Witalij Pietrow: Mogę wygrywać

Witalij Pietrow rosyjski kierowca Lotus - Renault ma tyleż samo zwolenników ilu przeciwników. Pierwsi twierdzą, że Rosjanin jeździ w F1 tylko dlatego, że rosyjski przemysł wydatnie wspomaga finansowo jego karierę.Drudzy przekonują, że Pietrow to duży talent, który już niedługo może rozdawać karty w F1.

Niezależnie od tych skrajnych opinii, trzeba odnotować progres w karierze Pietrowa w porównaniu z ubiegłym sezonem, kiedy był debiutantem w stawce kierowców Formuły 1. W siedmiu tegorocznych wyścigach partner Roberta Kubicy zdobył więcej punktów niż przez cały sezon 2010.

"Porównując zeszły rok do obecnego czuję taką zmianę, jakby coś zniknęło z mojego umysłu. Zaczynasz być bliżej ekipy, a ekipa zaczyna za tobą podążać i pomagać w spisywaniu się jak najlepiej. Możemy wspólnie pracować nad formą, utrzymując jednocześnie koleżeńskie stosunki. Rozmawiamy przed telefon, a oni mówią, że nie ma czegoś, z czym muszę się uporać. Czuję się jak w domu, od początku roku mam wsparcie. Może właśnie dlatego uzyskuję takie, a nie inne wyniki" - powiedział Pietrow na uroczystości związanej z odnowieniem toru testowego Grupy Lotus w Hethel.

Reklama

Pod wrażeniem jazdy Rosjanina jest Jean Alesi. Francuz jest ambasadorem grupy Lotus - Renault, a w przeszłości był kierowcą Formuły 1. Alesi wspomina pierwsze podium w karierze Pietrowa wywalczone na torze Albert Park podczas tegorocznego GP Australii.

"Od samego początku sezonu jesteśmy pod dużym wrażeniem tego co robi Witalij Pietrow. Od razu stanął na podium zaskakując wszystkich. Każdy oczywiście spodziewał się poprawy ze strony Witalija biorąc pod uwagę to, że dopiero gromadzi doświadczenie, lecz skok, jaki wykonał w porównaniu z zeszłorocznymi mistrzostwami jest ogromny. Co więcej, jego pozycja w GP Australii nie była zasługą szczęścia. W F1 często dochodzi do wypadków i ubywa ci trzech rywali, ale to podium wywalczył umiejętnościami" - powiedział Jean Alesi na tej samej imprezie w Hethel.

Równie ciepło o Pietrowie wypowiada się mistrz świata F1 z 1992 roku - Nigel Mansell. Brytyjczyk jest przekonany, że Witalij Pietrow może jeszcze w tym roku stanąć na najwyższym podium jednego z GP.

"Witalij w tym roku wykonuje fantastyczną robotę, będąc niejednokrotnie pod sporą presją. Widziałem świetną jazdę w jego wykonaniu, rywalizację z takimi markami, jak Ferrari, McLaren oraz Red Bull. Możesz myśleć, że siódma pozycja na mecie to wszystko, co da się wywalczyć i ja miałem taki marsz przez siedem lat w F1, ale będąc w tego typu położeniu jest się gotowym na wykorzystywanie każdej okazji. Nie zdziwcie się więc, jeśli on nie zaskoczy siebie samego wygrywając w tym roku wyścig. To byłoby fantastyczne" - prorokował Mansell.

Sam zainteresowany odnosząc się do pochwał nie ukrywa, że marzy o zwycięstwie, jak każdy kierowca F1. Jednak, aby stało się to jeszcze w tym sezonie, potrzeba nieprzewidzianych okoliczności.

"Wszyscy kierowcy chcą zwyciężać i być na czele, moim zdaniem podążamy we właściwym kierunku. Zeszły rok nie był najlepszy, niemniej w tym sezonie wiele rzeczy uległo poprawie, na dodatek cały czas idziemy naprzód jako zespół. W życiu wszystko jest możliwe. Wszyscy widzieli, co zdarzyło się w Kanadzie. Było wielkie zamieszanie, więc jeśli będzie więcej takich zawodów, wówczas każdy scenariusz może się spełnić. W takich warunkach mogę wygrać, jeszcze w tym roku" - powiedział kierowca Lotus - Renault Witalij Pietrow.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy