Dieslem już nie wjedziesz!

Odkąd kierowcy stali się zwierzyną łowną ekologów, jazda samochodem staje się coraz bardziej uciążliwa.

Starym autem nie wjedziesz do centrum
Starym autem nie wjedziesz do centrumAFP

Ministerstwo Ochrony Środowiska ogłosiło niedawno, że w resorcie dobiegają końca prace nad wyeliminowaniem z centrów miast największych trucicieli i samochodów-dewastatorów.

Projekt wzorowany jest na rozwiązaniu, które od kilku miesięcy z powodzeniem sprawdza się w Niemczech. Zgodnie z założeniami nowych przepisów do centrum dużych miast będą mogły wjechać jedynie pojazdy z tzw. "ekologiczną przepustką", a w metropoliach obowiązywać będą strefy środowiskowe.

Podobnie, jak u naszych zachodnich sąsiadów do wjazdu do konkretnej strefy upoważniać będzie stosowna plakietka (naklejana od środka, w prawym górnym rogu przedniej szyby). By ją otrzymać właściciel auta będzie się musiał udać do stacji kontroli pojazdów, gdzie uprawniony diagnosta zakwalifikuje pojazd do jednej z "grup środowiskowych". W zależności od poziomu emisji spalin samochodom przyznawane będą plakietki zielone, żółte i czerwone, które uprawniać mają do wjazdu w konkretną strefę.

Informacja prasowa (moto)

Certyfikat taki obowiązywać będzie przez okres 12 miesięcy, koszt badania wynosić ma ok. 450 zł. Niestety, podobnie jak w Niemczech, niektóre auta w ogóle nie będą miały wstępu do ścisłego centrum. Dotyczy to samochodów benzynowych zarejestrowanych po raz pierwszy przed 1.01.1993 r. oraz pojazdów z napędem wysokoprężnym bez filtra cząstek stałych, zarejestrowanych po raz pierwszy przed 31.12.1996. Nowsze diesle, które nie posiadają filtra cząstek stałych, będą mogły poruszać się jedynie w obrębie stref czerwonej i żółtej.

Chęć udziału w pilotażowym programie wyraziły tonące w korkach: Kielce, Kraków, Szczecin i Warszawa, w których to miastach przepisy te mają obowiązywać już od 1 maja. Jeśli przyczynią się do rozładowania korków i zmniejszenia degradacji powietrza w centrach, w pozostałych miastach wojewódzkich wejdą w życie 1 stycznia 2010 roku.

Ten tekst był żartem prima aprilisowym.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas