Złombol w tym roku pojedzie do Hiszpanii

Pasjonaci dużych fiatów, maluchów, żuków, nys, wartburgów i innych aut produkowanych w dawnym bloku wschodnim w tegorocznym rajdzie charytatywnym Złombol 2017 pojadą do Kraju Basków. We wrześniu uczestnicy po raz jedenasty będą zbierać pieniądze dla podopiecznych domów dziecka.

W poprzedniej, jubileuszowej edycji wystartowało ponad 2 tys. osób z 450 ekip, dzięki którym zebrano rekordową kwotę ponad 1 mln zł.

Tegoroczna, "The Biskaya Edition" rozpocznie się 2 września. Trasa będzie prowadzić przez Czechy, Niemcy, Francję aż do północnego regionu Hiszpanii. W cztery dni do pokonania będzie ok. 2,5 tys. kilometrów.

Uczestnicy tego nietypowego rajdu na wyprawę ruszają samochodami produkcji lub konstrukcji z czasów PRL. Co roku na starcie nie brakuje więc ikon polskiej motoryzacji - fiatów 126 i 125 p, a także pojemnych żuków. Są też skody, NDR-owskie wartburgi, radzieckie łady, a także wołgi, warszawy, honkery czy velorexy.

Reklama

Aby zostać dopuszczonym do udziału w rajdzie, załoga musi uzbierać minimum półtora tysiąca złotych - pieniądze pochodzą od firm i osób prywatnych, których naklejki widnieją na samochodach. Całość uzbieranych środków trafia do dzieci - koszty wyjazdu i przygotowania auta uczestnicy pokrywają sami.

Jak powiedziała PAP jedna z organizatorek rajdu Martyna Kinderman, "złombolowy" przejazd do Zatoki Biskajskiej oraz Kraju Basków planowany był od dawna. "Do tej pory układaliśmy trasy na zasadzie kontrastu ciepłe-zimne kraje. Ostatnio podróżowaliśmy do Tunezji. W tym roku zdecydowaliśmy się jednak na kompromis, by z jednej strony nie było zbyt upalnie, a z drugiej, by móc wypocząć na słonecznej plaży" - mówiła.

Uczestnicy będą mogli wybrać jedną z dwóch proponowanych tras: północną lub południową, które połączą się dopiero we francuskim Bordeaux. "Północna trasa jest bardziej +romantyczna+ i nastawiona na zwiedzenie. Dla tych, którzy nie chcą pominąć Paryża i po drodze będą mieli dodatkowe bonusy w postaci Drezna, Frankfurtu, Saarbrucken, Reims oraz po zwiedzeniu stolicy Francji piękny Orlean i La Rochelle" - czytamy w zapowiedzi wydarzenia na stronie rajdu.

Południowa trasa jest nieco bardziej "ekspresowa". "Dla ekip, którym spieszy się na plażę proponujemy Pragę, Heidelberg, Strasburg, przelot przez malowniczy rejon +Rhone-Alpes+, wulkany w parku narodowym Auvergne i w końcu połączenie się z resztą ekip na wspólnej trasie" - podają organizatorzy.

Na metę wybrano leżącą między Bilbao i Santander miejscowość Noja.

Miłośnicy starych samochodów nie podróżują w kolumnie, choć często łączą się w grupki. Mają przez to pewną swobodę w układaniu trasy. Wieczorami spotykają się na proponowanych przez organizatorów campingach czy miejscach noclegowych.

Każda z wypraw to spore wyzwanie dla samochodów i załóg. W poprzednich latach uczestnicy pokonywali strome alpejskie podjazdy, skandynawskie pustkowia czy dziurawe drogi w Bułgarii. Nie wszystkie pamiętające poprzednią epokę samochody wytrzymują trudy podróży - prawie każdego roku na skutek awarii część załóg musi zrezygnować z podróży. Zdarzyło się, że uczestnicy odpadali tuż za linią startu lub na start nie dojechali.

Głównym założeniem i celem rajdu jest - obok przeżycia niezapomnianej przygody - zbiórka pieniędzy na potrzeby podopiecznych śląskich i opolskich domów dziecka. Za zebrane pieniądze organizatorzy m.in. kupują dzieciom prezenty rzeczowe.

"Od kilku lat, z racji tego, że nas budżet niesamowicie wzrósł, fundujemy dzieciom również wycieczki, kolonie, dodatkowe zajęcia, które pozwalają im na podwyższenie poziomu edukacji, poszerzanie horyzontów i przygotowanie do dorosłości. Projekt ten nazwaliśmy +wyrównanie szans+" - mówiła Kinderman. Finał 10. edycji, w ramach której zebrano ponad 1 mln zł, zaplanowano na koniec stycznia.

Rajd wymyślili miłośnicy "komunistycznych" aut: Marcin Tetzlaff, Martyna Kinderman i Jan Badura, którzy zdecydowali się pojechać starymi autami do Monako. Pomyśleli, że przy okazji można pomóc dzieciom.

W pierwszej edycji, w 2007 roku, uczestniczyły tylko dwa samochody. W kolejnych latach liczba zaczęła wzrastać. Po dwóch wyjazdach do Monako, uczestnicy rajdu odwiedzili już m.in. daleką północ Europy, słynne szkockie jezioro Loch Ness, Azję i północną Afrykę.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy