18 ofiar zderzenia busa z tirem
18 osób zginęło w zderzeniu busa z ciężarówką w Nowym Mieście nad Pilicą na Mazowszu. Do wypadku doszło po godzinie 6 na drodze wojewódzkiej nr 707.
Volkswagen transporter T4 zderzył się czołowo z ciężarowym volvo. Przyczyny wypadku nie są znane. Prawdopodobnie bus, którym 18 osób jechało do pracy, zjechał nagle na lewą stronę. Uderzenie musiało być potężne. Szesnaście osób zginęło na miejscu, dwie kolejne zmarły w szpitalach w Radomiu i Nowym Mieście. Wiek ofiar to od 20 do 60 lat. Wśród zabitych są 4 kobiety.
Kierowca ciężarówki odniósł tylko niewielkie obrażenia i trafił do szpitala w Nowym Mieście.
- Jest w szoku, pod opieką lekarzy i psychologów - poinformował wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Dodał, że to kierowca ciężarówki zadzwonił po pogotowie.
Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski powiedział, że kierowca został już wstępnie przesłuchany. Z jego relacji wynika, że do wypadku doszło, gdy bus wyprzedzał inny samochód. Policja ustala teraz, jaki to pojazd i próbuje dotrzeć do jego kierowcy.
Samochód, którym jechały ofiary (prawdopodobnie na zbiór jabłek) zarejestrowany był tylko na 6 osób i tyle w aucie było miejsc siedzących. Przeładowanie mogło mieć wpływ np. na wystrzał opony.
- W aucie jechało znacznie więcej osób niż powinno, siedzieli na skrzynkach, deskach, na prowizorycznie przygotowanych siedziskach - powiedział rzecznik Komendanta głównego Policji Mariusz Sokołowski.
Znaczenie mogła mieć również pogoda - nad ranem w regionie była mgła, a ujemna temperatura spowodowała, że drogi były śliskie. Natomiast sama droga 707 przeszła niedawno remont i jest w dobrym stanie. Do wypadku doszło na prostym odcinku.
Po zeznaniach kierowcy ciężarówki policja zakłada, że przyczyną wypadku był manewr wyprzedzania przeprowadzony przez kierowcę busa.
- Do wypadku doszło prawdopodobnie podczas wyprzedzania przy bardzo trudnych warunkach na drodze - powiedział dziennikarzom na miejscu zdarzenia komendant główny policji Andrzej Matejuk.
Dodał, że dotychczas nie zgłosił się żaden świadek wypadku, m.in. z wyprzedzanego przez bus samochodu. Jedynym jest kierowca ciężarowego volvo, z którym zderzył się bus.
Matejuk powiedział też, że z ustaleń policji wynika, iż w busie były miejsca jedynie dla sześciu osób. Pozostałe siedziały m.in. na podłodze.
Obecnie nie wiadomo, czy bus kursował w ramach stałej linii przewozowej, czy był własnością prywatną, czy też należał do jakiegoś zakładu pracy.
Droga w miejscu zdarzenia jest całkowicie zablokowana. Ratownicy będą jeszcze przez długi czas uprzątać to, co zostało po zniszczonym busie. Ruch może zostać przywrócony dopiero późnym popołudniem.
Do Nowego Miasta nad Pilicą pojechał minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller wraz z wojewodą mazowieckim Jackiem Kozłowskim.
Okoliczności wypadku zbada prokuratura
Śledztwo w sprawie wypadku wszczęła radomska prokuratura. Śledczy będą ustalali przyczyny tragedii. Pojawiają się bowiem informacje, że kierowca busa wyprzedzał jakiś samochód. Według innych, mógł zasnąć lub zasłabnąć za kierownicą.
Prokuratorzy sprawdzają też, jak to się stało, że do samochodu - jak się okazuje zupełnie do tego nieprzystosowanego - wsiadło aż 18 pasażerów. Sprawdzony też będzie stan tego pojazdu i wszystkie dokumenty dopuszczające go do ruchu.
Śledztwo będzie prowadzone z paragrafu o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Między innymi dlatego Prokuratura Okręgowa w Radomiu od razu przejęła je od śledczych z Grójca.
- Na miejsce tragedii pojechał m.in. szef wydziału, który będzie prowadził śledztwo. Trwają oględziny, zabezpieczanie śladów. Ze względu na rozmiar katastrofy mogą one potrwać nawet kilka godzin - powiedziała rzeczniczka prokuratury Małgorzata Chrabąszcz.