Świat Formuły 1 w żałobie po śmierci Laudy

- "Spoczywaj w pokoju. Na zawsze w naszych sercach, uwieczniony w historii" - napisała organizacja Formuła 1 po śmierci Nikiego Laudy. Zewsząd płyną wyrazy głębokiego żalu. Wybitny austriacki kierowca zmarł w poniedziałek późnym wieczorem w wieku 70 lat.

Trzykrotny mistrz świata F1 (1975, 1977, 1984) w sierpniu ubiegłego roku przeszedł zabieg przeszczepu płuc, a w styczniu tego roku trafił do szpitala z powodu ciężkiej grypy. Ostatnio miał natomiast problem z nerkami. Zmarł w klinice uniwersyteckiej w Zurychu otoczony najbliższą rodziną.

"Przez ostatnie dziesięć miesięcy byliśmy z nim w każdej minucie. Na przemian śmialiśmy się, płakaliśmy, cierpieliśmy z nim i mieliśmy nadzieję. Wczoraj ostatecznie Niki nas opuścił. Niki, byłeś wyjątkowym wojownikiem i niezwykłą osobą. Kochamy Cię i będziemy zawsze za Tobą tęsknić" - głosi oświadczenie rodziny, podpisane przez jego żonę Birgit, byłą małżonkę Marlene oraz dzieci Lukasa, Matthiasa, Maksa i Mię.

Reklama

Ze względu na uszanowanie prywatności szpital nie udziela żadnych informacji o Laudzie.

"Wszyscy w McLarenie są głęboko zasmuceni faktem, że zmarł nasz przyjaciel, kolega i mistrz świata Niki Lauda. Na zawsze pozostanie w naszych sercach, będzie częścią naszej historii. Jego wyjątkowe osiągnięcia jako sportowca oraz przedsiębiorcy są i pozostaną niezapomniane. Jego niezmordowana chęć działania, bezpośredniość i odwaga pozostaną wzorem do naśladowania i punktem odniesienia dla nas wszystkich" - napisano w oświadczeniu teamu McLaren, w barwach którego zdobył w 1984 roku mistrzostwo świata (wcześniej dwukrotnie jako kierowca Ferrari).

Z kolei włoski zespół napisał na Twitterze: "Wielka rodzina Ferrari z głębokim smutkiem dowiedziała o śmierci swojego przyjaciela (...). Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach i w sercach tifosi. Ciao Niki".

Mistrz świata z 2016 roku Nico Rosberg podziękował Laudzie za "wszystko, co dla niego zrobił".

"Wiele się od ciebie nauczyłem. Twoja pasja, duch walki, twoje przekonanie, aby nie palić za sobą mostów, a nawet twoja cierpliwość wobec nas, młodzieży. Ja i 100 milionów fanów na całym świecie, których tak bardzo zainspirowałeś, aby nigdy się nie poddawać w najtrudniejszych chwilach, myślimy o Tobie i Twojej rodzinie" - oświadczył były niemiecki kierowca.

Z kolei szef Formuły 1 Chase Carey przyznał, że "straciła ona nie tylko jednego z naprawdę znakomitych przedstawicieli, ale także jednego z jej bohaterów".

"Jego miłość do wyścigów i odwaga, którą wykazał, były po prostu niezwykłe. Zainspirował wielu fanów" - dodał.

Laudę żegnają też przedstawiciele innych dyscyplin sportu.

"To bardzo, bardzo smutne. Był wielką osobowością - w życiu gospodarczym i sportowym. Ja znałem go osobiście, zmarł zbyt wcześnie. Był świetnym sportowcem, niezwykle sympatycznym. Kawałek austriackiej historii sportu" - przyznał znany w przeszłości austriacki piłkarz, a później trener Hans Krankl.

"Wracam myślami do pięknych chwil, których razem doświadczyliśmy. Kiedy wygrałam klasyfikację generalną Pucharu Świata, przyleciał po mnie jego prywatny samolot" - wspomniała wybitna w przeszłości austriacka alpejka Annemarie Moser-Proell.

O problemach Laudy zrobiło się głośno latem ubiegłego roku, gdy zachorował na jedną z odmian grypy. Kiedy jego stan się pogorszył, lekarze zdecydowali o przeszczepie płuc. Zabieg przeprowadzono 2 sierpnia. Szpital opuścił w październiku, a następnie do połowy grudnia przebywał w klinice rehabilitacyjnej. Dopiero przed świętami Bożego Narodzenia mógł wrócić do domu na Ibizie.

Na początku stycznia ponownie trafił do szpitala, ponownie z powodu ciężkiej grypy. Po prawie dwóch tygodniach został wypisany do domu.

Lekarz Walter Klepetko z wiedeńskiego szpitala, który nadzorował ubiegłoroczną operację przeszczepu płuc, przyznał, że trzykrotny mistrz świata F1 był od pewnego czasu w słabej formie.

"Był wspaniałym człowiekiem, walczył. Ale od pewnego czasu stało się jasne, że nie jesteśmy w stanie przywrócić go na +tor wyścigowy+. Nie ma konkretnej przyczyny śmierci. To był długi proces, na końcu którego pacjent odszedł" - zauważył.

Nie podał dalszych szczegółów, powołując się na kwestie prywatności.

Lauda jako kierowca Ferrari w 1975 i 1977 zdobył tytuł mistrzowski, a po raz trzeci w 1984 roku w barwach McLarena. W 1976 roku uczestniczył w bardzo poważnym wypadku, został wówczas dotkliwie poparzony, uszkodził sobie również płuca. Po sześciu tygodniach wrócił do rywalizacji. Karierę zakończył w 1985 roku.

W późniejszych latach, w konsekwencji wspomnianego wypadku, miał dwie transplantacje nerki - w 1997 i 2005 roku.

W 2013 roku powstał film pt. "Wyścig", opowiadający historię słynnej rywalizacji pomiędzy Laudą i Brytyjczykiem Jamesem Huntem.

Ostatnio pracował w startującym w Formule 1 teamie Mercedes, gdzie pełnił funkcję dyrektora.(P

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy