Mercedes nie chce Alonso. Na razie?

Fernando Alonso nie jest aktualnie na naszej liście życzeń - przyznał dyrektor sportowy zespołu Formuły 1 Mercedes GP Niki Lauda. Austriak dodał jednak, że zasada "nigdy nie mów nigdy" w niemieckim zespole jest nadal obowiązująca.

Wyznaje ją bowiem szef teamu Toto Wolff, który - tak samo jak Lauda - choć jest obecnie zadowolony z postawy obu kierowców Brytyjczyka Lewisa Hamiltona i Fina Valtteriego Bottasa, to w przyszłości nie wyklucza możliwości zmian, gdyby wydarzyło się coś nieprzewidzianego.

"Sezon zapowiada się bardzo ciekawie, walka będzie emocjonująca. Dzisiaj Hamilton i Sebastian Vettel z Ferrari mają w dorobku po dwa zwycięstwa, sądzę, że to właśnie między tą dwójką będzie się toczyć rywalizacja o tytuł" - uważa Lauda.

35-letni Alonso jest związany kontraktem z McLarenem do końca tego sezonu. Jednak problemy techniczne związane z silnikami Hondy - nie spełniają oczekiwań, są zawodne, a ich osiągi zdecydowanie gorsze od jednostek rywali - sprawiają, że coraz częściej mówi się o tym, że Hiszpan nie przedłuży kontraktu.

Reklama

Sam zainteresowany dotychczas wszystkie takie informacje kategorycznie dementował. Twierdził, że ostateczną decyzję podejmie dopiero jesienią. Jednak "dobrze poinformowani" uważają, że Alonso marzy o przejściu do Mercedesa.

Dwukrotny mistrz świata F1 od początku sezonu bardzo krytycznie ocenia przygotowanie bolidu McLarena. Hiszpan od przejścia w 2015 roku z Ferrari do McLarena ani razu nie znalazł się na podium. W sezonie 2015 uplasował się w mistrzostwach świata na 17. pozycji, a w ubiegłym roku był 10.

Wygląda na to, że Alonso ma dość startów w ekipie McLarena. Najlepiej o tym świadczy fakt, że już pod koniec marca zdecydował o wycofaniu się z udziału 28 maja w Grand Prix Monako na ulicznym torze w Monte Carlo. Tego dnia Hiszpan weźmie udział w słynnych zawodach Indianapolis 500.

Jak powiedział, ten wyścig ma dla niego większe znaczenie niż kolejny start w Monako.

Celem - jak sam przyznał - jest skompletowanie tzw. potrójnej korony. Składają się na nią zwycięstwa w GP Monaco, Indianapolis 500 i słynnym 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Dotychczas dokonał tego tylko jeden kierowca - Brytyjczyk Graham Hill. GP Monako wygrał pięciokrotnie (1963, 1964, 1965, 1968, 1969), Indianapolis 500 w 1966 roku, a w 24h Le Mans był najszybszy w 1972 r.

W Monte Carlo Hiszpana zastąpi Brytyjczyk Jenson Button, wieloletni kierowca ekipy Williams, który po sezonie 2016 zakończył karierę.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy