Mieszane uczucia w Red Bull Racing

Kierowcy Red Bull Racing w skrajnie różnych nastrojach opuszczali padok po kwalifikacjach przed niedzielnym GP Chin. Sebastian Vettel wystartuje z pierwszego pola, Mark Webber zacznie z końca stawki.

Vettel był klasą dla siebie pewnie zdobywając 18. pole position w karierze i trzecie w tym sezonie.

"Zrobiliśmy to ponownie, ale za każdym razem jest trudniej. Wydaje mi się, że w sobotę nie było tak łatwo, jak zakładaliśmy. Szczególnie w Q2, gdzie popełniłem mały błąd na moim przejeździe. Podczas Q3 byłem już jednak przekonany, że udało nam się całkiem sporo poprawić. Oczywiście wykonaliśmy dobrą robotę, ale różnica między drugim kierowcą będzie w niedzielę na starcie wynosiła tylko 8 metrów. To będzie długi wyścig, ale myślę, że możemy być zadowoleni z samochodu. Zrobiliśmy w piątek kilka długich przejazdów i mamy powody do dobrego samopoczucia, ale bycie zbyt pewnym siebie może być niebezpieczne, więc muszę się upewnić, że nie dojdzie do tego" - powiedział Vettel na konferencji prasowej.

Reklama

Kompletnie nie wyszedł start drugiemu kierowcy mistrzów świata. Mark Webber odpadł już w pierwszym etapie eliminacji. Australijczyk już w sesjach treningowych miał problemy z bolidem, które pojawiły się ponownie, także tuż przed rozpoczęciem sesji kwalifikacyjnej. Przez całą pierwszą część popularny "Kangur" walczył nie tylko z rywalami, ale także z bolidem, w którym dodatkowo nie funkcjonował system KERS. Webber przegrał nierówny pojedynek i do wyścigu ruszy z końca stawki. Australijczyk nie pamięta, kiedy ostatni raz skończył walkę o pole position na etapie Q1.

"To był bardzo frustrujący dzień. Nie mieliśmy ani gładkiego trzeciego treningu, ani Q1 i zapłaciliśmy na koniec dnia największą cenę. Sądziliśmy, że twardsze opony wystarczą, aby awansować dalej - mamy tempo, ale nie mogłem zmusić ogumienia do pracy na drugim przejeździe. Zobaczymy, co możemy zrobić jeszcze tej nocy, ale ja mogę tylko iść naprzód. Nie pamiętam kiedy ostatni raz skończyłem kwalifikacje na pierwszej części. To było dawno, dawno temu, więc był to dla nas zły dzień" - stwierdził niezadowolony Webber.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama