Koniec z jazdą "na kangura". Nowy typ fotoradaru zwalczy ten nawyk kierowców

Nowy typ fotoradaru ma zwalczyć popularny nawyk kierowców, zwany "jazdą na kangura". Polega on na nagłym zmniejszaniu prędkości przed fotoradarem i natychmiastowym przyspieszeniu po minięciu urządzenia rejestrującego.

Hiszpanie wpadli na pomysł, jak walczyć z kierowcami, którzy zwalniają wyłącznie na widok fotoradaru. W Katalonii testowany jest system, który potrafi wykryć, z jaką prędkością zbliżaliśmy się do i oddalaliśmy się od miejsca kontroli.

Nie jest tajemnicą, że większość kierowców hamuje na widok fotoradaru tylko po to, by przyspieszyć zaraz po jego minięciu. Z typowym zachowaniem chce walczyć hiszpańska DGT (Dirección General de Tráfico), czyli odpowiednik polskiego GDDKiA. Hiszpanie zainwestowali właśnie w 26 nowych urządzeń, które śmiało nazwać można fotoradarami "przeciwhamulcowymi".

Reklama

Chodzi o system mogący wykrywać prędkość z jaką pojazd zbliża się i oddala od miejsca, w którym zainstalowany jest klasyczny fotoradar - zasadę działania można porównać do klasycznej kontroli kaskadowej. System, którego testy trwają właśnie na Półwyspie Iberyjskim, składa się z kilku urządzeń. Idea polega na łączeniu w skomunikowaną sieć urządzeń przenośnych i tych zamontowanych na masztach fotoradarowych.

Jedna kontrola, kilka pomiarów

Upraszczając - można to porównać do "skróconej" wersji odcinkowego pomiaru prędkości. Niewielkie urządzenia mobilne mogą być rozstawiane zarówno przed, jak i za klasycznym, montowanym na maszcie, fotoradarem. Hiszpanie nie precyzują, czy przenośne urządzenia - oprócz radaru - wyposażone są w aparaty fotograficzne czy np. skanery tablic rejestracyjnych. Wszystko wskazuje jednak na pierwszą z opcji. Twórcy systemu chwalą się bowiem, że rozpoznaje on nie tylko prędkość z jaką pojazd zbliża się do miejsca zainstalowanego na stałe fotoradaru, ale też prędkość, z jaką się od niego oddala. Mówiąc wprost - w zależności od liczby skomunikowanych ze sobą urządzeń - zamiast jednego pomiaru dokonywanego przez klasyczny fotoradar - kierowcę czekają dwa lub nawet trzy - przed radarem, w miejscu jego zamontowania oraz za nim.

Hiszpańskie polowanie z powietrza. Nagrywają nawet z 2 km

Zgodnie z hiszpańskim "taryfikatorem", za przekroczenie prędkości otrzymać można mandat w wysokości od 100 do 600 euro. Lokalni kierujący narażają się też na otrzymanie 6 punktów karnych.

Warto dodać, że hiszpańska drogówka walczy z piratami drogowymi nie tylko za pomocą mierników prędkości. Lokalna policja ma też do dyspozycji 12 śmigłowców i 39 dronów, których zadaniem jest patrolowanie hiszpańskich dróg.

Bezzałogowce z reguły wykorzystywane są na odcinkach o dużym natężeniu ruchu i tam, gdzie istnieje duże zagrożenie dla niechronionych uczestników ruchu drogowego.

Drony bardzo skutecznie hamują drogowy temperament lokalnych kierowców. Obraz z nich może być przekazywany zarówno do patroli naziemnych, jak i bezpośrednio do krajowego centrum zarządzania ruchem drogowym. Same drony operując z pułapu nawet dwóch kilometrów pozostają poza zasięgiem wzroku kierowców.

Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fotoradary | kontrole kaskadowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama