F1: Będzie kara dla Rosberga za kolizję z Hamiltonem
Szef sportowy teamu Mercedesa Toto Wolff zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do Niemca Nico Rosberga, który w czasie niedzielnego wyścig o Grand Prix Belgii mistrzostw świata Formuły 1 spowodował zderzenie z Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem.
Kierownictwo Mercedesa w najbliższych dniach wspólnie z Rosbergiem i Hamiltonem bardzo dokładnie przeanalizuje okoliczności wydarzenia na torze w Spa-Francorchamps.
Jeszcze w niedzielę, po wyścigu Wolff omawiał szczegóły zdarzenia z kierowcami oraz z szefem rady nadzorczej teamu, trzykrotnym mistrzem świata w tej dyscyplinie sportu (1975, 1977 i 1984) Austriakiem Niki Laudą.
"Źle się stało, że naruszone zostały zasady obowiązujące w teamie" - powiedział Wolff zapowiadając ukaranie winnego.
Wyścig wygrał już po raz trzeci Australijczyk Daniel Ricciardo z teamu Red Bull-Renault.
Na początku drugiego okrążenia Rosberg awansował na drugie miejsce i chciał jak najszybciej objąć prowadzenie. Podczas próby wyprzedzenia prowadzącego Hamiltona Niemiec uderzył przednim spojlerem w tylne, lewe koło partnera z teamu, uszkadzając mu oponę. Hamilton musiał zdecydowanie zwolnić i na gołej feldze zjechał do serwisu.
Brytyjczyk, wicelider mistrzostw świata, stracił ponad dwie minuty, po wymianie opon wyjechał na tor na 20. pozycji. Mozolnie zaczął odrabiać straty, ale udało mu się awansować tylko o cztery miejsca. Później, gdy zaczęły się w jego bolidzie problemy z silnikiem, sam zaproponował przed radio inżynierowi wyścigowemu, że zakończy start i zjedzie do boksu. Zgodę na to otrzymał dopiero na 40. okrążeniu toru, na cztery przed zakończeniem rywalizacji.
Uszkodzenia samochodu Rosberga były mniejsze, lider MŚ jechał przez kilka okrążeń z połamanym przednim spojlerem, ale ostatecznie, po jego wymianie, odrobił straty i zajął w GP Belgii drugie miejsce. Do zwycięzcy Ricciardo stracił 3,393 s.
Po 12 z 19 wyścigów eliminacyjnych Niemiec wyprzedza Hamiltona o 29 pkt oraz o 64 Australijczyka.