Obsesja motocyklisty
Jakiś czas temu rozpoczęliśmy omawianie kardynalnych zasad motocyklisty. Dziś kontynuujemy ten cykl.
W pierwszej części przyglądaliśmy się zasadzie numer 1 - Umiarowi. Dziś omawiamy Obsesję i Myślenie.
2. Obsession - /obsesja, pasja/ - Mam znajomego, który ma obsesję na punkcie starych monet. Z kolei pasją mojej kobiety jest choreografia i taniec. Czy my różnimy się od innych, że mamy bzika na punkcie motocykli? Pewnie, że nie. Czy to młody chłopak z kartą motorowerową na Ogarze 205, czy mężczyzna/kobieta w średnim wieku na Yamaha R6, czy biznesmen na BMW R 1200 S, czy mężczyzna/kobieta w starszym wieku na H-D Road King Custom, czy mechanik odrestaurowujący Ducati 125 Sport. Wszystkich łączy pasja, jaką są motocykle.
Nie raz słyszałem, że mam obsesję na punkcie motocykli. Pewnie tak jest. I jestem przekonany, że tak jak Wy - dla jednośladów znajdę zawsze czas. Choćby nie wiem jakie obowiązki na mnie czekały, priorytet - motocykl. Oczywiście z przymrużeniem oka. Bo gdy mój syn będzie przychodził na świat, to zapewne będę z nim i jego mamą ;)
Utkwiło mi w pamięci, kiedy znajomy opisał mnie kiedyś w towarzystwie mniej więcej tak: "ooo, teraz się go nie pytaj o nic. Nie ma mowy, że Ci odpowie - dopóki nie zniknie mu z oczu motocykl i zamilknie odgłos pracy silnika, jest nieświadomy i nie kontaktuje". Motocykle to nasza pasja, dlatego liczymy na zrozumienie innych zarówno w najbliższym środowisku, jak i na drogach publicznych.
3. Think - /myśl/ - Niby to proste i zrozumiałe? Wsiadając na motocykl trzeba myśleć. Trzeba myśleć co się robi i być świadomym swoich poczynań. Wiele razy zdarzyło mi się myśleć o rzeczach, o których wówczas nie powinienem. Mowa tu o problemach czy lidze mistrzów. Błąd! Nie powinniśmy odwracać naszej uwagi ani na chwilę, od sytuacji jaka panuje na drodze.
Wystarczy przeliczyć sobie jaką odległość pokonujemy przy danej prędkości i wówczas uświadamiamy sobie, że każda sekunda, ba! Ułamek każdej sekundy jest ważny, przy podejmowaniu decyzji - tych swobodnych i tych wymuszonych. Tak, David L. Hough wspominał - trzeba myśleć 12 sekund do przodu! Wtedy możemy czuć się w miarę pewnie za kierownicą. Taki dystans da nam szanse, w przypadku niebezpiecznej okoliczności. Mały test: pomyśl teraz przez 12 sekund o czym tylko chcesz?. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12.
Już? Prawda, że mało czasu? Właściwie nie pomyślałeś za dużo, szybko ten czas zleciał. Ale uwierz mi, że "myślenie do przodu", przewidywanie na drodze 12 sekund do przodu dłuży się strasznie? Sprawdź to przy najbliższej okazji. Zależy oczywiście przy jakiej prędkości. Bo chodzi tu o kwestię odległości. I dla przykładu - przy prędkości 90km/h:
90000m - 3600 sekund
900m - 36 sekund
300 metrów w 12 sekund!
Wracając do myślenia? Proszę Cię z tego miejsca. Wsiadając na jednoślad myśl co robisz. Nie stwarzaj zbędnego zagrożenia, bo może to źle się skończyć. Ale również nie myśl o problemach w pracy, czy o nadchodzącej imprezie. Musimy myśleć, każdy z nas, bo jak wiadomo, na drodze znajdziemy sporo kierowców, których myślenie męczy. I tak oto mamy do czynienia z wymuszeniami, zajeżdżaniem. Czasami warto pomyśleć za innych i dalej czerpać radość z jazdy, niż zbierać kawałki swojej maszyny z pobliskiego rowu. Myślimy o tym co dzieje się na drodze. Nie myślimy "o niebieskich migdałach".
Już wkrótce w serwisie Motoryzacja kolejny punkt fundamentalnych zasad motocyklisty będzie o obserwacji...
Bartłomiej Mokry