Można już jeździć motocyklem na prawie jazdy kategorii B

Osoby mające od co najmniej 3 lat prawo jazdy kategorii B będą mogły od niedzieli jeździć lekkimi motocyklami o pojemności do 125 cm sześc. bez zdawania dodatkowego egzaminu. Eksperci podkreślają jednak, że należy zacząć od nauki i treningu.

Osoby mające od co najmniej 3 lat prawo jazdy kategorii B będą mogły od niedzieli jeździć lekkimi motocyklami o pojemności do 125 cm sześc. bez zdawania dodatkowego egzaminu. Eksperci podkreślają jednak, że należy zacząć od nauki i treningu.

Do tej pory, bez dodatkowego egzaminu, osoby mające prawo jazdy kat. B mogły jeździć małymi jednośladami, czyli motorowerami i skuterami o pojemności maksymalnej 50 cm sześc. Teraz mogą się przesiąść na motocykle rozpędzające się do ponad 100 km/h. Nowe przepisy wprowadziła tegoroczna nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami.

Mł. insp. Marek Konkolewski z biura prewencji i ruchu drogowego Komendy Głównej Policji uważa, że kierowcy, którzy chcą jeździć motocyklami o pojemności skokowej do 125 cm sześc. powinni przechodzić egzamin praktyczny na placu manewrowym. O konieczności nauki i treningu przed rozpoczęciem jazdy motocyklem przekonuje kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc.

Reklama

"Wprowadzenie tych przepisów to jest dobry ruch. Miejmy większe zaufanie do kierowców, ale miejmy też większą świadomość, że trzeba być odpowiedzialnym za to, co się robi. Jeżeli ktoś nie umie jeździć motocyklem, to niech idzie na szkolenie - musi wiedzieć, jak jechać jednośladem i co się z nim dzieje w różnych sytuacjach" - powiedział Hołowczyc. Dodał, że umiejętności kierowania motocyklem i samochodem można podnosić w szkołach doskonalenia techniki jazdy działających na terenie całego kraju.

Hołowczyc podkreślił, że jazda motocyklem jest znacznie bardziej niebezpieczna niż samochodem. "Należy pamiętać, że motocyklista jest bardzo słabo chroniony podczas kolizji. Kiedy podczas jazdy czegokolwiek dotknie lub straci stabilność i przewróci się, uderza swoim ciałem o asfalt, krawężnik czy samochód. Dlatego musimy zdawać sobie sprawę z większego niebezpieczeństwa, gdy jedziemy motocyklem" - wyjaśnił.  

Według niego, to nie prędkość, ale jej niedostosowanie do warunków panujących na drodze jest głównym powodem wypadków. "Są ludzie, którzy jeżdżą samochodami o mocy 500, 600 KM i wcale nie ulegają wypadkom na drogach. Nie zabija moc, nie zabija prędkość, jak niektórzy próbują tłumaczyć. To nieodpowiednia prędkość w nieodpowiednim miejscu może wyrządzić kierowcy czy pasażerom wielką krzywdę" - powiedział Hołowczyc. 

Osiągi motocykli o maksymalnej pojemności skokowej 125 cm sześc. - powiedział kierowca rajdowy - pozwalają na jazdę z maksymalną prędkością 100-120 km/h.

Jak dodał, każdy motocyklista, który przynajmniej raz się przewrócił ma świadomość ryzyka i zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na różne zachowania w ruchu drogowym - nawet, gdy ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu zachowuje szczególną ostrożność i jest gotowy ustąpić pierwszeństwa przejazdu, ponieważ wie, że każde zderzenie niesie dla niego bardzo poważne konsekwencje.

Hołowczyc podkreślił, że w jeździe motocyklem jedną z najważniejszych umiejętności jest właściwa ocena przyczepności nawierzchni.

"W wielu miejscach w Polsce mamy bardzo śliskie, wręcz szkliste asfalty i jeżeli spadnie deszcz, to nawet samochodem ciężko jest się utrzymać na takiej drodze, a co dopiero motocyklem. Dobry motocyklista wie, że przy pewnej mocy, ruszając na białej linii tylne koło zaczyna obracać się w miejscu" - powiedział Hołowczyc.

Dodał, że nowoczesne systemy ABS w motocyklach są bardzo dobrym rozwiązaniem. "Bardzo często dochodzi do wywrotki w wyniku podcięcia przedniego koła podczas gwałtownego hamowania. ABS sprawia, że koło nie blokuje się i motocykl hamuje z taką siłą, na jaką pozwala nawierzchnia" - powiedział Hołowczyc.

Konkolewski powiedział PAP, że ma nadzieję, iż kierowcy samochodów nie wyjadą motocyklami na publiczne drogi bez wcześniejszego treningu.

"Myślę, że przemówi głos rozsądku i młodzi ludzie, którzy posiadają prawo jazdy kategorii B od co najmniej trzech lat, powszechnie nie wsiądą za kierownicę jednośladu bez uprzedniej praktyki lub wizyty u bardziej doświadczonego motocyklisty lub instruktora doskonalenia techniki jazdy" - powiedział.

Jego zdaniem, kierowcy samochodów, którzy chcą jeździć motocyklami o pojemności skokowej do 125 cm3 powinni przechodzić egzamin praktyczny na placu manewrowym. "W tym hamowanie awaryjne przy prędkości 50 km/h, wolny slalom, szybki slalom, omijanie przeszkody, ruszanie z miejsca na wzniesieniu. Można by było zrezygnować z egzaminu teoretycznego i egzaminu praktycznego w ruchu drogowym" - powiedział Konkolewski.

"Nie boję się o ludzi w wieku 40 i więcej lat, którzy osiągnęli status majątkowy, dbają o komfort i zdrowie. Bardziej boję się o ludzi młodych, którzy mają 21, 22, 23 lata i będą mogli skorzystać z jazdy motocyklem na podstawie kategorii B. Przypominam, że droga publiczna to nie jest najlepsze miejsce, żeby bawić się w metodę prób i błędów i uczyć jeździć motocyklem" - podsumował Konkolewski.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: motocykle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy