Niemcy upokorzeni. To już koniec Maybacha

By podkreślić świetną jakość danego produktu, często mówi się o czymś, że jest tym samym, czym "mercedes w świecie samochodów".

Mimo faktu, że marka wciąż cieszy się świetną renomą, pod koniec lat dziewięćdziesiątych zarząd Daimlera uznał, że znaczek Mercedesa nie zapewnia najbardziej wymagającym klientom odpowiedniego prestiżu. Nakładem przeszło miliarda euro, w 2002 roku wskrzeszono więc markę Maybach, która przed wojną słynęła z budowania luksusowych limuzyn, a w czasie II Wojny Światowej wytwarzała głównie jednostki napędowe do niemieckich czołgów i samolotów.

Plan Daimlera był bardzo ambitny - pojazdy spod znaku Maybacha miały być najbardziej luksusowymi samochodami na świecie. Efekt?

Reklama

Jest już niemal pewne, że w przyszłym roku, w 11 lat od wskrzeszenia prestiżowej marki, produkcja reprezentacyjnych limuzyn zostanie zakończona. Przedstawiciele niemieckiego koncernu otwarcie przyznają, że próba zdetronizowania Rolls Rolce'a skończyła się spektakularną klapą...

W ostatnich siedmiu latach pojazdy sygnowane logiem Maybacha zakupiło jedynie trzy tysiące osób. Dla porównania, w samym tylko 2011 roku Rolls Rolls dostarczył swoim klientom 3 583

Ostatnio wyliczono nawet, że biorąc pod uwagę koszty związane z zaprojektowaniem, uruchomieniem produkcji i promocją, mimo astronomicznych cen, do każdego maybacha niemiecka firma "dopłacać" musiała przeszło 330 tys euro! Co poszło nie tak?

Największym problemem był niejasny wizerunek marki. W krajach takich jak np. Arabia Saudyjska czy Kuwejt - będących jednymi z głównych rynków zbytu dla producentów najdroższych aut na świecie - słowo Maybach nie budziło żadnych skojarzeń, mało kto znał bowiem historię tego producenta. By zapewnić autu odpowiedni wizerunek trzeba było ponieść ogromne koszty. Niestety - gdy klienci oswoili się już z nową nazwą - w 2005 roku na rynku pojawiła się zupełnie nowa klasa S. Zaprojektowane w oparciu o płytę podłogową poprzedniej generacji limuzyny 57 i 62 z miejsca stały się więc przestarzałe.

W ostatnim czasie analizowano wiele scenariuszy, które pozwoliłyby wyjść niemieckiej marce na prostą. W planach było wprowadzenie do produkcji SUVa, rozważano też możliwość podjęcia współpracy z Aston Martinem, a nawet... sprzedaż marki Chińczykom!

Ostatecznie jednak, zarząd Daimlera zdecydował się na "wygaszenie" produkcji samochodów ze znaczkiem Maybacha. Zamiast nich, do walki o najbardziej wymagających klientów, wystawione zostaną specjalne, ultraluksusowe mercedesy klasy S. Wygląda więc na to, że w przypadku Maybacha motoryzacja zatoczyła koło, a Daimler - uboższy o miliard euro - powrócił do sytuacji sprzed 2002 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy