Jak zginął Senna...

Senna miał talent. Był trzykrotnym mistrzem świata. Natychmiast zorientował się, że samochód nie reaguje prawidłowo.

Próbował skorygować tor jazdy, by za moment rozpocząć gwałtowne hamowanie. W tym momencie do betonowej ściany z napisem Agip pozostawało około 100 metrów. 1,2 sekundy potem samochód z prędkością 230 km/h opuścił tor. Do muru pozostało już tylko 40 metrów. Co gorsza, na skutek wady konstrukcyjnej toru, bolid został podbity w powietrze, co zaowocowało drastycznym zmniejszeniem skuteczności hamowania. Senna wtedy już musiał zdawać sobie sprawę, że walka toczy się o jego życie. Dotykał gazu, manipulował sprzęgłem. Było już jednak za późno. Dwie dziesiąte sekundy przed uderzeniem Brazylijczyk, co wykazały dane telemetryczne, wcisnął do podłogi pedał gazu...

Reklama

Serce Ayrtona Senny dwukrotnie przestawało bić jeszcze w helikopterze podążającym do centrum medycznego. Lekarzom za każdym razem udawało się jednak zmusić je do pracy. Niestety mózg wielkiego kierowcy był już martwy. Element zawieszenia prawego koła, które jako pierwsze trafiło w ścianę przebił wizjer kasku i wbił się w głowę Brazylijczyka.

O 18.05, dwie godziny po tym, gdy jako pierwszy linię mety minął Schumacher, wydano pierwszy komunikat o śmierci klinicznej Senny. Godzinę później komunikat był jeszcze bardziej lakoniczny: "O 18.40 akcja serca ustała. Ayrton Senna nie żyje".

Do dziś ze stuprocentową pewnością nie ustalono, co było przyczyną śmierci, kto wie, czy nie największego kierowcy w historii. Prowadzący śledztwo włoski prokurator oskarżał ekipę Williama o dokonanie nieregulaminowych przeróbek, które zaowocowały pęknięciem kolumny kierowniczej, w następstwie czego samochód utracił sterowność.

Warto wspomnieć o trudnościach stwarzanych przez świat Formuły 1 w postępach śledztwa. Materiał filmowy z samochodu Senny kończy się 0,9 s przed uderzeniem w ścianę - nikt nie wie, dlaczego. W tajemniczych okolicznościach uległ zniszczeniu zamontowany w bolidzie komputer zespołu Williamsa, który monitorował pracę samochodu. Mimo tego, udało się ustalić, że tuż przed wypadkiem kierownica w aucie Senny obniżyła się o niemal 3 cm... od zwykłego położenia w tym fatalnym zakręcie. David Coulthard, podobnie jak ekipa Williamsa, twierdzą jednak, że takie odchyłki są normalne.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratora, że przyczyną wypadku było pęknięcie kolumny kierowniczej. Nie dopatrzył się jednak celowego działania, wobec czego nie wydał wyroku skazującego.

Ayrton Senna przeszedł do legendy. Trzykrotny mistrz świata zginął na torze robiąc to, co kochał i co robił przez całe swoje życie.

We wraku jego Williamsa znaleziono austriacką flagę. Zwycięstwo na Imoli miało zostać zadedykowane tragicznie zmarłemu dzień wcześniej Rolandowi Ratzenbergerowi. Taki był właśnie Senna - wielki kierowca i wielki człowiek...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy