Robert Kubica powinien dorosnąć. Polemika

Redakcjo. Kilka dni temu na łamach waszego serwisu f1.interia.pl (brawo za pomysł) przeczytałem interesującą rozmowę z redaktorem naczelnym miesięcznika F1 Racing Ryszardem Turskim, którego notabene jestem czytelnikiem (miesięcznika, nie naczelnego).

Poza ciekawą analizą pierwszych wyścigów o Grand Prix Formuły 1 (zgadzam się, że wyniki Lotusa w Bahrajnie były zaskakująco dobre) w rozmowie poruszany został dość obszernie wątek poświęcony Robertowi Kubicy i jego milczeniu po straszliwym wypadku na rajdzie we Włoszech.

Turski twierdzi, że to skandal, że Robert nie rozmawia z dziennikarzami, nie dziękuje kibicom za wsparcie itd. itp. Więcej nawet, naczelny posunął się nawet do stwierdzenia, że  Kubica (który, przypominam ma już 28 lat) powinien... dorosnąć. Nie wiem, co dziennikarz ten miał na myśli pisząc te słowa. Akurat Kubicy - który od wielu lat musiał samodzielnie, z dala od rodziców, kolegów, polskich przyjaciół, radzić sobie sam gdzieś na zagranicznych torach - trudno zarzucić, że jest dziecinny.

Reklama

On, panie Turski, był już "dorosły" mając 14-15 lat. Mieszkał sam we Włoszech, mając do pomocy tylko swojego włoskiego menadżera. Owszem, traktował go jak drugiego ojca, ale przecież to był wciąż obcy człowiek. A więc Kubica wszedł w dorosłe życie dość dawno.  To po pierwsze.

Po drugie powiedział pan w rozmowie z INTERIA.PL (ale te słowa słyszałem bodajże także z pana ust w programie III Polskiego Radia), że Kubica nas (znaczy się kibiców) lekceważy. Otóż ja jestem kibicem F1 i kibicem Roberta. I nie czuję się przez niego lekceważony. Może pan się czuje, ja nie!

Dlaczego Robert Kubica milczy, pyta w tytule redakcja www.f1.interia.pl?  Milczy, bo sam nie wie co z nim dalej będzie. Bo walczy (wiedzą o tym wszyscy), aby wyjść z tej zdrowotnej opresji, bo rehabilituje się, bo pragnie wrócić do sportu. Ale nie wie czy i kiedy to nastąpi.  Po co więc ma składać jakieś oświadczenia, nawet na łamach tak szacownego miesięcznika jak F1.racing?   

Jak coś będzie z jego zdrowiem i   planach sportowych pewne, wtedy podzieli się tym z tzw. opinią publiczną. Jestem tego pewien.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich fanów Formuły 1, pana, panie Turski, redakcję f1.interia.pl. I wszystkich, którzy przeczytali ten mój list. Pozdrawiam także Roberta Kubicę, który był, jest i będzie dla mnie wzorem prawdziwego sportowca!

Marian Kabacki (Warszawa)


 

 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama