Napięcia między Kubicą i Renault. Polak dostał ultimatum?

Przyszłość Roberta Kubicy w teamie Lotus Renault jest niepewna - podkreśla w poniedziałek "Corriere della Sera".

Pietrow dzięki sponsorom ma pewne miejsce w bolidzie
Pietrow dzięki sponsorom ma pewne miejsce w bolidzieAFP

Włoski dziennik informuje o "napięciu" w zespole wokół ewentualnego powrotu polskiego kierowcy, odzyskującego zdrowie po ciężkim wypadku w lutym.

Największa włoska gazeta pisze o drugim starcie Bruno Senny w barwach Lotus-Renault i zajęciu przez niego dziewiątego miejsca oraz zamiarze dania szansy Romanowi Grosjeanowi w następnym sezonie. Następnie podkreśla: "ale pytanie jest następujące: a co z Robertem Kubicą, jednym z największych talentów w Formule 1 (którego przeznaczeniem jest Ferrari) przed strasznym wypadkiem na rajdzie?".

"Niedyskrecje wskazują na napięte stosunki między polskim kierowcą, który robi wszystko, by wrócić do zdrowia a teamem" - stwierdza dziennik. Zwraca uwagę na to, że piątkowa konferencja prasowa menedżera Roberta Kubicy, Daniele Morellego "została fatalnie rozpowszechniona przez zespół". "Prawie tak, jakby nie był on w ogóle zainteresowany tym, jak czuje się Robert" - ocenia się w artykule.

Na jego łamach przypomniano, że Morelli ogłosił wówczas, że już w październiku Kubica może usiąść za kierownicą samochodu innej kategorii lub zacząć ćwiczyć na symulatorze.

Jednocześnie gazeta odnotowuje wypowiedź szefa zespołu Erica Boulliera oceniając, że brzmią one jak "ultimatum": "Do października musimy wybrać kierowców na następny rok. Nie chcemy zrezygnować z talentu Roberta, ale ja muszę myśleć także o interesie zespołu".

"Nie oczekuję, że (Kubica) będzie natychmiast tak silny, jak przedtem, ale muszę wiedzieć, czy jest w stanie się ścigać" - dodał Boullier.

"Rzecz jednak w tym, że obecnie nie wie tego nikt" - podsumowuje "Corriere della Sera".

6 lutego Kubica uległ poważnemu wypadkowi na trasie rajdu samochodowego w Ligurii. Doznał ciężkich obrażeń, groziła mu nawet amputacja dłoni. Przeszedł kilka operacji ręki, łokcia i nogi. W szpitalu przebywał ponad dwa miesiące.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas