Williams w tarapatach, a dyrektor techniczny... poszedł na urlop

Dyrektor techniczny teamu Williams Paddy Lowe wziął urlop z powodów osobistych - poinformował rzecznik prasowy zespołu Formuły 1, którego zawodnikiem jest Robert Kubica. Sezon rozpocznie się 25 marca wyścigiem o GP Australii w Melbourne.

Pozycja Lowe'a została zachwiana w zespole po tym jak nie ukończono prac nad samochodem przed rozpoczęciem testów w Barcelonie. Auto zostało oddane do użytku z dwudniowym opóźnieniem, a podczas próbnych jazd w Hiszpanii było najwolniejsze.

Na początku marca Lowe był pełen optymizmu i zapewniał, że w tym roku bolid będzie dużo lepszy niż w poprzednim sezonie. Tymczasem niedawno okazało się, że w przygotowywanym bolidzie zamontowano kilka elementów niezgodnych z regulaminem. Przede wszystkim odpowiednich norm nie spełnia przednie zawieszenie.

Reklama

Lowe dołączył do brytyjskiej ekipy w 2017 roku przechodząc z Mercedesa. Jednak w poprzednim sezonie samochód, który był pierwszym przygotowywanym pod jego nadzorem, nie był konkurencyjny w stosunku do pozostałych w stawce. Williams, który w mistrzostwach świata 2018 zdobył tylko siedem punktów w 21 wyścigach, w tym roku przystępuje do rywalizacji w nowych składzie: z Kubicą i Brytyjczykiem Georgem Russellem. Obaj zwykle osiągali najgorsze czasy testów na Circuit de Barcelona-Catalunya.

Odejście dyrektora technicznego po pierwszych testach i przed pierwszym wyścigiem to bardzo zła wiadomość dla zespołu. Świadczyć może o tym, że albo bolid FW42 mocno odstaje od konkurencji, albo problem z zawieszeniem i lusterkami, o którym było głośno we włoskich mediach, nie jest tak drobny, jak próbowano go przedstawiać.

Przypomnijmy, że branżowi włoscy dziennikarze napisali, że FIA zwróciła się do Williamsa o zmianę lusterek oraz elementów zawieszenia. O ile lusterka można zmienić łatwo (choć ich wpływ na aerodynamikę pojazdu jest niebagatelny) to już z zawieszeniem nie jest tak prosto. Niestety, aktualnie brak szczegółowych, a nawet oficjalnych informacji na ten temat, jednak odejście dyrektora może sugerować, że zawieszenie nie spełnia wymagań FIA, co u progu sezonu byłoby katastrofą.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy