Kolejny sezon F1 z Kubicą na ławce rezerwowych
Liczne przetasowania w teamach, powrót Fernando Alonso, walka o rekordowy ósmy tytuł Lewisa Hamiltona - to zapowiedź sezonu mistrzostw świata Formuły 1, który rozpocznie się niedzielę w Bahrajnie. Robert Kubica będzie ponownie testowym kierowcą Alfa Romeo.
W porównaniu z poprzednim sezonem tylko trzy teamy zachowały tych samych kierowców. Jednym z nich jest właśnie Alfa Romeo Racing Orlen, którego barw bronić będą Fin Kimi Raikkonen i Włoch Antonio Giovinazzi. Oni też prowadzili bolidy przed dwoma tygodniami, gdy na tym samym torze w Bahrajnie odbyły się oficjalne testy.
"Pierwszy wyścig w sezonie jest zawsze szczególny - głównie dlatego, że czuję wtedy tęsknotę za ściganiem. Fajnie jest ponownie usiąść w bolidzie podczas testów, ale cała zabawa w tym sporcie polega na rywalizacji koło w koło na torze" - powiedział Raikkonen, cytowany na oficjalnej stronie internetowej teamu.
Te same składy zachował jeszcze tylko mistrz świata konstruktorów Mercedes, w którym występować będą Hamilton i Fin Valtteri Bottas, oraz zamykający stawkę Williams z Brytyjczykiem George'em Russellem i Kanadyjczykiem Nicholasem Latifim.
Hamilton będzie ponownie centralną postacią całego cyklu. Jest samodzielnym rekordzistą pod względem liczby wywalczonych pole positions - 98 oraz wygranych wyścigów - 95. W obu statystykach niemal na pewno przekroczy setkę, a ma na to sporo, bo aż 23 wyścigi. Jeśli pandemia COVID-19 nie pokrzyżuje organizatorom planów, będzie to najdłuższy sezon w historii.
Siedmiokrotny mistrz świata (może zostać jedynym zawodnikiem w historii z ośmioma tytułami) był ostatnim z kierowców, który podpisał kontrakt z jednym z teamów F1 po poprzednim sezonie. Z Mercedesem przedłużył kontrakt tylko o rok - być może ostatni w karierze.
"Zdecydowałem się na roczną umowę, żeby zobaczyć, jak ten rok przebiegnie" - uciął 36-letni Hamilton.
Na torach w tym roku znów pojawi się Schumacher. Na listach startowych próżno było szukać tego nazwiska od 2012 roku, kiedy karierę zakończył Michael. Jego syn Mick będzie bronił barw ekipy Haas.
W tym sezonie ścigać się będzie czterech mistrzów świata. Do Hamiltona, Raikkonena oraz Niemca Sebastiana Vettela (Aston Martin) dołączy powracający po przerwie od F1 Alonso. Hiszpan postanowił wznowić karierę i zajmie miejsce w bolidzie teamu Alpine.
Faworytem jak zwykle będzie Mercedes, choć gdyby kierować się wynikami testów trzeba liczyć się też z Red Bullem. O powrocie na szczyt marzy Ferrari, dla którego zeszły sezon był najgorszy od 40 lat. Jego kierowcy - Vettel i reprezentant Monako Charles Leclerc - nie wygrali ani jednego wyścigu, a zespół był dopiero szósty w klasyfikacji konstruktorów.
W Ferrari pozostał Leclerc, a miejsce Vettela zajął Hiszpan Carlos Sainz jr. Barw Red Bulla bronić będą Holender Max Verstappen i Meksykanin Sergio Perez.
W kilku wyścigowych weekendach w tym sezonie inaczej będą wyglądały kwalifikacje. W sobotę zamiast znanej formuły zastosowane będą inne zasady - odbędzie się tzw. sprint kwalifikacyjny. Rywalizacja zdecyduje, kto ruszać będzie w niedzielę z pole position, a ponadto przyznawane będą za nią punkty do klasyfikacji generalnej - trzy dla zwycięzcy, dwa za drugie miejsce i jeden za trzecie.
Sezon miał się rozpocząć już wcześniej w Australii, ale znów dał o sobie znać koronawirus i rywalizację w Melbourne przeniesiono na listopad.
Robert Kubica, dzięki temu, że Orlen pozostał sponsorem ekipy Alfa Romeo, ponownie będzie kierowcą "testowym" tego zespołu. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, Polak zapewne weźmie udział w kilku treningach pod koniec sezonu, podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku. W najbliższy weekend Kubicy nie będzie nawet w Bahrajnie - będzie startował w wyścigu na niemieckim torze Nurburgring.