Który samochód lepszy? Mercedes czy... syrena?

"Samochód Syrena model 104 i 105 z łatwością pokonuje przeciętne wzniesienia, jakie na terenie kraju spotyka się wszędzie poza terenami wyraźnie górzystymi (Podkarpacie, Beskidy, itp.) (...) Jeżeli w trakcie jazdy dostrzeże się przed sobą jakieś wzniesienie, to wówczas wskazane jest wykorzystanie bezwładności pojazdu, ułatwiającej wspięcie się na wierzchołek. W tym celu należy rozpędzić samochód, tak aby u podnóża wzniesienia posiadać jak największą prędkość".

*

Andrzej kupił syrenę w 1980 roku, za namową starszego kolegi z pracy, który gardził maluchem i trabantem, twierdząc, że nie są to prawdziwe samochody. Była jaskrawożółta (co, jak się później okazało, ściągało chmary owadów), pachniała nowością i kosztowała na giełdzie samochodowej równowartość prawie 25 ówczesnych średnich pensji. Model 105 L, a zatem już z lewarkiem zmiany biegów w podłodze...

Reklama

Kilka miesięcy później Andrzej wybrał się swoją "skarpetą" w pierwszą podróż zagraniczną, do Austrii. W prowincjonalnej mieścinie, gdzie się zatrzymał, syrenka wzbudzała duże zainteresowanie. Przechodnie cmokali z zachwytu, że takie stare auto, a tak świetnie trzyma się na nim lakier. Właściciel pojazdu początkowo usiłował coś wyjaśniać, tłumaczyć, że to nie tak, lecz szybko dał sobie spokój.

Ludzie, u których na kilka dni zamieszkał, pozwolili mu zaparkować na wypielęgnowanym, wyłożonym czyściutką kostką podjeździe, wcześniej grzecznie pytając, czy przypadkiem z jego auta nie wycieka olej. Równie grzecznie zapewnił, że skądże. Przecież to wóz niemal prosto z fabryki. Nazajutrz rano coś go jednak tknęło i zajrzał pod samochód. A tam wielka, ciemna, tłusta plama... Na szczęście skończyło się na wstydzie.

W Austrii były też inne przygody. Śniadoskóry pracownik prowincjonalnej stacji paliw aż wyszedł na drogę, by odprowadzić wzrokiem dziwnego kierowcę w dziwnym pojeździe, który przed zatankowaniem benzyny wlał do baku olej z plastikowej butelki. Młody pompiarz prawdopodobnie nigdy jeszcze nie widział samochodu z silnikiem dwusuwowym.

*

"Przednie i tylne resory samochodu Syrena, z uwagi na ich położenie w podwoziu, narażone są ciągle na intensywne zanieczyszczenia wodą, błotem i pyłem, co zmusza użytkownika do ich częstego mycia i natryskiwania olejem. Zabieg taki nie wystarcza jednak na dłuższy okres czasu (...). Istnieje możliwość ochrony resorów przez założenie pokrowców, uszytych samodzielnie lub zamówionych u tapicera".

*

Pewnego razu Andrzej pojechał z teściową na działkę. Na parkingu podszedł do niego nieznajomy jegomość i konfidencjonalnym szeptem oznajmił, że wyhodował w swoim ogródku świnkę, co było oczywiście nielegalne, i teraz chciałby dyskretnie zawieźć ubite zwierzę do domu. Syrena, jego zdaniem, idealnie się do takiego transportu nadawała. "Świnka" okazała się górą świeżego, jeszcze ciepłego mięsa, która z trudem zmieściła się w bagażniku. Na tylnej kanapie usiadły trzy pokaźnej tuszy osoby. Ruszyli, niemal szorując karoserią po jezdni. Na szczęście było niedaleko...

*

"Należy sobie zdać sprawę, że dobrym kierowcą może być tylko ten, kto wiedzę będzie osiągać nie tylko przez wiadomości teoretyczne, ale głównie przez działanie praktyczne. Nie należy unikać osobistego kontaktu z mechanizmami samochodu, ponieważ w ten sposób zdobywa się najtrwalsze wiadomości i umiejętności, dające poza tym dużo osobistej satysfakcji".

*

Co się może zepsuć w "skarpecie"? Wszystko i zawsze. Do syreny znakomicie pasuje ewangeliczna przestroga: "Nie znacie dnia ani godziny". W samochodzie Andrzeja nagminnie nawalały przeguby. Podczas jazdy często zsuwały się "fajki" ze świec. Trzeba było się zatrzymywać, podnosić maskę i je z powrotem mocować. Według znawców syren, całkowicie sprawne auta tej marki, takie, w których funkcjonowałyby wszystkie detale, zawsze należały do prawdziwej rzadkości.

Z drugiej strony niewiele było awarii, które na dobre unieruchomiłyby samochód w trasie. To naprawdę bardzo prosta konstrukcja. Dwusuwowy silnik nie wymaga wymiany oleju, bo ten, jak wiadomo, dolewa się do benzyny. Nie trzeba regulować zaworów, bo ich nie ma. Trudno też wskazać drugie auto, z którego można wymontować rozrusznik, nie wchodząc pod spód pojazdu. Nawet wymiana kompletnego silnika przy odrobinie wprawy zajmuje dwóm osobom nie więcej niż 45 minut.

*

"Poza fabrycznym zestawem podręcznych narzędzi kierowcy, służących do wykonywania najbardziej podstawowych zabiegów, nieodzowne jest posiadanie niżej wymienionych narzędzi i przyborów, przy użyciu których można w razie potrzeby przeprowadzić typowe naprawy i regulacje:

1. Klucz płaski 12/13

2. Klucz płaski 10/11

3. Klucz płaski 8/9

4. Wkrętak o szerokości 2,5-3 mm.

5. Wąskie płaskie szczypce

6. Klucz płaski nastawny

7. Młotek o ciężarze około 0,5 kg

8. Scyzoryk wieloostrzowy

9. Szczelinomierze 0,3; 0,5; 0,6 i 0,7 mm

10. Rolka taśmy izolacyjnej

11. Miękki drut stalowy 2-3 m

12. Kilka śrub, nakrętek, podkładek zwykłych i sprężystych oraz zawleczek o różnych wymiarach

13. Linka do holowania

14. Lampka kontrolna do wyszukiwania uszkodzeń elementów elektrycznych

15. Płachta brezentowa do położenia na jezdnię w celu ochrony ubrania przed zabrudzeniem

16. Szmaty do czyszczenia szyb i rąk

17. Pasta do mycia rąk na sucho

18. Rękawice płócienne

19. Apteczka

20. Gaśnica

21. Dwie świece zapłonowe

22. Cewka zapłonowa

23. Dwie końcówki do świec zapłonowych

24. Jeden kompletny przerywacz

25. Dwa kondensatory

26. Pasek klinowy

27. Kompletny wkład zaworu do dętki

28. Żarówka do reflektorów drogowych

29. Żarówka do świateł pozycyjnych

30. Żarówka do świateł kierunkowskazów

31. Żarówka do oświetlenia tablicy rejestracyjne

32. Kompletny przegub równobieżny

33. Linka sprzęgła

34. Linka zewnętrznej zmiany biegów

35. Zawory pompy paliwa (dwie sztuki)"

*

Andrzej rozstał się ze swoją syreną w dość zaskakujących okolicznościach. Wracał właśnie z giełdy samochodowej, na którą, jak większość zmotoryzowanych obywateli PRL, regularnie zaglądał, by dokupić jakąś część, zorientować się w cenach aut itd. Gdy czekał na skrzyżowaniu na zmianę świateł zauważył, że kierowca ze stojącego obok samochodu daje mu znaki, by zjechał na pobocze. Okazało się, że jest to rolnik, który przyjechał do miasta kupić jakiś funkcjonalny, przydatny na wsi pojazd. Mercedesa albo syrenę. Merca nie kupił, ale bardzo spodobała mu się jaskrawożółta "skarpeta", za którą jechał z giełdy. Klient zaoferował cenę tak atrakcyjną, że Andrzej wrócił do domu piechotą. Żona płakała, a i jemu kręciła się łezka w oku. Syrenka, mimo wszelkich kaprysów techniki, była bowiem samochodem z duszą i charakterem, autem, które da się nie tylko lubić, ale i kochać.

(Wszystkie wyróżnione cytaty pochodzą z książki Zdzisława Glinki "Jeżdżę samochodem Syrena").

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alex Minsky
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy