Formuła 1: Renault na skraju zapaści finansowej

Team Roberta Kubicy Lotus-Renault wkrótce może zostać bez drugiego podmiotu w nazwie. Renault ma kolosalne długi i według nieoficjalnych informacji chce sprzedać swoje udziały.

Robert Kubica, kierowca zespołu Lotus-Renault
Robert Kubica, kierowca zespołu Lotus-RenaultAFP

Jak obliczyli dziennikarze "Guardiana", Renault jest zadłużony na 34 miliony funtów. Jest to pokłosie afery crash gate z 2008 roku w której udział brali Flavio Briatore (ówczesny szef firmy), Fernando Alonso (wówczas kierowca Renault) i Nelsinho Piquet jeżdżący w tamtym czasie dla Renault. Podczas GP Singapuru 200, Briatore nakazał Piquetowi rozbicie bolidu, tak aby Fernando Alonso mógł zyskać przewagę nad konkurencją i dojechać na pierwszym miejscu do mety.

Po ujawnieniu tych sensacji przez Nelsinho Piqueta ze sponsorowania teamu wycofał się strategiczny darczyńca - ING. Większościowe udziały zespołu kupił koncern Genii Capital. Do Ferrari przeprowadził się Fernando Alonso, co pozwoliło zaoszczędzić Renault kilka "ładnych" milionów funtów. Hiszpan zarabiał bowiem 12,5 miliona funtów za sezon. W miejsce Alonso przyszedł tańszy Robert Kubica i wyprowadził team z miejsca pod koniec dziesiątki na miejsce piąte w klasyfikacji konstruktorów.

Chociaż Genii Capital wydało oświadczenie, w którym czytamy, że: "właściciele będą wspierać team w dającej się przewidzieć przyszłości", to coraz częściej pojawiają się informacje, że zespół Renault zostanie sprzedany firmie Proton, właścicielowi marki Lotus.

Już w grudniu ubiegłego roku grupa Proton została głównym sponsorem teamu. Renault stara się zdobyć pieniądze m.in stawiając na Witalija Pietrowa i Bruno Sennę, jednak najprawdopodobniej, przy takich wynikach finansowych, zespół już wkrótce w całości zostanie połknięty przez Proton, zaś Renault będzie tylko dostawcą silników i sprzętu dla innych teamów F1.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas