Kubica będzie mistrzem świata!

Wysłannik INTERIA.PL był wczoraj w Paryżu, gdzie odbywała się oficjalna premiera nowego bolidu Renault F1 - R28.

Zespół zaprezentował nie tylko nowy samochód, ale dwóch nowych kierowców: Nelsinho Piqueta i powracającego do Renault po nieudanym sezonie w McLarenie Fernando Alonso.

Podczas konferencji prasowej z hiszpańskim zawodnikiem nie mogło obyć się bez pytania o najbardziej interesujący Polaków aspekt Formuły 1, czyli sprawę Roberta Kubicy.

Oto co odpowiedział mistrz świata F1 z 2006 roku: - Ostatni sezon nie był dla Roberta udany. Miał kłopoty z bolidem, dlatego nieco się szarpał i jeździł agresywnie. Jednak znam go z wcześniejszych lat, z występów w niższych klasach i uważam go za jednego z najlepszych kierowców jeżdżących obecnie w Formule 1. Robert Kubica będzie kiedyś mistrzem świata!

Reklama

Cóż, pozostaje nam wierzyć, że kto jak kto, ale Fernando Alonso wie co mówi...

Alonso nie chciał natomiast wypowiadać się na temat byłego kolegi z zespołu McLarena, czyli Lewisa Hamiltona.

- To dlatego, że cokolwiek powiem, to potem media analizują to na wszelkie możliwe sposoby i tam, gdzie nie ma sprawy, nagle robi się sprawa. Hamilton to utalentowany kierowca, debiutant roku, największa niespodzianka roku, człowiek, który w pierwszym sezonie startu walczył o mistrzostwo. To wszystko.

Chociaż ostatni sezon nie był udany dla Alonso, Hiszpan nie uważa jednak, że błędem było przejście do McLarena.

Popatrzcie, gdzie było Renault w zeszłym roku. Kovalainen i Fisichella, to zdolni kierowcy, którzy nie zapomnieli z dnia na dzień jak się jeździ. To bolid nie pozwolił im na więcej. A ja walczyłem o mistrzostwo, wygrywałem wyścigi.

A jakie nadzieje ma hiszpański kierowca przed nowym sezonem?

- Jeździłem ubiegłorocznym bolidem i nowym R28. Nowe auto jest na pewno lepsze od poprzedniego. Największe zmiany zaszły w aerodynamice, wiadomo, że konstrukcja silników jest zamrożona. Nie da się jednak porównać nowego bolidu Renault z zeszłorocznym McLarenem. Wymagany od tego roku brak kontroli trakcji powoduje, że oba samochody prowadzą się bardzo różnie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama