"Nie chcę nigdy więcej jeździć żadnym innym autem"
Jeżeli coś więcej niż kompakt, to koniecznie " w dieslu" - z takiego założenia wychodzi, sądząc po wynikach sprzedaży aut klasy średniej i wyższej, większość zmotoryzowanych Polaków.
Są też jednak inni, wyrażający swą opinię na temat samochodów spalających olej napędowy dosadną, do tego obcojęzyczną frazą "f...ing diesel". Właśnie tej grupie szczególnie miła powinna być marka Lexus.
Jej właściciel, czyli koncern Toyota, konsekwentnie przekonuje, że w przypadku tych pojazdów doskonałą alternatywą dla silników wysokoprężnych może być napęd hybrydowy. Na przykład taki, w jaki wyposażono testowany przez nas model GS 450h.
Skrót "GS" starszym Polakom może kojarzyć się z wiejskim handlem, siermiężnymi sklepikami, w których czasami udawało się zdobyć niedostępne gdzie indziej części zamienne do różnego rodzaju pojazdów mechanicznych. W Lexusie GS oznacza jednak "sportowego sedana", czyli, jak tłumaczą marketingowcy tej japońskiej marki, samochód zapewniający połączenie "komfortu, wysokich osiągów, niezawodności, silnego poczucia osobowości i miejsca wystarczającego z powodzeniem dla czterech osób."
Model GS zadebiutował w 1993 r. Kolejne jego wcielenia pojawiały się w 1998 i 2005 r. W 2006 r. pokazano wersję z napędem hybrydowym. W ubiegłym roku na rynek weszła czwarta generacja limuzyny, która skutecznie zdobywa serca europejskiej klienteli. Powiedzmy od razu: nasze już zdobyła...
Stylizacja samochodu ma wzbudzać respekt innych użytkowników dróg. Służy temu agresywne ukształtowanie przodu auta, z charakterystycznym kształtem osłony chłodnicy i linią świateł. Gdy zerkniesz w lusterko wsteczne i zobaczysz zbliżającego się GS-a, od razu wiesz, że masz do czynienia z poważnym samochodem o poważnych możliwościach.
Nowy GS przy tej samej długości jest o 20 mm szerszy i o 30 mm wyższy od poprzednika. Ma również nieco obszerniejszą od niego kabinę. Z przodu jej przestronność ogranicza jednak masywna konsola środkowa między fotelami. Z tyłu siedzącemu za wysokim kierowcą wysokiemu pasażerowi będzie brakowało troszkę miejsca zarówno na nogi, jak i nad głową. Bagażnik (w wersji auta z zestawem naprawczym zamiast koła zapasowego) ma pojemność 482 litrów. Niestety, nie da się jej powiększyć, bowiem za oparciem tylnej kanapy znajdują się akumulatory.
Wnętrze tchnie leksusem, przepraszamy: luksusem. Nad jakością materiałów i precyzją montażu poszczególnych elementów nie ma się co rozwodzić. Są po prostu doskonałe. Wrażenie obcowania z samochodową elitą potęgują liczne metalowe i drewniane wstawki. Bardzo wygodne fotele - regulowane, oczywiście elektrycznie, w wielu kierunkach i płaszczyznach, w zależności od potrzeb podgrzewane lub wentylowane - pokrywa elegancka skórzana tapicerka. W testowanym przez nas egzemplarzu jasnobeżowa, co może nieco stresować ojców (i matki) małoletnich dzieci. Na wożenie psów zdecydują się tylko najwięksi desperaci.
W bogatym zestawie pokładowych instrumentów króluje ekran o przekątnej 12,3 cala (kiedyś takie rozmiary miewały telewizory), wyświetlający m.in. wskazania nawigacji, komputera pokładowego, systemu audio itp. Niektóre z tych informacji ukazują się również na wyświetlaczu między głównymi wskaźnikami za kierownicą oraz na przedniej szybie (system HUD). Ustawieniami ekranu i poszczególnymi systemami samochodu steruje się poręcznym dżojstikiem na konsoli środkowej.
Imponująco wygląda lista nowoczesnych udogodnień z zakresu bezpieczeństwa i komfortu podróżowania, w które Lexus GS jest lub może być wyposażony. Elektroniczni asystenci wspomagający utrzymanie pojazdu na pasie ruchu, monitorujący martwe pole widoczności, automatyczna kontrola prędkości, zaawansowane sterowanie światłami drogowymi, system noktowizyjny, system wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia z układem monitorującym czujność kierowcy itd. Wyrafinowana klimatyzacja dba o właściwe nawilżanie włosów i skóry pasażerów, a także dezynfekuje siedzenia i podsufitkę. Niezły bajer.
GS 450h, a konkretnie jego tylna oś, jest napędzany sześciocylindrowym silnikiem benzynowym o pojemności 3456 ccm litra o mocy 292 KM i 200-konnym synchronicznym silnikiem elektrycznym. Całość współpracuje z siedmiobiegową automatyczną skrzynią biegów i osiąga moc 345 KM. Według danych fabrycznych ten model Lexusa rozpędza się od 0 do 100 km na godzinę w ciągu 5,9 sekundy, a jego ograniczona elektronicznie prędkość maksymalna wynosi 250 km/godz.
Nawet przy szybkiej, dynamicznej jeździe samochód pozostaje stabilny i prowadzi się pewnie. Adaptacyjne zawieszenie wielowahaczowe doskonale niweluje wszelkie nierówności nawierzchni jezdni. A ponieważ do wnętrza auta nie przenikają właściwie żadne odgłosy z zewnątrz można bez przeszkód rozkoszować się muzyką płynącą z 17 głośników pokładowego sprzętu audio renomowanej marki Mark Levinson...
Kierowca lexusa GS 450h w testowanej przez nas wersji może wybierać pomiędzy czterema trybami jazdy: eco, normal, sport i sport+. Ich przestawienie powoduje zmianę charakterystyki zawieszenia, układu kierowniczego, parametrów pracy napędu. Przy spokojnej jeździe można przez pewien czas korzystać wyłącznie z silnika elektrycznego.
Potężny napęd GS-a zachęca do bardziej zdecydowanego posługiwania się pedałem gazu. Odbija się to oczywiście na zużyciu paliwa. Według producenta powinno ono wynosić średnio 5,9 litra na 100 km. Podczas naszego testu komputer wskazał średnią na poziomie 10,1 l. Ponieważ jednak poruszaliśmy się głównie po mieście, więc i taki wynik należy uznać za przyzwoity, nawet w konfrontacji z porównywalnymi samochodami napędzanymi silnikami Diesla.
Jeden z redakcyjnych kolegów w krótkiej recenzji opisywanej japońskiej hybrydy użył słów: "nigdy", "nie chcę", "żadnym"... Konkretnie brzmiało to tak: "Nie chcę nigdy więcej jeździć żadnym innym autem".
Zanim jednak ktoś pobiegnie do salonu sprzedaży Lexusa niech zerknie w cenniki tej marki. Dowie się z nich, że najtańszy GS 450h kosztuje 253 200 zł. Ceny topowej wersji Prestige zaczynają się od 358 800 zł.