F1: Mglista przyszłość

Stowarzyszenie Zespołów Formuły 1 ( FOTA ) ostro krytykuje listę startową F1 na rok 2010, którą podała Międzynarodowej Federacji Samochodowej ( FIA ). Według władz stowarzyszenia z trzynastu teamów znajdujących się na liście FIA, do przyszłorocznych mistrzostw świata oficjalnie jest zgłoszonych tylko pięć ekip ( Williams, Force India, Manor GP, Team US F1, Campos GP ).

Zgodnie z oczekiwaniami

Tak jak można było się spodziewać nie kończą się kontrowersje i spięcia w sprawie przeszłorocznej listy startowej mistrzostw świata F1, którą ogłosiła FIA. Dokument zapowiada, że w przyszłym roku do rywalizacji przystąpi trzynaście ekip, w tym osiem zespołów stowarzyszonych w FOTA, które nie zgadzają się na zmiany regulaminowe jakie mają być wprowadzone za rok. Ta ostatnia organizacja kwestionuje jednak sposób w jaki ekipy zostały włączone i zgłoszone do mistrzostw świata w 2010 roku.

Reklama

"Wszystkie zespoły skupione w naszym stowarzyszenia zgłosiły swój udział w przyszłorocznych mistrzostwach na tych samych zasadach. Czyli warunkowo. Warunek FOTA był i pozostaje jeden i ten sam. Odstąpienie od zmian regulaminowych, które mają obowiązywać w przyszłym roku, a zwłaszcza ograniczeń budżetowych, oraz przyjęcie pakietu regulaminowego jaki dostarczyła FOTA. Ten warunek nie został spełniony przez FIA, co za tym idzie wszystkie zespoły nadal pozostają zgłoszone tylko czasowo, do momentu kiedy nie dojdziemy do jakiejś konkluzji. Nie zgadzamy się na to, aby zespoły Ferrari, Red Bull i Toro Rosso zostały wciągnięte na listę ze pełnym statutem, tak jak to uczyniła FIA. FOTA nadal traktuje wszystkie swoje zespoły jako zgłoszone warunkowo" - brzmi oświadczenie Stowarzyszenia Zespołów Formuły 1.

Ferrari i inni twardo na "nie"

Nowa awantura wybuchła po tym jak FIA wpisała obligatoryjnie na oficjalną listę zespoły Ferrari, Red Bull i Toro Rosso. Stało się tak, bowiem według szefostwa FIA i F1 taka akcesja wynika z długoterminowych umów jakie te trzy ekipy podpisały z tymi dwoma organizacjami. Z takim stanowiskiem nie zgadzają się włodarze wymienionych klubów. Stefano Domenicali szef zespołu Ferrari w F1 nie wydaje się być zaskoczony tym co zrobiła FIA. Ale nie ukrywa irytacji.

"To powoli staje się nudne. Nic się nie zmienia i nadal pozostajemy na swoje pozycji. Nie ma znaczenia czy jesteśmy na liście startowej, czy nie. Regulamin, który ma obowiązywać od 2010 jest zły i nie tylko my o tym mówimy, jest zły dla wszystkich. W takim układzie zespół Ferrari nie wystartuje w przyszłorocznych cyklach GP pod szyldem FIA i F1. Przedstawiliśmy nasz projekt zmian i będziemy się tego trzymać. Formuła 1 potrzebuje stabilnej sytuacji regulaminowej i równego traktowania wszystkich. I wreszcie jasnych zasad zarządzania F1" - wyjaśnia Domenicali na łamach Tuttosport.

Europejska pomoc

Dodatkowym sojusznikiem FOTA w tym sporze jest Europejskie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego ( ACEA ), które wydało własną opinie na temat konfliktu, dając jednocześnie jasno do zrozumienia po czyjej stronie jest racja. Oświadczenie stowarzyszenia najprawdopodobniej nieprzypadkowo zbiegło się z dniem ogłoszenia listy startowej F1 na rok 2010. Także w tym piśmie nie zostawiono na FIA przysłowiowej "suchej nitki", a niektóre zdania zwiastują wręcz rozbicie dotychczasowej Formuły 1.

"To anormalna sytuacja. Bez klarownych i przejrzystych reguł w F1 za które odpowiada FIA nie można zarządzać takim przedsięwzięciem jakim jest F1. Dlatego konstruktorzy z Mercedesa, Ferrari, BMW, Renault, Toyota są zdeterminowani w poszukiwaniu alternatywnego rozwiązania dla tak prowadzonej struktury Formuły 1. W ten sposób nie można kontynuować współpracy. Regulamin musi być jeden i jednakowy dla wszystkich. FOTA walczy właśnie o takie rozwiązania i przedstawia takie rozwiązanie. Przejrzyste i nowoczesne, które w efekcie doprowadzą do normalnej i stabilnej sytuacji w F1, i rzeczywistej redukcji kosztów. A także odpowiedniej alokacji środków z dochodów, które zasilą "kasę" po wejściu nowych zespołów. Tylko w takich okolicznościach Formuła 1, pozostanie nadal atrakcyjna dla wszystkich zainteresowanych i nie tylko. Jeżeli te warunki nie zostaną spełnione bardzo możliwe jest, że wymienione wcześnie teamy opuszczą F1. - cytuje treść oświadczenia ACEA włoski Corriere dello Sport.

Końca nie widać...

Sytuacja rzeczywiście powoli staje się kuriozalna i zarazem irytująca, zwłaszcza dla kibiców i sympatyków Formuły 1, bowiem to oni są najbardziej pokrzywdzeni w tym wypadku. Kalejdoskop zdarzeń jaki zafundowano w tym roku nie tylko nie sprzyja sportowej rywalizacji, ale także odstrasza już nie tylko przeciętnych i słabo znających meandry tego sportu, ale także tych najwierniejszych. W tym całym tym "galimatiasie" najgorszy jest fakt, że nie widać końca, bądź co bądź chyba największego kryzysu w historii F1. Chociaż obie strony deklarując chęć wyjścia z matni. Być może kolejnym krokiem w przód, będą ostanie słowa, które wypowiedział Prezydent Ferrari i Przewodniczący FOTA Luca di Monetzemolo

" FOTA nadal chce i będzie działać na rzecz dobra Formuły 1 i rozwiązania rozbieżności, które są pomiędzy nami i FIA . Jako stowarzyszenie zdajemy sobie sprawę jaka ciąży na nas odpowiedzialność. Nasz sprzeciw wobec zmian regulaminowych proponowanych przez FIA to nie jest kaprys. To jest kontra naprzeciw złym regułom, które nie rokują przyszłości dla Formuły 1, tysięcy pracowników, którzy angażują się w organizację wyścigów i dla milionów kibiców na całym świecie. Zwłaszcza ci ostatni mogą być zdegustowani, kiedy każdego dnia są bombardowani sprzecznymi informacjami zza kulisów. FOTA wyznaje zasadę, że w jedności siła, dlatego też zapraszamy do współpracy trzy nowe zespoły, tak aby wspólnie zniwelować wszelkie różnice zdań" - zadeklarował w swoim oświadczeniu Luca Montezemolo.

Robert Galiński

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy