CBA inspiruje kombinatorów?

Wygląda na to, że przedstawiane na licznych konferencjach prasowych ministra sprawiedliwości metody działania ABW i CBA są inspiracją dla młodzieży. Ukryte kamery i mikrofony pomagają zdawać egzaminy na prawo jazdy.

Stołeczni policjanci zatrzymali dzisaj 18-latka, który na teoretyczny egzamin na prawo jazdy przyszedł z miniaturową kamerą, nadajnikiem i minisłuchawkami. Ten zestaw miał mu dać 100-proc. gwarancję zdania testu.

Jak poinformowała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej trafili na ślad osób, które za pomocą specjalistycznego sprzętu próbowały pomóc sobie w zdawaniu egzaminu.

"Ze zgromadzonych informacji wynika, że cena takiej nielegalnej pomocy kosztowała zwykle około tysiąca zł. Nieprzygotowane do egzaminu pisemnego osoby próbowały dzięki temu pomyślnie przebrnąć przez test. Dotychczas jednak nie zatrzymano żadnej na gorącym uczynku" - wyjaśniła.

Tym razem było inaczej, policjanci zostali poinformowani przez pracowników Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego o młodym mężczyźnie, który dziwnie zachowywał się podczas testu. "Egzaminatorzy przypuszczali, że próbuje sobie w jakiś nielegalny sposób pomóc w jego zdaniu" - dodała Kędzierzawska.

Reklama

18-letniego Roberta C. wyprowadzono z sali egzaminacyjnej i przeszukano. Funkcjonariusze znaleźli przy nim zestaw elektroniczny ukryty w pasie płóciennym na plecach. Składał się m.in. z baterii, kamery video, nadajnika, minisłuchawki i przewodów elektrycznych. Był włączony i przygotowany do działania.

"Mężczyznę przewieziono na komisariat i przesłuchano. Teraz o jego losie zdecyduje prokurator. Nie wykluczamy dalszych zatrzymań" - dodała Kędzierzawska.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: egzamin | kamery | policja | prawo jazdy | CBA | egzamin na prawo jazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy