F1: Sensacyjna decyzja!

Trybunał Arbitrażowy FIA uznał w środę, że dwustopniowe dyfuzory w bolidach Formuły 1 zespołów Brawn GP, Toyota oraz Williams są zgodne z przepisami.

"W oparciu o zebrane dowody oraz na podstawie argumentów stron sąd uznał, że sędziowie zawodów mieli rację uznając samochody tych zespołów za zgodne z regulaminami Formuły 1" - napisano w oświadczeniu.

Jenson Button z Brawna wygrał dwa pierwsze wyścigi, ale konstrukcja samochodów została zakwestionowana przez czołowe zespoły poprzednich sezonów - Ferrari, BMW Sauber, Renault oraz Red Bull Racing.

Przed wydanie decyzji sędziowie trybunału prowadzili przesłuchania stron, podczas których najbardziej aktywny był prawnik teamu Ferrari - Nigel Tozzi oraz Ross Brawn, szef i współwłaściciel Brawn GP-Mercedes. Ten ostatni określił pozew jako akt zemsty na rywalach ze strony ekip, które "niewystarczająco przepracowały zimę i zaspały na starcie sezonu".

Reklama

- To przecież sam prezes FIA wciąż nawołuje do cięcia wydatków w Formule przez ograniczenie technicznych innowacji. Oddalenie apelacji będzie oznaczać, że zapewnienia FIA o uatrakcyjnieniu tej dyscypliny i faktycznym obniżeniu kosztów, są tylko niczym nie popartymi sloganami - stwierdził po przesłuchaniach Tozzi.

- Nie dajmy się ogłupić propagandzie tych, którzy chcą nadrobić stracony czas. Nie mam stuprocentowej pewności, ale wierzę, że zwycięży zdrowy rozsądek sędziów trybunału. Zresztą byłbym mocno zdziwiony, gdyby zaczął on podejmować decyzje w kwestiach technicznych - ripostował Brawn w wywiadzie dla BBC.

Decyzja Trybunału niesie ze sobą poważne konsekwencje. Przede wszystkim oznacza, że zachowane są wyniki dwóch pierwszych Grand Prix - Australii i Malezji.

Oznacza również, że w najbliższym czasie zachowany zostanie dotychczasowy układ sił w Formule 1. Najmocniejszym zespołem pozostanie Brawn GP, z którym walczyć będą Williams i Toyota.

Oczywiście pozostałe zespoły, jeszcze przed ogłoszeniem wyroku podjęły prace nad przygotowaniem nowych tylnych dyfuzorów. Tyle tylko, że wobec zakazu testów podczas sezonu, jest to poruszanie się po omacku. Owszem, zapewne przewaga obecnych liderów zostanie w końcu zniwelowana, jednak kierowcy Ferrari, McLarena, Renault czy nawet BMW, raczej mogą zapomnieć o walce o najwyższe cele w tym sezonie.

Jednocześnie decyzja Trybunału pokazała, że nie trzeba mieć największego budżetu w Formule 1, by wygrywać wyścigi. Wszak Brawn GP powstał na zgliszczach zespołu Hondy, niemal w ostatniej chwili. Jako ostatni zespół pokazał również swój bolid, który - jak się okazało - nie ma sobie równych w stawce.

Największym tryumfatorem jest teraz Ross Brawn. Anglik, który w zeszłym roku szefował zespołowi Hondy, zdecydował się na wykupienie teamu i wykorzystanie nieścisłości regulaminowej, o której informował już w zeszłym roku. Tyle tylko, że wówczas nikt nie chciał go słuchać...

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: williams | fia | brawn gp
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama