Baba. Ratuj się kto może
Jest ich na polskich drogach coraz więcej. Owszem, może i malują się stojąc na światłach, ale też bardziej dbają o samochody i jeżdżą bezpieczniej.
Kiedy wpiszemy w wyszukiwarce internetowej frazę "kobieta za kierownicą" pojawi się nam długa lista śmiesznych filmów, zdjęć oraz linków o tytułach typu "ratuj się kto może". Mit "baby za kierownicą", jako niezdarnego kierowcy ma jednak coraz mniej wspólnego z rzeczywistością. Także Polki coraz więcej czasu spędzają za kółkiem: prywatnie zawożąc rano dziecko do przedszkola, jadąc na zakupy, do pracy, czy też po prostu pracując jako przedstawiciel handlowy, czy menadżer.
Tylko w Radomiu, gdzie znajduje się siedziba Stowarzyszenia Dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, do końca maja egzaminy zdało ponad trzy tysiące kobiet.
- Nie prowadzimy ogólnopolskich statystyk na ten temat, mogę jednak potwierdzić, że egzaminy na prawo jazdy zdaje w całej Polsce coraz więcej pań - mówi Józef Stępniewski, dyrektor WORD w Radomiu.
Prawdziwa drogowa "emancypacja" dokonuje się na polskich drogach głównie z dwóch powodów. Pierwszy to rynek pracy: coraz więcej popularnych zawodów, w których pracują panie wymaga posiadania prawa jazdy i pokonywania wielu setek kilometrów tygodniowo. Samochód stał się więc takim samym narzędziem pracy, jak komórka, czy laptop. Drugi to wzrost zamożności polskich rodzin, dla których posiadanie dwóch samochodów nie jest już takim luksusem, jak jeszcze kilka lat temu.
Do pracy i na zakupy
- W połowie lat 90. "fura i komóra" była jednym z luksusów zawodów takich jak przedstawiciel handlowy. Dziś jest to już norma. W wielu branżach, takich jak np. kosmetyczna, czy medyczna za kółkiem dominują kobiety. Zdecydowana większość z ponad 20 tysięcy samochodów służbowych, które jeżdżą jako handlowcy w branży medycznej jest prowadzona właśnie przez kobiety - mówi Dorota Paluch, ekspertka ProfiAuto, marki zrzeszającej hurtownie, sklepy i serwisy samochodowe w Polsce. - Może jeszcze daleko nam do poziomu Niemiec, gdzie statystycznie na tysiąc obywateli przypada ok. pięćset samochodów, jednak już teraz jadąc rano do pracy często mijam więcej kierujących samochodami kobiet, niż panów - mówi Dorota Paluch.
Ekspertka ProfiAuto przyznaje, że sama pierwszy raz usiadła za kierownicą, kiedy miała 15 lat i lubi jeździć dynamicznie.
- Chociaż w technice jazdy kobiet i mężczyzn są jeszcze dostrzegalne różnice, to jednak czasy, w których panie jeździły gorzej niż faceci już minęły. Sama jeżdżę bardziej "jak facet" i nierzadko "blondynką", którą spotykam w ruchu drogowym okazuje się być mężczyzna - mówi ekspertka ProfiAuto.
Jej zdaniem, choć panowie jeżdżą bardziej zdecydowanie i płynniej, to jednak prowadzące wolniej i bardziej zachowawczo panie są o wiele bezpieczniejszymi kierowcami.
Blondyn za kółkiem
Wojciech Głowaty, właściciel wrocławskiego zakładu Caros Service także przyznaje, że wiele z typowo kobiecych "nawyków" kierowców w spódnicy to już historia. Mechanicy nie oceniają już np. w pierwszej kolejności sprzęgła auta, którym przyjechała kobieta. Panie - kierowcy potrafią też coraz trafniej określić co zepsuło się w samochodzie i choć wciąż są zdecydowanie bardziej atechniczne niż mężczyźni, to lepiej niż oni dbają o swoje cztery kółka.
- Faceci są bardziej niedbali zarówno w utrzymywaniu auta w odpowiednim stanie technicznym, jak i technice jazdy - mówi Głowaty. Przykładem może być tu ustawienie fotela. Fotel ustawiony blisko kierownicy, to raczej domena kobiet, a ma to wpływ na bezpieczeństwo jazdy. - Kierowcy rajdowi mają przecież oparcia foteli w odległości około 30-40 centymetrów od kierownicy i siedzą wyprostowani. Abstrahując od rozmiaru biustu, takie ustawienie jest bezpieczniejsze, niż niemal leżąca pozycja, którą przybierają często za kierownicą swoich aut panowie - mówi Głowaty.
Stereotypem, który także należy włożyć między bajki jest "zamulony",silnik samochodu, którym mało dynamicznie jeździła kobieta, bo dziś każde auto opuszczające fabrykę ma już dotarty silnik. Technika jazdy nie wpływa więc z pewnością na jego dynamikę.
Oczywiście nikt nie zaprzecza, że panie za kierownicą mają przyzwyczajenia, których po prostu nie da się zmienić.
- Zawsze najbardziej "rozbraja" mnie widok pani malującej sobie rzęsy w aucie stojącym na skrzyżowaniu. Dziś rano widziałem nawet panią, która malowała się w "corrolce" w trakcie jazdy - śmieje się Witold Rogowski, ekspert ProfiAuto.
Z drugiej strony, tak jak o swój wygląd, bardziej dbają także o swój samochód: na przykład częściej jeżdżą na przeglądy.
- Owszem zdarza mi się, że na pytanie "jaki ma pani samochód" słyszę odpowiedź: "czerwony", ale kobiety nie rozwijają własnych teorii na temat usterki i nie uważają się za ekspertów w dziedzinie motoryzacji, do czego tendencję ma wielu mężczyzn. A to ułatwia nam pracę - mówi Wojciech Głowaty.
Samochód w szpilkach
"Kobiecy" trend w korzystaniu z samochodów służbowych i prywatnych dostrzegają także producenci samochodów.
- Ewidentnie potwierdzają to takie projekty, jak np. volvo C30, model skonstruowany całkowicie przez kobiety i zmyślą o kobietach. Podobnie "kobiecym" modelem jest np. toyota yaris - mówi Witold Rogowski. - Wystarczy też obejrzeć kilka nowych reklam samochodów, choćby Forda, czy Peugeota, żeby zauważyć, że także tam coraz częściej pojawiają się kobiety i to niekoniecznie w "rodzinnym" kontekście.
Kobiety wciąż chętnie wybierają małe, ekonomiczne samochody miejskie, ale też siadają za kierownicami dużych aut terenowych, czy suwów, w których mogą czuć się bezpieczniej.