F1. Zwycięstwo Hamiltona, Williamsa nie było na mecie

Broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa wygrał wyścig o Grand Prix Rosji, 16. rundę mistrzostw świata Formuły 1. Obaj kierowcy Williamsa - Robert Kubica i Brytyjczyk George Russell - zakończyli udział w imprezie niedługo za półmetkiem.

Drugie miejsce na torze w Soczi zajął partner Hamiltona z teamu - Fin Valtteri Bottas. Trzeci był reprezentant Monako Charles Leclerc z Ferrari.

Hamilton umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej cyklu. Bottas jest drugi, do Brytyjczyka traci już 73 punkty. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć imprez.

Do ok. połowy dystansu wyścig układał się po myśli włoskiego teamu: prowadził Niemiec Sebastian Vettel, a drugi był Leclerc. Jednak w bolidzie tego pierwszego doszło do awarii silnika. Sędziowie zdecydowali o wprowadzeniu wirtualnego samochodu bezpieczeństwa, co praktycznie wszyscy kierowcy wykorzystali na zmianę opon. W zamieszaniu największą korzyść odnieśli Hamilton i Bottas, którzy wyprzedzili Leclerca.

Reklama

"To niesamowity rezultat, biorąc pod uwagę, jak szybkie Ferrari było na starcie. Trudno było dotrzymać rywalom kroku" - przyznał Hamilton.

Ferrari cieszyło się ze zwycięstw swoich zawodników w poprzednich trzech rundach. W Belgii i we Włoszech triumfował Leclerc. W Singapurze kierowca z Księstwa był drugi, a najlepszy okazał się Vettel.

Niemiec, który startował w Rosji z trzeciego miejsca, już na pierwszym zakręcie znalazł się przed kolegą z teamu oraz Hamiltonem. Leclerc pomógł mu w tym, zgodnie z założeniami Ferrari sprzed wyścigu. Później jednak Vettel miał oddać młodszemu koledze pozycję, ale nie posłuchał polecenia.

"Taktyka była taka, że miałem pociągnąć za sobą Vettela, żebyśmy już na końcu prostej zajmowali dwa pierwsze miejsca. Nie wiem, będę musiał porozmawiać o tym z zespołem..." - stwierdził na mecie Leclerc.

Kierowcy Williamsa wycofali się prawie równocześnie z Vettelem. Kubica jechał na ostatniej, 18. pozycji, Russell trzymał się w połowie drugiej dziesiątki. Na jednym z zakrętów Brytyjczyk nie zapanował jednak nad samochodem i uderzył w bandę.

Z kolei Kubica zjechał do alei serwisowej i wysiadł z bolidu. Jak poinformowano na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1, była to decyzja brytyjskiego teamu. Powodem miało być... "oszczędzanie części na kolejne wyścigi". Kuriozum.

Russell nie ukończył wyścigu po raz drugi z rzędu. Dotychczas w tym sezonie na mecie zawsze był przynajmniej jeden z kierowców Williamsa


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy