Dlaczego producenci kłamią? Ile pali twój samochód?

Nie od dziś wiadomo, że oficjalne, fabryczne dane, dotyczące zużycia paliwa przez samochody odbiegają od rezultatów, osiąganych przez użytkowników tych aut w codziennej eksploatacji. Różnice bywają doprawdy ogromne.

Fot. Adam Wysocki
Fot. Adam WysockiEast News

Przykład? Proszę bardzo, całkiem świeży. Niedawno uczestniczyliśmy w zorganizowanych w Maroku pierwszych dziennikarskich prezentacjach nowej dacii lodgy. Zgodnie z informacjami producenta, model tego auta z silnikiem 1.5 dCi 110 powinien średnio spalać 4,4 litra oleju napędowego na 100 km. W testowanym przez nas egzemplarzu pokładowy komputer na zakończenie dnia pokazał... 8,2 l/100 km. O 86 procent więcej! Owszem, nie nastawialiśmy się podczas wspomnianej próby na ecodriving, ale z drugiej strony jeździliśmy prawie wyłącznie po pustych, pozamiejskich drogach. Odrobinę cięższa noga na pedale gazu nie usprawiedliwia zatem tak rażących dysproporcji.

Dziennikarze brytyjskiego renomowanego magazynu konsumenckiego "What Car?" postanowili sprawdzić rzeczywiste spalanie 60 popularnych, współcześnie produkowanych modeli samochodów osobowych. Nie "na oko", za pomocą niedokładnych komputerów pokładowych, czy metodą dwukrotnego tankowania pod korek, lecz w sposób profesjonalny, a zatem w pełni wiarygodny. Przy udziale inżynierów z branży samochodowej, wykorzystując specjalną aparatury, która oblicza zużycie paliwa na podstawie pomiarów emisji dwutlenku węgla, z uwzględnieniem czynników meteorologicznych (ciśnienie, wilgotność powietrza atmosferycznego) oraz parametrów pracy silnika.

Każde z testowanych aut pokonało identyczną trasę, składającą się zarówno z odcinków przebiegających przez miasto, dróg pozamiejskich, jak i autostrady. Pomiary rozpoczynano, gdy silniki osiągały optymalną temperaturę. Testowi kierowcy starali się utrzymywać stałe tempo jazdy, unikając gwałtownego przyspieszania i hamowania. W pojazdach dwuosobowych siedział wyłącznie kierowca, w większych towarzyszył mu jeden pasażer.

Okazało się, że każdy z testowanych samochodów zużył więcej paliwa niż wynikałoby to z danych fabrycznych. Największą różnicę odnotowano w przypadku nowej generacji kii picanto. Auto z silnikiem benzynowym 1.0 (uwaga: wszystkie podawane tu informacje dotyczą pojazdów z nazewnictwem i w konfiguracjach z rynku brytyjskiego; dane o spalaniu przeliczyliśmy z angielskich "miles per gallon", czyli liczby mil przejeżdżanych na jednym galonie paliwa, na używane w Polsce "litry na 100 kilometrów", zaokrąglając wyniki do dziesiątych części litra) zamiast obiecywanych przez producenta 4,2 l/100 km, spaliło prawie 6,9 l/100 km.

Na drugim miejscu w zestawieniu, uporządkowanym według największych rozbieżności, znalazł się ford focus kombi 1.6 TDCi 115 Titanium (producent: 4,2 l/100km, test: 6,7 l/100 km), a na trzecim peugeot 3008 Hybrid4 (producent: 4,0 l/100 km, test: 6,1 l/100/km).

W pierwszej dziesiątce znalazły się ponadto m.in.: volkswagen golf 1.6 TDI 105 Bluemotion (producent: 3,8 l/ 00 km, test: 5,5 l/100 km), hyundai i30 1.6 CDRi Active (producent: 3,7 l/100 km, test: 5,2 l/100 km), nissan micra 1.2 DIG-S Shiro (producent: 4,3 l/100 km, test: 6,4 l/100 km), toyota prius 1.8 VVT-i T Spirit (producent: 4,0 l/100 km, test: 5,4 l/100 km).

Producenci usprawiedliwiają się, tłumacząc, że podawane przez nich zużycie paliwa wynika z testów, dokonywanych w warunkach laboratoryjnych i przeprowadzanych zgodnie z obowiązującymi w Unii Europejskiej przepisami. Większość nabywców nowych samochodów przyjmuje te wyjaśnienia do wiadomości, godząc się z wyższymi rachunkami na stacjach paliw. Niektórzy próbują protestować, dochodząc swoich praw poprzez organizacje konsumenckie lub nawet w sądach. Niestety, bezskutecznie.

Tymczasem zdaniem "What Car?", skoro normy tak bardzo odbiegają od rzeczywistości, to trzeba je po prostu zmienić. Tym bardziej, że koncerny samochodowe, jak twierdzą brytyjscy dziennikarze, rozmyślnie przygotowują swoje pojazdy tak, by osiągnęły jak najlepsze wyniki właśnie podczas testów laboratoryjnych, nawet jeśli później odbija się to niekorzystnie na codziennej eksploatacji. Chodzi o zachęcenie potencjalnych klientów, ale przede wszystkim o sprostanie coraz bardziej wyśrubowanym wymogom odnośnie ochrony środowiska. Konkretnie o maksymalne obniżenie - choćby na papierze - emisji dwutlenku węgla, której wielkość, jak wiadomo, zależy wprost od zużycia paliwa.

A ile pali twoje auto, i ile przejeżdżasz na baku? Tak jak zapewniał producent? Zapraszamy do wypełnienia ankiet.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas