksperyment procesowy dotyczący połączeń telefonicznych, badania wariografem i analizy DNA.
W postępowaniu była nawet jedna podejrzana osoba, kobieta, której postawiono zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Była to osoba, która miała z posesji swego brata zabrać sedes. Nie udało się jednak w żaden sposób udowodnić, że to ona postawiła go na drodze w takim miejscu, że doszło do wypadku, mogła bowiem np. sedes zostawić w rowie. Kobieta do niczego się nie przyznała.
Prokuratorzy przypuszczają, że najbardziej prawdopodobną wersją jest czyjś głupi żart lub chuligański wybryk. Sprawdzali w śledztwie różne okoliczności, w tym pogłoski miejscowych mieszkańców o tym, że tzw. szeptucha - babka-zielarka, z których porad w sprawach zdrowotnych i innych korzystają niektórzy mieszkańcy podlaskich wsi - kazała komuś postawić sedes na drodze. Nie znaleźli jednak potwierdzenia tej wersji.