Kto winien? Motocyklista czy kierowca taksówki? Video

Oto dość nietypowe, przyznacie, zdarzenie na drodze. Obie strony mogą mówić tu o wybitnym pechu, ale pozostaje rozstrzygnięcie - kto winien?

Kodeks drogowy mówi wyraźnie (art. 45), że zabrania się "otwierania drzwi pojazdu, pozostawiania otwartych drzwi lub wysiadania bez upewnienia się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia". Ale taksówkarz mógł nie spodziewać się, że na drzwi jego auta wjedzie jadący między dwoma sznurami pojazdów motocyklista. Ale oba pasy rozdzielała linia przerywana, więc kierowca jednośladu nie złamał przepisów (chociaż niektórzy powiadają, że przestrzeń między dwiema liniami ciągłymi jest właśnie pasem dla motocykli...).

Ale taksówkarz może tłumaczyć się, że działał w sytuacji wyższej konieczności, bo np. poczuł swąd dobywający się z bagażnika (zauważmy, że jego klapa jest otwarta).

Reklama

Ale motocyklista jechał przecież powoli, więc taksówkarz nie może mówić o zaskoczeniu. Ale taksówkarz będzie tłumaczył się, że w chwili, gdy spojrzał w lusterko, nie dostrzegł żadnego zagrożenia, zresztą w ogóle go z tej strony nie oczekiwał. Ale powinien wiedzieć, że w wielu krajach kierowcy samochodów celowo pozostawiają sporo wolnego miejsca między autami dla motocykli, w korkach suną tędy wręcz całe potoki jednośladów, co per saldo usprawnia ruch.

Takich "ale" jest więcej. Każda ze stron ma swoje argumenty.

A co Wy o tym sądzicie? Aha, i jeszcze jedno - film urywa się w momencie, od którego byłby zapewne dozwolony od lat 18.

Ale (jeszcze jedno "ale") to już sprawa kultury i wzajemnych relacji między obiema grupami zmotoryzowanych Polaków.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama