W niedzielę ciąg dalszy rywalizacji Hamiltona z Verstappenem
Niedzielny wyścig o Grand Prix Hiszpanii będzie kolejną odsłoną rywalizacji broniącego tytułu Brytyjczyka Lewisa Hamiltona (Mercedes) z Holendrem Maxem Verstappenem (Red Bull). Wiele wskazuje na to, że mistrzem świata Formuły 1 w tym roku zostanie jeden z nich.
W trzech pierwszych rundach sezonu ta dwójka nie miała konkurencji. Na inaugurację w Bahrajnie Hamilton był minimalnie lepszy od Verstappena (różnica 0,745 s), później we Włoszech Holender wyraźnie pokonał siedmiokrotnego mistrza świata (22 s), ale Brytyjczyk zrewanżował się w Portugalii, gdzie uzyskał blisko pół minuty przewagi nad rywalem.
"Ogólny obraz sezonu już się zarysowuje: Mercedes i Red Bull są czołowymi teamami, a Lewis i Max - wyróżniającymi się kierowcami" - ocenił szef Red Bulla Christian Horner, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1.
Wygląda na to, że pierwsze dwa miejsca w większości wyścigów zarezerwowane będą dla tych kierowców. Tak było nawet gdy Hamilton popełnił nietypowy dla siebie błąd podczas Grand Prix Emilii-Romanii i stracił kilkadziesiąt sekund i kilka pozycji. Wówczas jednak Brytyjczyk wykorzystał fakt, że później na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, co pozwoliło mu zbliżyć się do rywali. Potem szybko mijał jednego po drugim i przedostał się na drugą pozycję. Tylko Verstappen był już nie do złapania.
"Na Imoli Lewis się nie popisał, ale uniknął poważniejszych konsekwencji" - skomentował Horner.
Jego odpowiednik w ekipie Mercedesa Toto Wolff przyznał, że rezultat z Bahrajnu (minimalna wygrana Hamiltona), a także wyniki testów przed rozpoczęciem sezonu, kiedy Red Bull spisywał się lepiej, podziałały na niego i cały sztab motywująco.
"Poczułem ekscytację całego teamu, jakiej nie zaobserwowałem od 2013 roku, kiedy po raz pierwszy +powąchaliśmy+ sukces. Wszyscy mają mnóstwo energii. Chciałbym mieć dobry nastrój po wyścigu w Abu Zabi na koniec sezonu, ale na razie skupiamy się na każdym kolejnym kroku" - powiedział Austriak.
Przed rundą w Barcelonie Hamilton prowadzi w klasyfikacji generalnej z 69 punktami, Holender ma o osiem mniej. Trzecie miejsce zajmuje Brytyjczyk Lando Norris (McLaren) - 37 pkt.
"Na torze w Barcelonie można uzyskać mnóstwo cennych danych, jeśli warunki pogodowe nie są złe. To połączenie zakrętów, które pokonuje się z różną prędkością. Zaczynamy wyraźnie widzieć, jakie są nasze mocne i słabe strony, choć od początku mówiłem, że takiej oceny będzie można dokonać po czterech wyścigach. Wiemy jedno - walka jest niesamowicie zacięta. A największym zwycięzcą w tym wszystkim jest Formuła 1" - uważa Horner.
Bez punktów pozostają na razie obaj zawodnicy Alfa Romeo Racing Orlen: Fin Kimi Raikkonen i Włoch Antonio Giovinazzi. W tym teamie jednym z kierowców testowych jest Robert Kubica. Polak będzie miał okazję poprowadzić bolid w pierwszym piątkowym treningu w Barcelonie, a także w oba dni testów na tym samym torze w przyszłym tygodniu, we wtorek i w środę.
W środę ogłoszono, że do bolidu F1 powróci w tym sezonie Romain Grosjean. Francuz miał poważny wypadek w Bahrajnie pod koniec poprzedniego roku i wydawało się, że do "królowej sportów motorowych" już nie powróci. Jednak Mercedes zaoferował mu możliwość poprowadzenia pojazdu, którym Hamilton wywalczył mistrzostwo świata w 2019 roku. Grosjean będzie nim jeździł podczas testów w Le Castellet, tuż po wyścigu o Grand Prix Francji na tym samym torze. Wykona także kilka okrążeń pokazowych przed tą imprezą.
"Znam Romaina od czasów, gdy ścigał się w Formule 3 i wywalczył tytuł. Nie chcieliśmy, żeby ten wypadek był jego ostatnią chwilą w bolidzie F1" - powiedział Wolff.
Grosjean wystąpił w 179 rundach mistrzostw świata i 10 razy stanął na podium.
Piątkowy trening z udziałem Kubicy w Barcelonie rozpocznie się o godzinie 11.30. Drugą sesję zaplanowano na 15. W sobotę odbędzie się trzeci trening (godz. 12) oraz kwalifikacje (15). Start wyścigu w niedzielę o 15.
***