Będziemy jeździć na prąd?

Za 10 lat nawet co dziesiąty kupowany nowy samochód na świecie może mieć napęd elektryczny - prognozują koncerny, pracujące nad projektami w tym zakresie.

Pierwsze seryjnie produkowane samochody elektryczne pojawią się na rynku już w tym roku.

"Obecnie koncerny motoryzacyjne pracują nad około setką projektów związanych z elektrycznymi autami. Najbardziej radykalna prognoza - japońska - przewiduje, że w 2020 r. samochody elektryczne mogą stanowić ok. 50 proc. sprzedaży nowych aut w tym kraju" - twierdzi Andrzej Szyp, odpowiedzialny za projekt e-mobility w polskiej spółce koncernu energetycznego Vattenfall.

Inne prognozy, dotyczące globalnego rynku, są ostrożniejsze, wszystkie jednak przewidują stopniowy rozwój motoryzacji opartej o elektryczne samochody. Eksperci szacują, że w 2020 r. udział aut na prąd w sprzedaży nowych samochodów wyniesie od 2 do 10-15 proc., a w 2030 r. od 10 do 30 proc.

Reklama

"Główny problem, hamujący upowszechnienie elektrycznych samochodów, to zasobnik energii: jego masa, pojemność, sprawność, szybkość ładowania i możliwość przepływu dużej wartości prądu w czasie ładowania i rozładowania" - wyjaśnia dr Tomasz Biskup z wydziału elektrycznego Politechniki Śląskiej w Gliwicach, który m.in. bada parametry elektrycznych aut.

Chodzi o to, że montowane w tych samochodach akumulatory wystarczają na przejechanie stosunkowo krótkich odległości, a wymagają dosyć długiego ładowania. Zaprezentowany w czwartek w Katowicach norweski samochód miejski Think City na jednym ładowaniu może przejechać ok. 160 km, a ładuje się ok. 8-12 godzin.

"Stworzenie akumulatora wystarczającego na przejechanie np. 500 km nie jest problemem, ale byłby on zbyt ciężki i zbyt duży do takiego samochodu. Niewątpliwie jednak można oczekiwać, że w ciągu 10-15 lat pojawią się odpowiednie zasobniki energii. Wystarczy spojrzeć, jaki postęp dokonał się w krótkim czasie w zakresie baterii do telefonów komórkowych" - ocenił dr Biskup.

Według ekspertów, największe zalety elektrycznych aut to przede wszystkim ekologia (podczas jazdy nie emitują dwutlenku węgla), niskie koszty eksploatacji, bezgłośna praca silnika. Pod względem niezawodności auta nie ustępują, a podobno nawet przewyższają, tradycyjne - nie mają skrzyni biegów, nie wymagają oleju itp., tym samym mniej jest części potencjalnie awaryjnych.

Wielu producentów aut współpracuje w projektach dotyczących elektrycznych samochodów z producentami i dystrybutorami prądu. Vattenfall współpracuje m.in. z BMW (w Berlinie jeździ 50 aut mini na prąd), z Volvo (w 2012 r. koncern wypuści na rynek pierwsze seryjne auta hybrydowe), uczestniczy też w innych projektach w Niemczech i Holandii. Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NAD | koncerny | napęd elektryczny | elektryczne | samochody | nowy samochód | prąd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy